Warto spełniać marzenia, zwłaszcza takie… Zagroda Leśna w Radzikowie jest właśnie takim wymarzonym miejscem, mieszkaniem koni, osiołków, królików, kur, gęsi… Wymyśliła je i stworzyła Aleksandra Proscewicz. I zaprasza do swojej oazy – tych, którzy chcą nauczyć się jeździć konno, skorzystać z hipoterapii, ale przede wszystkim – odpocząć.
Zielono. Łąki, wzgórza, las, drewniany dom ukryty wśród drzew. To Zagroda Leśnia w Radzikowie, nie tak daleko, w połowie drogi pomiędzy Rzepinem a Cybinką. A właściwie – na końcu wsi, gdzie kiedyś były nieużytki i trawa do kolan, a teraz są pastwiska, po których na których chodzą zwierzęta.
Mieszka tu 7 koni, dwa osiołki, króliki, kury, kaczki, a także gęsi – które strzegą posesji lepiej niż psy, na pewno są od nich głośniejsze. A psy też są - dwa. Jeden z nich, rottweiler, mieszka w jednej budzie z kurczakami i ich mamą. Zaprzyjaźnili się.
Z Berlina na łąkę
Właścicielką Zagrody Leśnej jest Aleksandra Proscewicz, która o takim miejscu marzyła od dawna. A kiedy pierwszy raz przyjechała do Radzikowa, stanęła na górce i zobaczyła te łąki i doliny, od razu wiedziała, że to jest jej.
- Mieszkałam wtedy w Berlinie, zajmowałam się animacją kultury, wydawałam polską gazetę. Zorganizowałam wiele imprez polonijnych, np. międzynarodowe festiwale Feliksa Nowowiejskiego i Janusza Korczaka – opowiada A. Proscewicz.
Za najważniejszy punkt swojej działalności uważa to, że na terenie byłego obozu Sachsenhausen stanął pomnik gen. Stefana Grota Roweckiego, który tam właśnie został zamordowany. – Jego bratanica dziękowała za to ze łzami w oczach, generał nie ma swojego grobu, ale ma miejsce, które go upamiętnia – mówi A. Proscewicz.
Przyznaje, że ta praca pochłaniała dużo jej energii. I coraz mocniej wracały marzenia o własnym gospodarstwie i zwierzętach, a zwłaszcza koniach.
Amazonka od dziecka
Nie był to przypadek. – Zwierzęta kocham od małego, gdy miałam 5 lat, już pchałam się na konie. Rodzice opowiadali o swoich majątkach, które mieli jeszcze przed wojną, mieli 43 konie i inne zwierzęta, rosłam w atmosferze takich opowieści – wspomina właścicielka zagrody.
I dodaje, że choć skończyła liceum plastyczne, na studia zdecydowała się zupełnie inne: wybrała zootechnikę w Szczecinie. – Chciałam koniecznie zamieszkać na wsi i pracować w pegieerze, ale mój mąż się na to nie zgadzał – opowiada. Ale mimo tego, że nie na wsi, całe życie zajmowała się zwierzętami jako zootechnik. Dopiero potem trafiła do Berlina.
Kudłaci i pierzaści mieszkańcy zagrody
A potem, 4 lata temu, przyjechała do Radzikowa. I tu buduje wszystko od podstaw. Najpierw był jeden koń, teraz jest ich już 7 (i źrebaczek w drodze). Niedługo będą również alpaki.
Zwierzęta zazwyczaj chodzą wolno, podgryzając wszechobecną trawę. Niekiedy są „wynajmowane” przez sąsiadów jako kosiarki. Za ogrodzeniem pasą się dwa osiołki, Maja i jej córeczka Molly, obok nich biega kucyk – jest silny, przyucza się do dwukołowej bryczki. I biega za właścicielką niemalże jak piesek. Radośnie biega również 7-miesięczny źrebaczek Natan o nieprzeciętnej urodzie.
Chętnie przyjadą w odwiedziny
Zagroda Leśna rozwija się. W zeszłym roku powstała tu spółdzielnia socjalna. Dzięki pomocy i dotacjom z Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej można było zatrudnić pracowników, a także kupić samochody do przewozu zwierząt i bryczkę.
Dzięki temu zwierzęta są częstymi gośćmi na okolicznych festynach, imprezach i innych wydarzeniach. A także mogą odwiedzić dowolne miejsce: przedszkole czy szkołę. W Słubicach mieszkańców Zagrody Leśnej można je było spotkać 3 maja na festynie rodzinnym. Co odważniejsi wsiadali na konia, a młodsi podglądali króliczki i kurki z kurczakami.
Uspakajająca moc głaskania
Zagroda Leśna to nie tylko dom dla zwierząt, ale również ich „miejsce pracy”. A. Proscewicz jest także hipoterapeutką. Podkreśla, że chód konia jest bardzo podobny do chodu człowieka. – Dlatego osoby z niepełnosprawnościami, które jeżdżą na wózkach, na koniu czują się tak, jakby chodziły – wyjaśnia.
Ale tak naprawdę kontakt ze zwierzętami jest terapią dobrą na wiele różnych schorzeń czy… stresu. Nazywa się animaloterapią. Polega na tym, żeby ze zwierzętami być – karmić je, głaskać, zwierzęta to bardzo lubią a ludzie korzystają.
- To uspokaja, wycisza. I działa – podkreśla A. Proscewicz. Widać, jak na zwierzęta reagują dzieci – te nieśmiałe otwierają się, a te nadpobudliwe wyciszają. Dlatego w Zagrodzie Leśnej „terapeutą” jest każdy jej mieszkaniec. Nawet czarny kot.
Jazda konna dla każdego
W zagrodzie odbywają się również lekcje jazdy konnej – chętnych jest coraz więcej. – Konie są ładne, ale trzeba uważać na ich nogi i nie podchodzić z tyłu bez słowa – mówi A. Proscewicz do ośmioletniej Hani, która w zagrodzie rozpoczyna naukę jazdy konnej. Namówiła ją do tego mama, która sama jeździ od 3 lat. A. Proscewicz szykuje dla nich Herę.
– Na początek preferuję jazdę na oklep, żeby poczuć konia, łatwiej jest wtedy złapać balans – mówi A. Proscewicz. Trenerka wydaje Hani polecenia, która wykonuje je coraz lepiej: ręce na głowę, na ramiona, na biodra… A na koniec zaplotła Herze warkoczyk na grzywie. Potem na konia wsiadła jej mama, która całkiem już nieźle radziła sobie w siodle.
A Proscewicz zachęca do nauki jazdy wszystkich, którzy chcieliby spróbować – młodszych i starszych. Sama wspomina, że na koniu jeździła jak amazonka. I spadła około 500 razy. W tym nie trzeba jej naśladować.
Przy okazji lekcji jazdy warto odwiedzić i poznać pozostałych mieszkańców Zagrody Leśnej, tu pogłaskać, tam pokarmić – to cieszy zwłaszcza dzieci. I po prostu odpocząć. – Zapraszamy wszystkich tych, którzy są zmęczeni miastem, codzienną gonitwą, tu naładujecie akumulatory! – uśmiecha się A. Proscewicz.
Chętnych do odwiedzenia Zagrody Leśnej z Radzikowa zaprasza na profil facebookowy - KLIKNIJ. Można też dzwonić pod nr 502 052 257.