28 października ulicami Słubic przeszedł kolejny marsz, który był kontynuacją ogólnopolskiego protestu przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce. Manifestacja choć nieco mniej liczna niż pierwsza odsłona, była bardziej gorąca. Protestujący zapowiadają, że to nie koniec.
Pierwszy marsz odbył się 26 października (ZOBACZ), a jeszcze wcześniej na pl. Bohaterów mieszkańcy spotkali się, aby zapalić symboliczne znicze (ZOBACZ). Już wtedy organizatorzy zapowiadali że akcja - podobnie jak ma się to w całej Polsce - będzie kontynuowana. Tym razem zaczęła się nieco wcześniej. Najpierw na pl. Bohaterów odbył się wiec, podczas którego każdy, kto chciał, mógł zabrać głos i wyrazić swoje zdanie.
Facet musi stać przy kobietach
Z tej możliwości skorzystał m.in. wicestarosta Robert Włodek. – Każdy przyzwoity facet musi stać przy kobiecie, którą się krzywdzi. To nie jest tylko sprawa kobiet. Wspólnie podejmujemy tę decyzję i musimy razem ponosić konsekwencje i odpowiedzialność – mówił do zebranych. Jego zdaniem takie prawo oznacza zmuszenie ojców i matek do wychowywania chorych dzieci.
Jadzia wspiera protestujących
Głos zabrała również Jadwiga Caban-Korbas, była szefowa słubickiego Sanepidu. - Chciałam się zwrócić do młodych matek i ojców, którzy dziś kształtują społeczeństwo w Polsce, a kiedyś będą je kształtować wasze dzieci. Dobrze wiemy, że orzeczenie trybunału, to zgotowanie piekła na ziemi ich matkom i ojcom - powiedziała „pani Jadzia z Sanepidu” (tak sama przedstawiła się zebranym).
Jej zdaniem ogólnopolski strajk to ubieganie się o prawo do wolności i godności kobiety. - Jeżeli się dzisiaj pozwolicie zniewolić, to zafundują całkowity zakaz aborcji i obudzicie się w średniowieczu. Człowiek ma prawo decydować sam o sobie – podkreśliła J. Caban-Korbas.
Gdzie jest pomoc rządu?
- Wszyscy tutaj jesteśmy źli i sfrustrowani. Na co dzień jako fundacja pomagamy matkom opiekującym się niepełnosprawnymi dziećmi. Ale pytam, gdzie jest w tym wszystkim rząd? Każe nam rodzić takie dzieci, ale nie pomaga w opiece nad nimi – mówiła Aleksandra Kołek, szefowa Fundacji Grupy Pomagamy.
To nie spokojny spacer
Druga manifestacja była bardziej emocjonalna i głośniejsza od pierwszej. Wiele osób trzymało transparenty z różnymi hasłami, np. „Moje ciało, mój wybór”, „Wody odeszły! Rodzimy rewolucję!”, „Przepraszamy za utrudnienia, mamy rząd do obalenia”, „Nie bronicie życia, tylko władzy”.
Ponownie dostało się partii rządzącej oraz wicepremierowi i prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wiele ze skandowanych haseł było niecenzuralnych. – To ma być prawdziwa, głośna manifestacja, a nie spokojny spacer – powiedział naszej redakcji jeden z protestujących.
Uczestnicy marszu przeszli trasę podobną jak za pierwszym razem, jednak tym razem nie udali się pod kościół NMP Królowej Polski, a przez centrum miasta doszli na most graniczny. Tam część uczestników, głównie młodzi ludzie, odpaliła race. Spotkało się to z reakcją policji, doszło do zatrzymań.
Trzy wnioski do sądu
Jak przekazała naszej redakcji Ewa Murmyło z Komendy Powiatowej Policji w Słubicach, w związku z odpaleniem rac wobec jednej osoby dorosłej i dwóch nieletnich zostały przekazane wnioski do sądu o ich ukaranie. Ale sam marsz - zdaniem policji - przebiegał bez ekscesów. - Podobnie jak za pierwszym razem obyło się bez mandatów i pouczeń - przekazała nam E. Murmyło.
To jednak nie koniec protestó. Organizatorzy zapowiadają, że będzie ich więcej. Już wiadomo, że kolejny odbędzie się w piątek, 30 października (ZOBACZ).
Marsz okiem naszej kamery
Manifestacji towarzyszyliśmy z naszym redakcyjnym obiektywem. Zapraszamy do obejrzenia filmu pokazującego protest. Uwaga, nagranie zawiera treści niecenzuralne.
Fotorelację znajdziecie TUTAJ.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.