Witam po „latach”. Smutno trochę, że wyrażanie swych myśli przy pomocy słowa pisanego nie jest w ogóle popularne na naszym słubickim portalu. Pytałem wielu ludzi dlaczego tak jest, bo ludzi myślących wszak u nas nie brakuje. Nie pora zastanawiać się czy to brak odwagi w wyrażaniu swych myśli, czy zwyczajny brak czasu, czy też może przekonanie, które i niżej podpisanego często łapie, iż „takie tam pisanie nic nie da, więc po co się w ogóle trudzić”.
Anonimowość w Internecie właściwie nie istnieje, mimo powszechnego przekonania internautów, że jest inaczej. Korzystając z sieci na każdym kroku zostawiamy po sobie ślady. Część z nich nieświadomie (jak adres IP, nazwa hosta), inne całkiem świadomie (adresy e-mail, numer GG, loginy na portalach społecznościowych, Skype, itp.). Korzystając z dostępnych w systemie narzędzi możemy postarać się namierzyć trolla, który rzuca obelgi na forum albo upierdliwca z GG.
Witam ponownie. Nasz świat prowincjonalny ma się dobrze a jego ramy jak zwykle, różne barwy przybierają. Oglądając sobie występy naszych ręcznych herosów postanowiłem wyrzucić z siebie kilka zdań dotyczących słubickich klimatów. Miasto teraz żyje tematem przychodni. Cóż może myśleć zwyczajny mieszkaniec tego miasta, który co jakiś czas wybiera się do lekarza rodzinnego ze sobą, bądź też ze swym dzieckiem mając nadzieję dostać tam wystarczającą i godną opiekę.
Już nam tupot białych mew po sylwestrowych rozmowach nocnych Polaków powoli cichnie. Syndrom „dnia wczorajszego” przeminął, ale zakwasów po tańcach i karnawałowych szaleństwach nie mamy. I chyba raczej długo mieć nie będziemy, bo w końcu miasto sambodromu nam nie zafundowało...
Stało się. Pora zakończyć najdłuższy weekend nowoczesnej Europy i powrócić na naszą prowincjonalną ziemię po tych strasznych dniach kiedy nasze pazerne oczy w ogóle nie chciały współpracować z naszymi żołądkami, pełnymi aż po przełyk od tych wszystkich serników, rybek, szampanów i innych pierogów.
Asertywność jest w modzie, chociaż – nie bardzo wiemy, co ona oznacza. Tymczasem jest to użyteczna, ale i na swój sposób trudna sztuka komunikowania się z innymi i z samym sobą w kwestiach niekoniecznie przyjemnych. Sobie przecież też czasem mówimy różne przykre rzeczy.
Nosiłem się z zamiarem napisania tego artykułu już od dłuższego czasu. Jestem Słubiczaninem od urodzenia i niepokoją mnie zdarzenia, które co jakiś czas wstrząsają naszym małym środowiskiem. Mam tu na myśli tragiczne żniwo, jakie zbiera śmierć na naszych lokalnych drogach.
Gdy przed oczami widzisz ciemność a w oddali słyszysz tylko głosy innych ludzi... Gdy czujesz niemoc i zarazem potrzebujesz pomocy... Czy ją otrzymasz? Nie zawsze śpią, czasem potrzebują pomocy... Spokojne popołudnie, słoneczna pogoda, dzwoni telefon... Umawiam się ze znajomym fotografem w pobliskim parku celem testowania nowo nabytej lustrzanki. Drepcząc powoli na umówione spotkanie nie przypuszczałem, że zaraz może się coś stać, coś co trochę zmieni mój sposób postrzegania świata. Wtem zadzwonił ponownie mój przyjaciel Krzysztof bym przyspieszył kroku, gdyż starszy Pan potrzebuje pomocy...