- Szczegóły
- Kategoria: Felietony
Wypadki, takie jak ostatnio: motocyklisty na ul. Wojska Polskiego, BMW pod Ośnem, BMW w drodze z Kostrzyna do Słubic (sprzed kilku lat), motocyklisty koło stacji paliw Anka (również sprzed kilku lat), zabrały życie młodym ludziom. Możemy domniemywać, co było ich przyczyną: lekkomyślność, brawura, nadmierna prędkość, narkotyki, alkohol, stan dróg. Wymieniać można by długo i jeszcze dłużej o tym dyskutować. Fora internetowe i osiedlowe aż huczą od wzajemnych połajanek w stylu: „dobrze im tak”, „dajcie im spokój”, albo „a co wy tam wiecie”. Prześcigamy się w pełnych złośliwości komentarzach. Bierzemy czyjąś stronę, dajemy upust złości, albo rozpaczy, stawiamy przydrożne krzyże, zapalamy znicze i ...zapominamy o sprawie do następnego razu.
Gdy tak to obserwuję, to zaczynam się zastanawiać, czy ktokolwiek w Słubicach zdolny jest do szerszego spojrzenia na tę sprawę. Czy ktokolwiek zaproponował jakikolwiek sposób na to, by zaradzić temu zatrważającemu żniwu na naszych drogach? A może zadam inne pytanie: Czy ktokolwiek zauważył, że w ogóle jest jakiś problem? Nie ma? No to może zrobimy zakłady, kiedy następna tragedia? A może dodatkowy zakład o liczbę trupów i markę samochodu/motocykla?
Szokuje Was to, drodzy Czytelnicy? A nie szokuje Was bezczynność władz? Nie zastanawia Was, że nikt nie próbuje z tym nic zrobić? Ach, przepraszam, doczekaliśmy się fotoradaru, który robi zdjęcia do portfolio tym, którzy zamiast 50 km/h jechali 72 km/h – cztery stówy i punkty karne. Zagrożenie żadne, ale „pirat” złapany.
Przepraszam, że szydzę z tej nowinki technicznej (choć sam się na nią nie załapałem), ale ciekaw jestem, jak ta zabawka ma się do poprawienia bezpieczeństwa na drogach naszej gminy? Odpowiadam – nijak. Młodzi giną i ginąć będą, bo nie da się fotoradarami obstawić każdego kilometra drogi i nie da się za każdym wysłać Forda Mondeo z rejestratorem. Panuje powszechne przekonanie, że obecność fotoradarów załatwi każdy problem, a ja odpowiadam – to bzdura! Zwiększa tylko dopływ gotówki do budżetu i wściekłość tych, którzy zaraz za tym bożkiem na jednej nodze, dodają gazu podwójnie. Być może Policja i urzędnicy miejscy, mają poczucie dobrze spełnionego obowiązku, ale ja chciałbym im ten dobry humor popsuć.
Nie jest moim zamiarem atakowanie kogokolwiek personalnie, bo być może powinienem zacząć od siebie – nie zawsze poprawnego kierowcy. Nie jest też na pewno moim celem atakowanie jakichś „opcji politycznych”, bo po pierwsze polityka lokalna mnie nie interesuje, a po drugie – zaniedbania w tym względzie obciążają wszystkich decydentów z ostatnich kilkunastu lat. Moim zamiarem jest natomiast postulowanie wprowadzenia powszechnej i systematycznej edukacji drogowej w szkołach i przedszkolach.
Dlaczego nikt z nas nie zadał sobie pytania, jakie kompetencje mieli ci młodzi, brawurowi kierowcy? Czy naprawdę kierowca po kursie i kilku - kilkunastu tysiącach przejechanych kilometrów zasługuje na miano kierowcy? Rezultat takiego kursu można porównać do nauki dorosłych analfabetów czytania i pisania. Intelektualistów już się z nich nie zrobi.
Pytam, czy Urząd Miejski, Dyrekcje szkół i przedszkoli oraz Policja zadały sobie trud systematycznego kształcenia dzieci i młodzieży z zakresu przepisów i zasad ruchu drogowego? Czy odbywają się jakieś praktyczne i systematyczne szkolenia dzieci w tym zakresie poza kółkami zainteresowań? Czy ktokolwiek rozdaje naklejki odblaskowe na wsiach? Czy uczy się dzieci udzielania pierwszej pomocy? Czy dzieci i młodzież wiedzą, jak słabo są widoczni nocą na poboczu? Czy ktoś im to pokazał? Czy wiedzą, jak słabo są widziani przez kierowców, gdy wchodzą wprost pod cofający pojazd? Czy wiedzą, jak wykonywać prawidłowo najzwyklejszy manewr skręcania rowerem? Czy ktoś zadał sobie trud, by młodym ludziom unaocznić, jak działają podstawowe prawa fizyki na drodze? Podejrzewam, że nikt tego nie uczy. Przeklinany przez nas reżim komunistyczny miał w tym względzie dużo więcej do zaoferowania niż obecne władze. Słubice dysponowały miasteczkiem ruchu drogowego.
Nie doceniamy siły edukacji, choć wiemy, że by opanować jakieś umiejętności na zadowalającym poziomie, to nie wystarczy jeden kurs. Nasz analfabetyzm drogowy jest przyczyną większości tych nieszczęśliwych wypadków. Karanie punktami i mandatami, to jak wychowywanie przez bicie i represje. Owszem potrzebne są na bandytów, ale to na organach państwowych i władzach lokalnych spoczywa obowiązek edukowania i wychowywania, byśmy nie musieli uczyć się kierowania samochodem z wyścigów Formuły 1, bo efekty tego widać na przydrożnych drzewach.
Nie jest dla mnie tłumaczeniem, że brak jest środków na takie edukacyjne ekstrawagancje. Zapytać bym chciał: Na co idą pieniądze uzyskane z mandatów za przekroczenie prędkości? Nie wiem na co, ale wiem, na co powinny być przeznaczane. Myślę też, że o wiele więcej dusz zostałoby ocalonych, gdyby poświęcić im 2 godziny w tygodniu na zagadnienia z praktyki ruchu drogowego, niż na inne nadobowiązkowe zajęcia, na które szkoły znajdują pieniądze bez kłopotu.
Czytam na portalu slubice24.pl, że Zakład Administracji Oświatą przeznacza spore nakłady na zajęcia pozalekcyjne. Nasze dzieci będą mogły się doskonalić w tańcu, kreatywności, pływaniu itp. umiejętnościach, ale ze świeczką szukać programu drogowego! Dlaczego nikt w ZAO nie wpadł na tę prostą myśl, by rozpisać konkurs na taki program! Tuż obok nas giną młodzi ludzie, ale nikomu to nie daje do myślenia. Z tego co wiem, w całej gminie słubickiej nie ma nawet jednego manekina treningowego do nauki udzielania pierwszej pomocy! Jedyne, co mamy, to służby do wyciągania zmasakrowanych ciał i ładny cmentarz komunalny z ostatnią posługą. Czy ktoś uważa, że to wystarczy?
Apeluję zatem do Władz Miejskich, do Komendanta Policji, do Dyrekcji szkół i przedszkoli – stwórzcie program, który pozwoli uchronić wiele ludzkich istnień przed śmiercią i kalectwem! Łatanie dziur w drogach nie wystarczy, gdy brak jest elementarnej wiedzy i wyobraźni. Waszym zadaniem jest najpierw edukować, a dopiero potem karać, choć zdaję sobie sprawę, że każda władza woli korzystać z kija niż marchewki. Bądźcie inni!
[stały czytelnik]