Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
Oto historia dwóch Polaków, braci Józefa i Jana Duraków z Krotoszyna... Rozdzieliła ich I wojna światowa i śmierć starszego z nich w lazarecie wojskowym we Frankfurcie nad Odrą. Dzięki wysiłkowi kilku pasjonatów historii udało się dotrzeć do fascynujących informacji.

Polacy we Frankfurcie nad Odrą do 1945 roku

Polacy we Frankfurcie nad Odrą byli obecni od dawna. Podróżowali, handlowali, wreszcie zdobywali wiedzę na miejscowej Alma Mater Viadrina. Wystarczy tu wspomnieć nazwiska, tj.: Alojzy Prosper Biernacki (1778-1854), Teodor Konstanty Orzechowski (?-1730), czy Atanazy Raczyński (1788-1874).

Z opracowania Joachima Winklera pt. „Die Entwicklung der Frankfurter Sozialdemokratie in der Zeit von 1870 bis 1890” (Rozwój frankfurckiej socjaldemokracji w okresie 1870-1890) można wyczytać, że jeden z polskich studentów znalazł się w gronie aresztowanych w 1880 r. w związku z zadenuncjowaną, tajną drukarnią nielegalnego pisma „Der Kampf”. Drukarnię tę prowadził Emil August Albert Werner (ur. 27 czerwca 1846 r. we Frankfurcie nad Odrą), który według akt frankfurckiej policji w latach 1861-1863 wspierał antyrosyjskie wystąpienia Polaków w latach 1861-1863 i przez to na wiele lat został zesłany na Sybir.

Choć to akurat żaden powód do chluby, to polskie korzenie miał nazistowski nadburmistrz Frankfurtu nad Odrą w latach 1943-1945 Victor von Podbielski (1892-1945).

W latach 1942-1947 posługę kapłańską we Frankfurcie nad Odrą sprawował urodzony w Bydgoszczy ks. Maximilian Loboda (1909-1980), w polskiej literaturze znany jako Manfred Łoboda – ten, który odprawiał pierwsze polskie Msze Święte w Słubicach, w nieistniejącym już domu przy ul. Mickiewicza.

Przełomem dla obecności Polaków we Frankfurcie był okres transformacji ustrojowej w Europie Środkowej, reaktywowanie Uniwersytetu Viadrina (1991) oraz wstąpienie Polski do UE (2004). Zniknęło mnóstwo barier, które dotąd ograniczały dobrowolne i swobodne osiedlanie się tu osób narodowości polskiej. W międzyczasie swoją doczesną „przystań” w tym mieście znaleźli m.in. prezes Związku Sybiraków w Słubicach Ryszard Kowaluk, dyrektor administracyjny Collegium Polonicum Krzysztof Wojciechowski, czy kierownik Katedry Ochrony Europejskiego Dziedzictwa Kultury na Uniwersytecie Viadrina prof. Przemysław Zalewski.

Bracia Durakowie

Fascynująca historia braci Duraków z Krotoszyna może ujrzeć światło dzienne dzięki wysiłkowi wielu osób, w tym szczególnie braci Kaliksta i Wojciecha Kaliszewskich, którzy od lat badają losy swojej rodziny. Jan Durak był ich dziadkiem, zaś pochowany we Frankfurcie nad Odrą Józef – ciotecznym dziadkiem (bratem dziadka). Obaj mieli jeszcze 2 siostry: Józefę (1903-1993) oraz najmłodszą z całego rodzeństwa Weronikę, która żyła zaledwie 16 lat.

Wojciech Kaliszewski deklaruje, że na początku swoich poszukiwań był pełen zapału i nadziei, iż uda mu się odnaleźć swojego ciotecznego dziadka, choć po 6 miesiącach dopadło go chwilowe zwątpienie. Jednak powiedział sobie, iż to nie jest możliwe, aby po człowieku nie został żaden ślad. Przełom przyszedł 1 sierpnia 2011 r.

Józef i Jan wzięli czynny udział w I wojnie światowej. Jak zauważa Kaliszewski „obaj poszli na wojnę i dopiero 60 lat później - w dniu śmierci Jana w 1979 r. - spotkali się tam po drugiej stronie...”

Józef Durak – śmierć i pochówek we Frankfurcie nad Odrą

Józef Durak urodził się w 1891 r. w Dzielicach koło Krotoszyna jako syn Ignacego Duraka i Franciszki z domu Małeckiej. Został powołany do armii pruskiej, walczył na froncie wschodnim, ale niepodległości Polski po 123 latach zaborów niestety nie doczekał. Zmarł 30 stycznia 1918 r. w lazarecie armii pruskiej we Frankfurcie nad Odrą. Przez kolejne lata Jan Durak często wspominał Józefa, swojego ukochanego starszego brata...

Kaliszewski zaznacza, że historia jego rodziny jest o tyle ciekawa, że przez 93 lata wiedza na temat „wuja Józefa” ograniczała się wyłącznie do faktu, że dziadek Jan miał starszego brata Józefa, który to zginął podczas Wielkiej Wojny.

Kaliszewski odnalazł go po 8 miesiącach intensywnych poszukiwań na portalach europejskich poruszających tematykę I wojny światowej. Pierwsze tropy prowadziły do Francji, gdzie w poszukiwaniach pomagała Barbara Jura. To ona wskazała, że nazwisko Joseph Durak widnieje na jednym z grobów na cmentarzu wojennych w Dijon. Ten trop okazał się jednak fałszywy, a zbieżność nazwisk – przypadkowa.

Wkrótce potem Kaliszewski dotarł do aktu zgonu wuja sporządzonego 23 lutego 1918 r. w Krotoszynie, przy czym autentyczność dokumentu potwierdziła zastępczyni kierownika USC w Krotoszynie Małgorzata Grenda. Rodzina to odkrycie uznała za prawdziwy cud, zwłaszcza, że w rodzinnych zbiorach nie zachowało się ani jedno z jego zdjęć.

1

Analizy dokumentu podjął się dr Jarosław Centek - adiunkt Zakładu Historii Wojskowej w Instytucie Historii i Archiwistyki UMK w Toruniu. Zainteresowania badawcze dr. Centka to właśnie I wojna światowa, a w szczególności armia niemiecka 1914-1935 oraz cmentarze wojenne 1914-1918.

2

Treść aktu zgonu została rozszyfrowana jako:

Die Kommandantur der Königlich Preußischen Nachrichten-Ersatz-Abteilung 3 hat mitgeteilt, dass der Fahrer dieser Abteilung, Fleischer Josef Durak, 26 Jahre 10 Monate alt, katholischer Religion, wohnhaft in Krotoschin, Kalischerstraße 69, geboren zu Dzielice, Kreis Krotoschin, ledigen Standes, Sohn des Arbeiters Ignatz Durak und seiner Ehefrau Franziska geboren Maleszka, beide wohnhaft in Krotoschin, Kalischerstraße 69, zu Frankfurt an der Oder, im Reserve-Lazarett 1 am dreißigsten Januar des Jahres tausend neunhundertundachzehn nachmittags um vier Uhr verstorben.
Vorstehend achzehn Druckworte gestrichen. - Der Standesbeamte N. Hasejager”

Czyli w tłumaczeniu na język polski:

Dowództwo królewskiego pruskiego 3 Zapasowego Batalionu Łączności poinformowało, że woźnica tego batalionu, rzeźnik Józef Durak, 26 lat 10 miesięcy, religii katolickiej, zamieszkały w Krotoszynie, Kalischerstrasse [ul. Kaliska] 69, urodzony w Dzielicach, powiat Krotoszyn, stanu wolnego, syn robotnika Ignacego Duraka i jego żony Franciszki z domu Maleszka [sprostowanie po polsku, że Małecka], oboje zamieszkali w Krotoszynie, Kalischerstrasse 69, zmarł we Frankfurcie nad Odrą w 1 Rezerwowym Lazarecie dnia 30 stycznia roku 1918 po południu o godz. 16.
Powyżej skreślono 18 słów drukowanych. - Urzędnik stanu cywilnego N. Hasenjager

Według dr. Centka nie ma stuprocentowej pewności co do oddziału, w którym służył Józef Durak, ponieważ „oddział zapasowy to ten, który go na front posłał, ale zakładając, że trafił stamtąd do 3 Dywizyjnego Batalionu Łączności to trafił do 3 DP, która od lipca do 7 grudnia 1917 r. walczyła pod Dyneburgiem”. Od 7 grudnia 1917 r. walk nie prowadzono, do 18 lutego 1918 r. trwał rozejm z bolszewikami. Możliwe zatem, że Durak zachorował lub został ciężko ranny, choćby przypadkowo, w każdym bądź razie według Centka ewakuacja do Niemiec świadczyć może o poważnym uszczerbku na zdrowiu Duraka.

Z pomocą Wojciechowi Kaliszewskiemu przyszedł dość niedawno Maciej Głowiak z Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego „Gniazdo”, który za pomocą swoich źródeł w Niemczech ustalił, iż Józef Durak został pochowany 4 lutego 1918 r. na cmentarzu głównym we Frankfurcie nad Odrą (grób niestety już nie istnieje).

Zgodnie z informacjami zdobytymi przez Magdalenę Betlej, również z Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego „Gniazdo”, położenie grobu Józefa Duraka miało następującą sygnaturę: „s3/7/18”, zaś jako ostatnie miejsce zamieszkania wskazano ul. Gubener Straße 20 we Frankfurcie nad Odrą.

Właśnie w celu orientacyjnego wskazania dawnego grobu zwrócił się do mnie Wojciech Kaliszewski, dzięki czemu nawiązaliśmy kontakt i mógł powstać niniejszy artykuł. Wdzięczny za pomoc Kaliszewski napisał potem do mnie: „Po raz kolejny potwierdza się teza, że ludzie parający się historią, czy genealogią są bardzo życzliwi i bezinteresowni w udzieleniu pomocy, czego Pan jest najlepszym dowodem”.

Jan Durak – młodszy brat Józefa

Jan Durak, ps. „Józef Drożdzyński”, był młodszym bratem Józefa. Urodził się 4 lata później, 24 lutego 1895 r. we wsi Raciborów koło Krotoszyna. Z książeczki wojskowej Jana Duraka wynika, że mierzył on 170 cm wzrostu.

Od 24 maja 1915 r. do 18 września 1918 r. służył w armii pruskiej cesarza Wilhelma II. W 1916 r. walczył pod Verdun, za co został odznaczony Krzyżem Żelaznym (niem. Eisenkreuz). Wojciech Kaliszewski dysponuje relacjami swojego dziadka spod Verdun, zapamiętanymi przez mamę Kaliszewskiego, czyli córkę Jana. Niektóre fragmenty tych wspomnień bywają ponoć dość wstrząsające.

Na pierwszej fotografii: Jan Durak w pruskim mundurze stoi pierwszy od lewej strony, dobrze widoczna baretka Krzyża Żelaznego. Zdjęcie wykonane podczas tzw. luzowania pod Verdun, chwilowego wycofania się za linię frontu w celu odpoczynku żołnierzy.

3

Później wstąpił do tzw. „Błękitnej Armii” gen. Józefa Hallera we Francji, z którą to formacją w 1920 r. walczył przeciwko bolszewickiej nawale. Jak wynika z książeczki wojskowej od 25 listopada 1918 r. do 8 listopada 1920 r. służył on w 46 Pułku Strzelców Kresowych.

Z poświadczenia służby podpisanego przez mjr. Bolesława Waligórę (1898-1940) wynika jednak, że 10 lutego 1919 r. Jan Durak został przeniesiony do 4 Pułku Strzelców Polskich. Skąd więc wynika rozbieżność w nazwach przytaczanych pułków? Chodziło de facto o tę samą jednostkę, która w strukturze Armii Hallera walczyła jako 4 Pułk Strzelców Polskich, a po powrocie do Polski wiosną 1919 r. została przemianowana na 46 Pułk Strzelców Kresowych...

Druga fotografia z 1920 r. przedstawia Jana Duraka już jako hallerczyka w stopniu plutonowego podczas wojny polsko-bolszewickiej (leży z prawej strony). Wtedy też został ciężko ranny. Wojciech Kaliszewski dysponuje relacjami dziadka także i z tego okresu.

4

Od 7 marca do 21 lipca 1921 r. służył w 55 Pułku Piechoty Wielkopolskiej. Pierwsze transporty pułku pojawiły się w Krotoszynie już 24 grudnia 1920 r. Tu też jednostka stacjonowała aż do października 1921 r., kiedy to została przeniesiona do Leszna.

W 1921 r. Minister Spraw Wojskowych Kazimierz Sosnkowski (1885-1969) nadał Janowi Durakowi Krzyż Walecznych. W Dzienniku Personalnym M.S.Wojsk. 39/21 z 29 października 1921 r., s. 1467 odznaczony widniał pod pseudonimem „Józef Drożdżyński”, ale późniejsza legitymacja oznaczenia nr 26017, wydana przez szefa Biura Personalnego M.S.Wojsk. płk. Ignacego Masiąga (1891-1942), wystawiona już była prawidłowo na nazwisko Jan Durak. Pewnym pozostaje, że legitymacja musiała zostać wystawiona po 20 czerwca 1933 r.

5

13 czerwca 1928 r. na podstawie orzeczenia komisji poborowej przy Powiatowym Komendancie Uzupełnień w Jarocinie przeniesiony do rezerwy („do pospolitego ruszenia bez broni”). Zmarł 16 listopada 1979 r. w Krotoszynie.

Epilog

W celu ostatecznego rozwiązania tej rodzinnej zagadki zwróciłem się do zaprzyjaźnionego historyka Eckarda Reißa. Bez chwili namysłu zgodził się wesprzeć cały proces badawczy.

Zgodnie ze ustaleniami Reißa 1. Reserve-Lazarett przy Gubener Str. 20 nie był obiektem należącym do wojska, lecz gospodą „Friedrichshöhe” (potem „Haus am Berg”), doraźnie przystosowaną przez armię do potrzeb opieki nad chorymi i rannymi żołnierzami. Budynek istnieje do dziś. Co ciekawe, rolę lazaretu wojskowego pełnił wówczas także dom strzelecki, czyli dzisiejszy kościół NMP Królowej Polski w Słubicach!

Zmarli we Frankfurcie żołnierze chowani byli na tzw. cmentarzu garnizonowym, który obecnie stanowi integralną część cmentarza głównego przy ul. Pillgramer Str. W międzyczasie w tej samej części nekropolii chowano także poległych okresu II wojny światowej. Wszyscy bliscy i zainteresowani mogą teraz zapalić znicz pod okolicznościowym krzyżem poświęcony tym bezimiennym.

Poniżej zdjęcia lotnicze ze wskazaniem dawnego lazaretu wojskowego przy Gubener Str. 20 oraz optymalny dojazd do miejsca pochówku Józefa Duraka (obowiązuje system ulic jednokierunkowych, zaś na gości czeka bezpłatny parking).

6

Wojciech Kaliszewski przyznaje otwarcie, że w jego rodzinie historia była obecna od zawsze i silnie kształtowała świadomość rodziny. „Razem z moim bratem (Kalikstem – przyp. aut.) drążymy ten rodzinny wątek, który jak się okazało, będzie miał szczęśliwe zakończenie. Sprawę ostatecznie zamknę, kiedy odwiedzimy Frankfurt nad Odrą i zapalimy symboliczny znicz naszemu wujowi. Myślę, że stanie się to w pierwszej połowie następnego roku...” - deklaruje Kaliszewski i mocno dziękuje wszystkim, którzy pomogli mu w jego poszukiwaniach.
Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)

Komentarze   

#1 wojkal72 2011-12-21 09:37
Za pomocą portalu Słubice24,który niewątpliwie jest dobrem wszystkich mieszkańców chciałbym serdecznie podziękować Panu Rolandowi Semikowi i ze strony niemieckiej Panu Eckardowi Reisowi,za pomoc jakiej mi udzielili w związku z moimi poszukiwaniami.
Już na stałe zarówno Słubice jak i Frankfurt/O.będą związane z losem mojej rodziny,tam bowiem spoczywają prochy mojego wuja.
Mogę tylko pozazdrościć mieszkańcom tak oddanych regionalistów z terenów pogranicza.
Z okazji ŚWIAT BOŻEGO NARODZENIA składam życzenia wszystkim mieszkańcom Słubic i Frankfurtu.
Wojciech Kaliszewski

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.