Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
W trakcie prac nad wnioskiem w sprawie ścieżki edukacyjnej po historycznych miejscach Słubic miałem okazję poznać wielu ciekawych ludzi. Wśród nich jest Wolfgang Buwert, z którym 9 marca b.r. przeprowadziłem obszerną rozmowę. Poniżej publikuję jej fragmenty, m.in. w temacie byłego Obozu Specjalnego NKWD Nr 6 w Słubicach...

Wolfgang Buwert urodził się w 1951 r. w Rheinsbergu (Brandenburgia północna). Ukończył germanistykę oraz historię na Uniwersytecie Ernsta Moritza Arndta w Greifswaldzie. Nieprzerwanie od czasu założenia w 1990 r. przewodniczący Towarzystwa Historycznego we Frankfurcie nad Odrą – Historischer Verein zu Frankfurt (Oder). Autor publikacji na temat historii Frankfurtu nad Odrą, w tym na temat historii Dammvorstadt (dzisiejszych Słubic). Wieloletni dyrektor szkół we Frankfurcie nad Odrą i w Erkner pod Berlinem. Latem 2010 r. poparł ideę ścieżki edukacyjnej po historycznych miejscach Słubic autorstwa mojego i Katarzyny Malczewskiej. W lutym 2011 r. przeszedł na emeryturę. Mieszka we Frankfurcie nad Odrą w dzielnicy Gubener Vorstadt (Przedmieście Gubeńskie). Na zdjęciu: Wolfgang Buwert tuż po przeprowadzonej rozmowie (09.03.2011).

buwert

Semik: Dzień dobry Panie Buwert, proszę powiedzieć polskim czytelnikom, w jakich obszarach tematycznych koncentruje się Pańska dotychczasowa działalność zawodowa i hobbystyczna?

Buwert: Witam serdecznie. Tematyka ta była i nadal jest dość różna. Przykładowo w 1983 r. pracowałem naukowo nad tematem „Frankfurt nad Odrą w wojnie trzydziestoletniej”. Efektem podjętych przeze mnie badań była  publikacja mojego autorstwa na łamach frankfurckiego periodyku historycznego „Frankfurter Beiträge zur Geschichte” oraz wykład w ramach tzw. kolokwium o historii miasta Frankfurt nad Odrą. Później na jakiś czas odszedłem od pracy naukowej, ale szybko do niej powróciłem. W 1985 r. zająłem się tematem „Frankfurt nad Odrą [w tym Dammvorstadt – przyp. red.] w 1945 r.”

Po transformacji społeczno-ustrojowej w Europie i zjednoczeniu Niemiec zająłem się tematem „Twierdza Frankfurt nad Odrą (1945)”. Tego właśnie okresu dotyczyło moje wystąpienie r. podczas 37. posiedzenia Urzędu ds. Badania Historii Wojskowości w 1995 r. [Militärgeschichtliches Forschungsamt – instytut naukowy Bundeswehry z siedzibą w Poczdamie]. Potem już w moich badaniach skupiłem się przede wszystkim na temacie tzw. Heimkehrer, czyli Niemców powracających po wojnie z niewoli jenieckiej do ojczyzny.

W 1998 r. przy wsparciu Landeszentrale für politische Bildung wydałem książkę o Heimkehrer osadzonych w obozie przejściowym we Frankfurcie nad Odrą. Znalazły się tam trzy ciekawe opracowania, przy czym ja byłem autorem pierwszego i współautorem trzeciego z nich [wersja elektroniczna dostępna pod adresem: http://www.politische-bildung-brandenburg.de/publikationen/pdf/buwert.pdf].

Do tego wszystkiego dochodzi oczywiście moje przewodniczenie Towarzystwu Historycznemu we Frankfurcie nad Odrą od samego założenia tegoż stowarzyszenia w 1990 r. Spotykamy się raz w miesiącu w siedzibie archiwum miejskiego (Stadtarchiv) bądź w Museum Viadrina, a raz na pół roku wydajemy własny periodyk. Można jednak powiedzieć, że w swojej działalności koncentruję się głównie na temacie roku 1945 i obozów istniejących na terenie Frankfurtu nad Odrą. 

Skoro o tym mowa, to czy zna Pan jakieś ciekawe informacje o historii Słubic w kontekście tzw. twierdzy Frankfurt nad Odrą oraz obozu specjalnego NKWD istniejącego w Słubicach na terenie dawnego bielniku wosku (dzisiejsza ul. Konstytucji 3 Maja)?

Oczywiście. Proszę serdecznie przyjąć ode mnie zeszyt 2/1995 naszego Towarzystwa Historycznego [okładka zeszytu na zdjęciu poniżej]. Tu jest nieco informacji w tym zakresie. Konkretnie artykuł „Festung Frankfurt (Oder): eine Stadt am Kriegsende. Stadt an der Oder” [...]

zeszyt-buwert

W słubickim obozie znajdował się m.in. Gustaf Grüdgens [znany niemiecki aktor, 1899-1963]. Nie wiem, czy zna Pan już Joachima Schneidera?

Słyszałem o nim, ale nie miałem jeszcze sposobności rozmawiać z nim osobiście.

Joachim Schneider urodził się w Dammvorstadt w 1929 r. On przygotował specjalną mapę Frankfurtu nad Odrą z dokładnym rozmieszczeniem koszar wojskowych i obozów specjalnych. Na mapie tej zaznaczył także Obóz Specjalny NKWD Nr 6 „Przy bielniku wosku” (niem. An der Wachsbleiche), obóz mieścił się w okolicach dzisiejszej ul. Konstytucji 3 Maja w Słubicach. Pan Schneider ma talent do takich technicznych schematów, bo z wykształcenia jest inżynierem.

Wiem, że na 16 marca b.r. w bibliotece miejskiej we Frankfurcie nad Odrą planowane jest spotkanie z Panem Schneiderem w ramach projektu MyLife. Pan Schneider będzie opowiadał o swoim życiu, także o młodości w przedwojennych Słubicach.

Tak, rzeczywiście. Słyszałem, że takie spotkanie ma się odbyć. Wcześniej znałem więcej osób, którzy przed wojną mieszkali w Dammvorstadt (w Słubicach), ale niemal wszyscy już nie żyją. Został jedynie Pan Schneider...

Z jakich źródeł czerpał Pan informacje na temat historii Słubic i Frankfurtu?

Były to różne źródła: często korzystam z relacji naocznych świadków, to metoda znana jako „oral history”. Miałem okazję m.in. odwiedzić i poznać porucznika Hellmutha Petermanna z dowództwa twierdzy Frankfurt nad Odrą. Dzięki nawiązaniu z nim kontaktu dotarłem do wielu zapisków, wspomnień cywilów i oryginalnych fotografii. Znalazłem dwie oryginalne mapy miasta z 15/16 lutego oraz 1 kwietnia 1945 r. wraz z dokładnym rozmieszczeniem konkretnych jednostek wojskowych. Ponadto sięgam po materiały Archiwum Federalnego (Bundesarchiv), Muzeum Wojskowego we Fryburgu  Bryzgowijskim i Archiwum Miejskiego we Frankfurcie nad Odrą (o Dammvorstadt jest tam jednak niewiele).

Proszę teraz spojrzeć na zdjęcia, które mam na swoim komputerze... Wśród nich są prawdziwe „perełki”. Np. jedyne znane mi zdjęcie sowieckim żołnierzy wkraczających do Frankfurtu. To zdjęcie jest jednak pozowane, a skąd o tym wiem? Żołnierze mają świeżo wypolerowane buty [raczej niespotykane jak na warunki wojenne], żołnierz asekurujący stoi za asekurowanym [zamiast przed], poza tym żołnierze czają się za rogiem kamienicy, natomiast we Frankfurcie żadnych walk ulicznych nie było i nie było potrzeby aż tak się konspirować.

Tutaj odpis sowieckiej karty obozowej dla pierwszych jeńców wojennych ujętych we Frankfurcie nad Odrą w 1945 r.... Karty te były przygotowane wyłącznie w języku rosyjskim. Tu natomiast jest zdjęcie propagandowe, pozowane [jeńcy wojenni tryskający dobrym humorem, zadowoleni z warunków bytowych w obozie]. 

Na terenie Dammvorstadt nie było żadnych regularnych walk?

W nocy 18/19 kwietnia 1945 r. ostatnie niedobitki Wehrmachtu opuściły ten rejon. Miejscami słychać strzały, ale nie miały one charakteru regularnej walki. Frankfurt został oddany bez regularnej wymiany ognia czy zaciętych walk ulicznych. Większość szkód wynikała z samo-niszczenia [przez wycofujących Niemców], nalotów bombowych oraz licznych podpaleń. To zostało już dowiedzione.

Wracając do zdjęć tu widać tzw. Entlassungslager zorganizowany w koszarach Horna. Dzisiaj to teren Prezydium Policji [w południowo-zachodniej części miasta]. To jedyne zdjęcie baraków tego obozu, jakie udało mi się odnaleźć. Szczegółowy schemat obozu opracował zaś znowu Joachim Schneider. To jest „Entlassungsschein” mojego teścia. Jakiś czas po założeniu obozu ktoś zwrócił uwagę, że tego typu dokumenty obozowe powinny być dwujęzyczne: nie tylko po rosyjsku, ale i po niemiecku. Mam tu też zdjęcia koszar czerwonych przy August-Bebel-Str., koszar Ziethena i wielu innych kompleksów tamtej epoki. Co ciekawe z perspektywy polskiej, to fakt, że Heimkehrlager Gronenfelde pod Frankfurtem [istniejący w latach 1946-1950] powstał w miejscu nazistowskiego obozu przejściowego dla Polaków i tzw. Ostarbeiterów. Tym samym historia Frankfurtu nad Odrą to także integralna część historii Polaków.

Dość nietypowy i zarazem chyba mało znany jest fakt, że nazistowski nadburmistrz Frankfurtu nad Odrą Viktor von Podbielski pochodził z rodziny o polskich korzeniach. To zastanawiające, że nazistą został człowiek o częściowo polskim pochodzeniu [w kontekście licznych krzywd dokonanych przez nazistów na polskim narodzie]...

Viktor von Podbielski był członkiem NSDAP. Pełnił wiele funkcji, m.in. Gaustellvertretera […] Jego grób do dziś znajduje się na cmentarzu w Trebbin [zmarł 20 maja 1945 r. w tamtejszym lazarecie jenieckim].

Wśród posiadanych zdjęć mam jeszcze kamienny most na Odrze, a na moście stoją: ostatni komendant twierdzy Frankfurt - Ernst Biehler, dowódca Heeresgruppe Weichsel - Gotthard Heinrici [1886-1971] oraz komendanci dwóch miejscowych batalionów Volkssturmu. Na innych fotografiach: droga na Kunowice i dawny dom strzelecki [Schützenhaus, obecnie kościół NMP Królowej Polski]. Doskonale widoczne są okopy i inne przeszkody przeciwpancerne, betonowe, zbrojone pale wbite w ulicę Krośnieńską [ob. ul.  1Maja]. Dotarłem nawet do propagandowej fotografii, na której widać niemieckich żołnierzy udzielających wywiadu w Dammvorstadt dziennikarzowi z zaprzyjaźnionego Cesarstwa Japonii 1 marca 1944 r. [śmiech]. Nie brakuje zatem ciekawych zdjęć Dammvorstadt z okresu II wojny światowej. Tu kolejna grafika autorstwa Pana Schneidera: rozmieszczenie sił sowieckich i granice przedzierającej się ofensywy w okolicy dzisiejszych Słubic i Frankfurtu.

Jak to się w ogóle stało, że trafił Pan do Frankfurtu? Nie chciał Pan zostać w Greifswaldzie albo wrócić do Rheinsbergu?

Moja żona również studiowała w Greifswaldzie i kiedy otrzymała pracę w muzeum tu we Frankfurcie, to ja, że tak powiem, musiałem przyjechać razem z nią. I w ten oto sposób miałem sposobność „zapuścić korzenie” właśnie we Frankfurcie...

Dlaczego zgodził się Pan poprzeć mój wniosek do burmistrza Słubic w sprawie pomysłu „Ścieżka edukacyjna po historycznych miejscach Słubic”? Dlaczego pomysł ten wydał się Panu godny realizacji?

Uważam, że to dobra możliwość do współpracy Polaków i Niemców. Dawniej [Dammvorstadt] to była niemiecka dzielnica, teraz Słubice to polskie miasto. To dobrze, że w kręgu Pana zainteresowań i działalności znajduje się także ta starsza [przedwojenna] historią Słubic. To są właśnie podstawowe i najprostsze powody mojej decyzji...

Jednak niedawne przejście Pana na emeryturę nie oznacza chyba Pańskiej rezygnacji z dalszej działalności w Towarzystwie Historycznym?

Nie, wręcz przeciwnie [śmiech]. Dopiero teraz działalność ta nabiera tempa, bo mam więcej wolnego czasu!

Jakie opracowania planowane są więc w najbliższych zeszytach Towarzystwa?

Już w druku jest zeszyt 2/2010, w którym znajdą się dwa opracowania. Jedno z nich to tekst autorstwa prof.  Władimira Wsiewołodowa, wicedyrektora muzeum w Krasnogorsku koło Moskwy i dość progresywnego naukowca. Nawiązaliśmy kontakt w 2006 r., wtedy to prof. Wsiewołodow dotarł w Internecie do jednej z moich publikacji na temat Heimkehrerlager i zechciał wymienić się ze mną wiedzą i doświadczeniami. Sam bowiem prowadzi badania na temat innego obozu tj. obóz NKWD w Krasnogorsku [więcej na: http://www.moz.de/artikel-ansicht/dg/0/1/54872/]. W zeszycie 2/2010 znajdzie się również tekst Pana Ralfa-Rüdiger Targiela z Archiwum Miejskiego we Frankfurcie nad Odrą na temat jednego z profesorów prawa z tzw. starej Viadriny [1506-1811].

W niegotowym jeszcze półroczniku 1/2011 znajdzie się zaś prawdopodobnie wyłącznie jeden mój tekst o Frankfurcie nad Odrą jako miejscowości istnienia różnego rodzaju obozów („Lagerstandort Frankfurt (Oder)”). Z pewnością nie zabraknie też wzmianek o obozie specjalnym NKWD na wschodnim brzegu Odry.

Dziękuję serdecznie za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego.

Ja również dziękuję.



Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.