Jak co roku o tej porze, w wielu miejscach dochodzi do pożarów traw, trzcinowisk czy nieużytków rolnych. Dlatego straż pożarna i policja przypominają: jest to nielegalne, niebezpieczne, a do tego groźne dla środowiska. Niestety, za większość pożarów traw i nieużytków odpowiedzialny jest człowiek.
Za nami już pierwszy poważny pożar traw, który miał miejsce w Cybince (ZOBACZ). I oby na nim się skończyło. Niestety, podpalanie traw czy nieużytków to nadal spotykana praktyka na przełomie zimy i wiosny. Dlatego służby ratownicze wyliczają trzy główne niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą ten proceder.
- Po pierwsze, palące się w niekontrolowany sposób pozostałości roślin mogą grozić rozprzestrzenieniem się pożaru, zwłaszcza jeśli obok znajdują się budynki mieszkalne czy gospodarcze. Nieuwaga, zmiana kierunku wiatru mogą mieć naprawdę groźne skutki.
- Po drugie, unoszący się dym może spowodować zagrożenie na drodze, wynikające z nagłego ograniczenia widoczności.
- Po trzecie, ofiarami ognia lub dymu mogą być dziko żyjące zwierzęta. Do tego ziemia na "wypaleniskach" staje się jałowa.
Wypalanie jest nielegalne, policja „z urzędu” reaguje na wszelkie przejawy łamania prawa. To prawo stanowi, że „kto wypala łąki, pastwiska, nieużytki, rowy, pasy przydrożne, szlaki kolejowe, trzcinowiska lub szuwary - podlega karze aresztu albo grzywny”. Zgodnie z kodeksem wykroczeń, grzywna może wynieść nawet 5 tys. zł.
Jednak za wypalanie traw, które skończy się pożarem okolicznych zabudowań, zagrażającemu zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, grozi już kara więzienia - od roku do 10 lat. A sprowadzanie bezpośredniego niebezpieczeństwa tych zdarzeń jest zagrożone karą więzienia od 6 miesięcy do 8 lat.
Dlatego służby apelują o rozsądek. I przypominają, że za większość pożarów traw i nieużytków rolnych odpowiedzialny jest człowiek.