Jak wskazuje najnowszy raport Digital 2019, w Polsce 85 proc. internautów korzysta regularnie z serwisu społecznościowego Facebook. Portal stworzony przez Marka Zuckerberga nie tylko w Polsce święci triumfy w branży social media. Trudno uwierzyć, że istnieją kraje, w których jego udział w rynku jest znikomy lub w których w ogóle nie można korzystać z popularnego FB. Pomimo 2 mld aktywnych kont użytkowników Facebook nie dominuje m.in. w Chinach.
Sfera social media w Chinach
Chiny są krajem potęgą w zakresie nowoczesnych technologii. Jednak podczas pobytu w Państwie Środka na próżno będziemy próbowali zalogować się na Facebooka czy utworzyć na nim swoje konto. Wszystko przez blokadę państwową zagranicznych serwisów internetowych. Oprócz Facebooka w Chinach nie są dostępne również YouTube, Twitter, WhatsApp, Yahoo i Messenger. Sam Facebook został zablokowany w Chinach w lipcu 2009 roku, po zamieszkach na zachodzie kraju.
Jednak chiński system cenzury nie jest tak szczelny, jak życzyłyby sobie tego władze. Chińczycy znają sposoby na jego omijanie. Mimo oficjalnie istniejącej blokady Facebook osiągnął w 2018 roku 5 mld dolarów przychodów reklamowych od firm, które mają siedzibę w Chinach.
Znaczna część Chińczyków nie korzysta z Facebooka, co jednak nie oznacza, że nie są oni aktywni w social media. W odpowiedzi na amerykańskiego giganta powstało wiele innych serwisów o podobnej funkcjonalności. Część opcji właściwych dla FB zostało wręcz skopiowanych do innych portali.
Od 2005 roku na terenie Chińskiej Republiki Ludowej działa rodzimy serwis społecznościowy Qzone, który posiada ponad 560 mln użytkowników – więcej niż Facebook w całej Europie. Wśród podobnych do FB serwisów społecznościowych w Chinach wymienia się także serwisy Renren czy Pengyou. Renren tak samo jak Facebook początkowo powstał z myślą o chińskich studentach.
Przykład Rosji
Jak na razie w Rosji można logować się i używać swoich kont w serwisie społecznościowym Facebook. To jednak może się wkrótce skończyć. Rosja zapowiedziała bowiem, że zarówno Facebook, jak i Twitter mają 9 miesięcy, licząc od kwietnia 2019 roku, na zastosowanie się do przepisów wymagających od nich, by dane wszystkich rosyjskich użytkowników były przechowywane na serwerach w Rosji.
Rosyjski regulator mediów i internetu – Roskomnadzor – w lutym tego roku zarzucił amerykańskim firmom, w tym FB to, że nie przedstawiły informacji o lokalizacji na terytorium Rosji danych swoich rosyjskich użytkowników. Dlatego też w kwietniu 2019 roku sąd w Moskwie nałożył po równo grzywny w wysokości 3 tys. rubli na Facebooka i Twittera. Wiąże się to z przyjętą już w 2015 roku w Rosji ustawą o lokalizacji danych osobowych. Zgodnie z postanowieniami ustawy każda firma udostępniająca swoje usługi obywatelom Federacji Rosyjskiej powinna zapewniać ich rejestrowanie, gromadzenie i przechowywanie na serwerach, które obowiązkowo muszą znajdować się na terytorium tego kraju.
W Korei Północnej nie ma mowy o FB
W 2016 roku rząd Korei Północnej oficjalnie przyznał, że blokuje dostęp do Facebooka swoim obywatelom i przebywającym na terytorium kraju turystom. Jednocześnie blokada nałożona jest też na YouTube’a czy Twittera i niektóre strony południowokoreańskie.
Tak naprawdę bardzo mała liczba mieszkańców Korei Północnej ma dostęp do internetu. Nie ma tu mowy o takiej popularyzacji sieci jak chociażby w Polsce, gdzie dostarczany jest też superszybki internet UPC. Mieszkańcy Korei Północnej mogą korzystać jedynie z sankcjonowanej przez władze, ale jednocześnie odciętej od świata, sieci intranetu. Władze podkreślają przy tym, że każda osoba próbująca obejść blokady stron z zachodu, m.in. Facebooka, by dostać się na nie, albo rozpowszechniająca wymierzone w republikę dane zaczerpnięte z takich stron, będzie podlegała bezwzględnej karze.
[artykuł pawrtnerski]