Pomysł na projekt wziął się z życia – i dzięki niemu na lepsze i spokojniejsze zmieniło się życie rodzin. Stowarzyszenie Po PROstu podsumowało drugą edycję Gminnej Specjalistycznej Poradni Rodzinnej, dofinansowanej przez słubicki samorząd. Czy i komu takie działania są potrzebne? O tym w naszym materiale.
- Projekt był skierowany przede wszystkim do całych rodzin, aby wesprzeć zarówno dzieci, młodzież jak i dorosłych - wyjaśnia Joanna Sierżant-Rekret, prezes stowarzyszenia. W ramach przedsięwzięcia uczestnicy mogli liczyć na terapię pedagogiczną i psychologiczną oraz konsultacje. Była też specjalna szkoła dla rodziców. Wszystko dzięki finansowemu wsparciu gminy Słubice.
Rodzice nie zawsze wiedzą
A skąd w ogóle pomysł na takie działania? – Z życia – mówi krótko J. Sierżant-Rekret. Stowarzyszenie prowadzi różne działania skierowane do osób niepełnosprawnych, ale zgłasza się do nich coraz więcej osób z pytaniami natury wychowawczej, radzenia sobie z emocjami czy problemami pojawiającymi się w szkole. Coraz więcej osób decyduje się spytać o radę psychologa.
– Rodzice nie zawsze wiedzą, jak pomóc swojemu dziecku w trudnościach i to nie jest żaden wstyd. Nikt nas nie uczy tego, jak radzić sobie w trudnych dla dziecka momentach – mówi prezeska. I dodaje, że jej zdaniem trening umiejętności społecznych powinien być jednym z przedmiotów obowiązkowych w szkole. A tak, na terapię w stowarzyszeniu oczekuje obecnie 14 dzieci.
Wyzwania naszych czasów
A potrzeby są duże, ponieważ… mamy takie czasy. – Może niekoniecznie gorsze, ale inne. Dzieci mają dużo wyzwań, mniej czasu dla siebie. A większość z nas, rodziców, stawia na rozwój intelektualny, od najmłodszych lat. Nie zastanawiamy się nad rozwojem społecznym. A dla dzieci, zwłaszcza małych, najważniejsze jest bycie w grupie, niekoniecznie dodatkowe zajęcia. To w grupie dziecko uczy się relacji, tego jak się komunikować, jak przepraszać itp. – wyjaśnia A. Sierżant-Rekret. I dodaje, że winne są również wszystkie „ekrany”. Bo nie tylko dzieci spędzają sporo czasu z nosami w telefonach czy komputerach, ale również rodzice.
Jak w takim razie radzić sobie w tych trudnych czasach? – Pamiętać o tym, że ważne jest dziecko. Starać się patrzeć na wszystko z jego perspektywy, dla nas pewne wydarzenia mogą być błahe, ale dla dziecka są bardzo ważne. Jako rodzice powinniśmy również nauczyć je, jak radzić sobie z emocjami, mówić o tym, czym one są, nie negować ich, nie ignorować, a rozmawiać o nich – mówi prezeska.
Zachęca, żeby czasami zatrzymać się i zastanowić, również nad swoimi emocjami. – Jeden dzień spędzony tylko z dzieckiem, bez żadnej pracy, to nie jest aż tak dużo, a ono tego bardzo potrzebuje – mówi.
Szkoła dla rodziców
W tym roku rodzice bardzo chętnie korzystali ze szkoły, przygotowanej specjalnie dla nich. Mieli możliwość uczestniczenia w otwartych wykładach, które prowadziła psycholog Dorota Krzymuska. Dotyczyły one m.in. emocji dzieci, tego jak się z nimi komunikować i motywować do pozytywnego zachowania, jakie czynniki sprzyjają kształtowaniu się dziecięcej odporności na stres, jak wspierać dzieci z ADHD, jakie są przyczyny i sposoby wygaszania trudnych zachowań wśród najmłodszych.
Naprawa rodzinnych relacji
Rodzice również wzięli udział w warsztatach, czyli 10 spotkaniach, podczas których w małym, kameralnym gronie mieli możliwość rozmawiania i wymieniania się doświadczeniami w obecności psychologa Doroty Krzymuskiej. I bardzo sobie chwalili ten sposób wspierania się.
Odbyło się 10 spotkań, podczas ostatniego trzy mamy podsumowały, co zmieniło się w ich domach i relacjach w tym czasie. Przyznały, że do pojawienia się na spotkaniach skłoniły ich problemy z dziećmi. – Mam 17-letnią córkę, do zeszłego roku nie myślałam, że będę potrzebowała pomocy, zawsze myślałam, że przecież umiem poradzić sobie z własnym dzieckiem. Ale pojawiły się problemy, z którymi nie umieliśmy sobie z mężem poradzić, widzieliśmy, że popełniamy błędy, które dzielą, a nie łączą – mówi Iza. Do poradni przyszli z synem, a wyszli z propozycją, żeby syn wziął udział w terapii, a rodzice w spotkaniach.
Kluczem są emocje
Podczas nich mieli możliwość rozmowy m.in. o emocjach, o tym, co za nimi stoi, jak sobie z nimi radzić. – A to wszystko po to, żeby zrozumieć zachowania dziecka, to, co ono tak naprawdę chce powiedzieć – mówi druga z mam, Małgorzata.
Iza chętnie opowiada o tym, czego się nauczyła. – Do tej pory, gdy syn przychodził „nafochany”, to ja się oburzałam. A teraz wiem, że trzeba odczekać. I od kiedy zaczęliśmy tak robić, to nie powiem, że jest idealnie, ale dużo lepiej. Nawet gdy popełnię błąd, to już wiem, gdzie i jaki – mówi Iza. Małgorzata dodaje, że po tych warsztatach jest o połowę mniej nerwów w każdym domu.
Izabela (druga mama o tym samym imieniu) potwierdza, że ta wiedza bardzo się przydaje. Choć sama ma jeszcze małe dzieci, to cieszy się, że mogła tyle się dowiedzieć. Bo, jak przyznaje, bardzo lubi słuchać i z rozmów wyniosła bardzo wiele.
Dorota Krzymuska, psycholog, podkreśla, że najlepiej udaje się pomóc dzieciom… pracując z rodzicami. Ponieważ dzieci zachowują się w niewłaściwy sposób, dlatego że inaczej nie potrafią poradzić sobie ze swoimi emocjami. Dlatego kluczem jest ich zrozumienie – a to jest umiejętność, której można się nauczyć. I powinni ją mieć właśnie rodzice.
Iza potwierdza: - Dzisiaj jestem dużo spokojniejsza. Wiem, że pewne zachowania są normalne. Wiedza dała mi spokój. Jestem też dzięki temu szczęśliwsza – podkreśla. W warsztatach brał udział również jej mąż Irek. Nie był obecny na ostatnim spotkaniu, bo się rozchorował. Ale także on chwalił sobie sposób prowadzenia warsztatów i to, czego się nauczył.
Ponieważ warsztaty, co podkreśla D. Krzymuska, to taki czas na „zrobienie stopklatki” i zastanowienie się nad tymi rzeczami, które w ciągu dnia często robimy automatycznie. A czasem warto poddać je refleksji.
Rodzice, którzy brali udział w spotkaniach podkreślali, że chętnie zgłoszą się na kolejne w przyszłym roku. J. Sierżant-Rekret obiecuje, że stowarzyszenie będzie starać się o dofinasowanie na następne edycje poradni. Bo warto inwestować w rodziny.