Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Mimo, że Słubice są stosunkowo małym miastem, stanowią ośrodek akademicki o dobrze wykwalifikowanej i  międzynarodowej kadrze profesorskiej. Wśród niej jest historyk prof. Werner Benecke, którego miałem okazję ostatnio spotkać i spytać o jego osobiste postrzeganie historii lokalnej. Fragmenty rozmowy poniżej...

KRÓTKI ŻYCIORYS PROF. BENECKE

Prof. Werner Benecke urodził się w 1964 r. w Brunszwiku. W latach 1986-1992 studiował historię wieków średnich, historię nowożytną, historię wschodnioeuropejską oraz filologię słowiańską na Uniwersytecie im. Jerzego II Hanowerskiego w Getyndze. W latach 1992-2004 pracownik naukowy i asystent naukowy na tym samym uniwersytecie. W 2005 r. wykładał na Uniwersytecie Technicznym w Dreźnie i na Uniwersytecie w Lipsku.

W 1997 r. zamknął przewód doktorski, a w 2004 r. uzyskał habilitację, za którą w 2006 r. odebrał nagrodę im. Wernera Hahlwega, przyznawaną co 2 lata przez Urząd Federalny ds. Technologii Obrony i Zamówień Publicznych w Koblencji.

Od maja 2007 r. kierownik Katedry Fundacyjnej „Kultura i Historia Europy Środkowo-Wschodniej”, działającej przy wsparciu Fundacji im. Gerda Buceriusa z siedzibą w Hamburgu. Koordynator projektu Osteuropakolloquium, czyli cotygodniowych spotkań o tematyce środkowoeuropejskiej.

Autor książek „Die Ostgebiete der Zweiten Polnischen Republik” (1999) o Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej, „Militär, Reform und Gesellschaft im Zarenreich” (2009) o poborze do armii carskiej w latach 1874-1914, a także „Kunersdorf 1759/ Kunowice 2009. Studien zu einer europäischen Legende/ Studium pewnej europejskiej legendy” (2010).

Autor wielu prelekcji i odczytów, m.in. „Mur. Polska w Europie” (2008, pełna treść po polsku na stronie: www.kuwi.europa-uni.de/de/lehrstuhl/kg/spkgmoe/aktuell/presse_oeffentlichkeit/Wyklad_inauguracyjny.pdf), „Aktualne problemy w rozwoju Europy Wschodniej” (2009), czy „Obraz bitwy kunowickiej w pamięci rosyjskiej i niemieckiej” (2009).

Od 2010 r. w kierowanej przez niego katedrze powstaje praca doktorska Agnieszki Król o historii Frankfurtu nad Odrą oraz Słubic w latach 1945-1949 (zamknięcie przewodu planowane jest na rok 2014).

Jesienią 2011 r. prof. Werner Benecke współorganizował wystawę „Na granicy. Rzecz o czasach, ludziach i miejscach”, którą można było oglądać we foyer Collegium Polonicum w Słubicach (http://www.slubice24.pl/wiadomosci/kultura/2795-wystawa-na-granicy-rzecz-o-czasach-ludziach-i-miejscach).

1

TRZY PYTANIA DO...

Roland Semik: Panie Profesorze, studiował Pan dokładnie w czasie przemian ustrojowych w Europie. Swoje studia rozpoczął Pan jeszcze w okresie tzw. zimnej wojny, zaś ukończył je już po zjednoczeniu Niemiec. Proszę powiedzieć, dlaczego zainteresował się Pan właśnie Europą Wschodnią? Wiele mieszkańców Europy Zachodniej interesuje się wyłącznie tym, co do Odry, zaś reszta wydaje się im mało interesująca. Nieco upraszczając, dla nich to właśnie tu kończy się Europa.

Werner Benecke: To w pewnym stopniu miało związek właśnie z zimną wojną. W 1977 r. poszedłem do szkoły średniej, a połowa lat 70-tych była akurat czasem politycznego odprężenia, co nie pozostawało bez wpływu na nas – uczniów. Było niezwykle popularne i mocno forsowane, by w gimnazjach jako język obcy oferować także język rosyjski. W NRD był on obowiązkowy, zaś w RFN tylko dopuszczalny. Należałem się właściwie do pierwszego pokolenia, dla którego obok oferty klasycznej, tj. greki czy języka francuskiego, pojawił się trzeci wariant - język rosyjski.

Ze względu na to, że o Europie Wschodniej i Rosji nie wiedziałem niczego, uważałem to za totalnie kuriozalne i totalnie interesujące. Wskutek mojej dobrowolnej decyzji język rosyjski stał się moim drugim obcym, a nauka rosyjskiego - moim pierwszym kontaktem z Europą Wschodnią. Po drugie, miałem szczęście mieć bardzo dobrego nauczyciela historii, który zorganizował nam półroczny kurs dla zaawansowanych pt. „Der Aufstieg der Sowjetunion zur Weltmacht” (Awans Związku Radzieckiego do rangi mocarstwa). Typowa tematyka zimnowojenna: Związek Radziecki.

Z tej kombinacji bardzo interesujących lekcji historii oraz bardzo interesujących lekcji języka rosyjskiego jeszcze w czasie zimnej wojny wynikły pierwsze podróże do Związku Radzieckiego. Była to pierwsza tego typu wymiana młodzieży, która stanowiła wówczas totalny eksperyment. Nikt nie wiedział, jak to działa. Nikt nie wiedział, z kim to można przeprowadzić. I w ten sposób - także przypadkowo - należałem do pierwszego pokolenia brunszwickich uczniów, którzy podjęli się wymiany z uczniami z Kazania. Był to okres lat 70-tych tudzież wczesnych 80-tych, czyli jeszcze wtedy, jak stał mur (berliński – przyp. aut.) i pierwsze pełne życia kontakty z Europą Wschodnią, które były na tyle interesujące, że tematykę tę bardzo pragnąłem później studiować.

R.S.: Dziękuję za tę opowieść. Proszę teraz nieco przybliżyć kierowaną przez Pana katedrę. Nie jest to bowiem katedra w klasycznym rozumieniu, ale katedra fundacyjna. Jak ona powstała i jak długo będzie istnieć? Jakie są plany na przyszłość?

W.B.: Katedra ta powstała w roku 2007 i jest rozwinięciem wschodnioeuropejskiego charakteru Uniwersytetu Viadrina, szczególnie dla przestrzeni Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski. Dzięki temu Uniwersytet Viadrina był i nadal znajduje się w uprzywilejowanej pozycji, a fundacyjne wsparcie dla funkcjonowania katedry zostało przewidziane na okres 5 lat. Ten okres minie właśnie w październiku 2012 r., ale sama profesura będzie kontynuowana. Było to już potwierdzone przez Viadrinę i było też zrozumiałe, że ta tematyka nie jest przewidziana wyłącznie na 5 lat i będzie trwać nadal. Zostaję więc we Frankfurcie nad Odrą oraz w Słubicach i będę działać dalej.

R.S.: Teraz chciałbym zapytać o historię lokalną. Znalazłem właśnie pewien wspólny punkt odniesienia. Urodził się Pan w Brunszwiku, a w brunszwickiej katedrze spoczywa siostrzeniec Fryderyka Wielkiego - książę Leopold Brunszwicki, który w 1785 r. utonął w nurcie Odry a jego zwłoki znaleziono na terenie przedwojennych Słubic (okolice dzisiejszego skrzyżowania ul. Mickiewicza z ul. Kopernika). Jaki ma Pan stosunek właśnie do historii lokalnej. Czy jest ona równie ważna co ta historia globalna?

Poniżej: tablica nr 6 w ramach ścieżki edukacyjnej po historycznych miejscach Słubic opisuje historię ul. Mickiewicza i nieistniejący już pomnik księcia Leopolda Brunszwickiego.

2

W.B. Wydaje mi się, że jedną trudno oddzielić od drugiej. Konkretne aspekty historii lokalnej dają obraz, tego co globalne. Jego osoba (księcia Leopolda Brunszwickiego – przyp. aut.) pokazuje, jak w XVIII w. działała administracja, jak w XVIII w. uprawiano politykę. W tym przypadku osoba księcia Leopolda służy więc jako przykład, na bazie którego można badać, jak funkcjonowało państwo pruskie. Jak rekrutowano żołnierzy, jak wyłaniano kadry, jak to było z tożsamością i lojalnością i jak to się wszystko zmieniało.

W tamtym czasie było zupełnie normalne, że osoby do służby chciano rekrutować według kwalifikacji. I nie zwracano w ogóle uwagi, skąd kto pochodzi. To nie byli tylko ludzie, którzy pochodzili z Prus, co więcej często wcale nie byli Niemcami. Robili jednak kariery na poczcie, w wojsku czy w administracji. Było to towarzystwo międzynarodowe i wydaje mi się, że nie jest to aż tak odległe od tego, czego dzisiaj chcemy i czego sobie życzymy, abyśmy się łączyli wspólnymi sieciami kontaktów i spoglądali na siebie sponad międzynarodowego talerza. To czasem czynili już ludzie w wieku XVIII...

R.S.: Panie Profesorze, dziękuję za rozmowę.

Rozmowa została przeprowadzona w języku niemieckim a następnie przetłumaczona przez autora na język polski.
Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.