Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Szpital Słubice

Od kiedy słubicki szpital stał się placówką dedykowaną dla osób, które są podejrzane lub chorują na COVID-19, dyrekcja placówki kieruje do mieszkańców apele o pomoc w tej trudnej walce. Brakuje nie tylko podstawowego wyposażenia rzeczowego, ale również rąk do pracy. Stąd pomysł na zaangażowanie wolontariuszy. Jak wygląda ich praca? 

28 października zmienił się zupełnie sposób funkcjonowania słubickiej lecznicy. Szpital stał się placówką jednoimienną, karetki przywożą tu chorych na COVID-19 z całego woj. lubuskiego.

Apele o pomoc

Szpital, już po pierwszym dniu działania w nowych realiach, zaapelował o szeroko zakrojoną pomoc (ZOBACZ). Potrzebne są nie tylko podstawowe rzeczy materialne, brakuje także rąk do pracy.

Jedną z form mających uzupełnić te braki jest m.in. wolontariat, o którym pisaliśmy TUTAJ. O tym, jak wygląda i na czym polega, opowiedziała naszej redakcji Marzena Słodownik, koordynatorka wolontariatu w słubickim szpitalu.

Umyją, potrzymają za rękę

Obecnie regularnie przychodzą do nas cztery osoby. Potrzebne są do opieki nad pacjentami, zajmują się głównie czynnościami higienicznymi, opiekuńczymi, nie stroną medyczną – mówi M. Słodownik. Wyjaśnia, że wolontariusze mogą pacjentów umyć, nakarmić, zrobić herbatę, trzymać za rękę albo po prostu rozmawiać.

Ważna jest dobra energia, która razem z nimi jest wpuszczana do szpitalnych sal – dodaje koordynatorka. Podkreśla także, że wolontariusze mają czas, żeby porozmawiać z pacjentami o tym, czego im potrzeba. Bo często przyjechali oni z odległych miejscowości, a ich rodziny są na kwarantannie.

Najważniejsze jest bezpieczeństwo

A co z bezpieczeństwem wolontariuszy? – Są oni zabezpieczeni tak samo jak personel medyczny, ubrani od stóp do głów. Przechodzą szkolenie z tego, jak się ubrać i rozebrać – mówi M. Słodownik. Ilość godzin zależy od wolontariuszy, może to być kilka godzin, może być cały dzień – choć trudno długo wytrzymać w kombinezonie.

- Każdy wolontariusz musi przede wszystkim dbać o swoje bezpieczeństwo, to jest najważniejsze – dodaje M. Słodownik. Jako wolontariusze zgłaszają się również rodziny chorych, którzy leżą w szpitalu. Mogą wtedy pomóc nie tylko swoim najbliższym, ale również innym pacjentom.

Płynie pomoc z różnych stron

- Na razie jest kilka osób, zobaczymy, jak będzie dalej – mówi M. Słodownik. Do szpitala wciąż spływa także pomoc rzeczowa, nie tylko od mieszkańców powiatu słubickiego, ale także z różnych miast z całej Polski, a także z Niemiec.

Gdzie się zgłosić?

Osoby chętne do pomocy wciąż mogą zgłaszać się bezpośrednio do Małgorzaty Zukrowskiej, koordynatorki Ratownictwa Medycznego w szpitalu. Tel. kontaktowy - 530 119 254.

Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Komentarze   

#1 Schneider20 2020-11-05 10:30
Powinniśmy się wszyscy wstydzić włącznie ze mną że z miasta liczącego prawie 20 000 mieszkańców do pomocy w słubickim szpitalu zgłosiło się tylko czterech wolontariuszy a właściwie czterech Bohaterów. Większość z nas ma inną wymówkę a tak naprawdę każdy się po prostu boi bo nie mamy tyle odwagi co nasi słubiccy medycy i tych czterech ludzi którzy sami i dobrowolnie zgłosili się aby pomóc.
#2 AnnaK59 2020-11-05 11:23
Dzień dobry,

Podziwiam wszystkich, którzy w tych trudnych czasach niosą pomoc potrzebującym. Tylko dzięki naszej solidarności przetrwamy takie momenty. Praca wolontariacka to element takiego ważnego zaangażowania.
Bardzo ucieszyły mnie inicjatywy wsparcia naszego szpitala, czy to w sposób rzeczowy, finansowy czy też w ramach pracy świadczonej bezpłatnie na jego rzecz. Jako wolontariat widziałam tu prace osób z zewnątrz, które odciążają personel szpitala w zakresie czynności administracyjnych, technicznych czy organizacyjnych (np. prace biurowe, prace konserwatorskie itp.) tak aby medycy mieli więcej czasu na zajmowanie się pacjentami czy też po prostu czas na regenerację sił.
Tymczasem wielkie zaskoczenie !!! Wolontariusze mają spotykać się bezpośrednio z pacjentami z chorobą zakaźną, która coraz częściej zbiera śmiertelne żniwo.
Mam więc bardzo ważne pytanie do władz szpitala. Może być ono kluczowe z punktu widzenia bezpieczeństwa publicznego i zdrowia mieszkańców. Jaka jest podstawa prawna / przepisy, które regulują możliwość wejścia na ODDZIAŁ ZAKAŹNY osób bez przeszkolenia medycznego? Jak można dopuścić, aby osoba bez przygotowania medycznego spędzała w sali z pacjentami z chorobą zakaźną kilka godzin dziennie? Czas ekspozycji na wirusa, jak wskazują badania, ma znaczący wpływ na możliwość zakażenia czy sam przebieg ewentualnej choroby. Czy rozsądne jest aby spędzać z chorym pacjentem kilkanaście minut w bliskiej odległości np.TRZYMAJĄC GO/JĄ ZA RĘKĘ CZY CZYTAJĄC GAZETĘ ??? I to w dodatku kiedy nie jest się pielęgniarką czy lekarzem dokonującym procedur medycznych, ale osobą postronną? C.d.n.
#3 Schneider20 2020-11-05 14:32
Bardzo mądre i dobrze postawione pytanie bo faktycznie gdyby praca wolontariuszy z bezpośrednio zakażonymi była ograniczona do koniecznego wręcz absolutnego minimum to było by to najlepszym w tym nie mających żadnych idealnych rozwiązań wyjściem.
#4 szunia 2020-11-06 11:20
@Schneider20: Najłatwiej bić się w cudze piersi. Ja się nie wstydzę, nic złego szpitalowi nie zrobiłam - niech się wstydzi wojewoda, który go zamknął, i niech od niego szpital żąda pomocy. Znając standardy higieny i opieki (te sprzed pandemii, może teraz są inne), nie odważyłabym się spędzać w szpitalu więcej czasu, bo jeśli złapię tam coś innego niż koronę, to kto mi pomoże? Jakiekolwiek działania pomocowe dotyczą tylko osób 60+.

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.