Rozmowę ta miała miejsce 27 kwietnia 2011 r. a z jej treści wyłonił się obraz niepodejmowania remontu generalnego od co najmniej lat 60-tych XX w. (jeśli w ogóle jakikolwiek był po wojnie) a bieżących prac konserwacyjnych - od roku 1986 albo 1987. Pozytywny akcent w całej sprawie to zapowiedź dyrektora o umieszczeniu tablicy pamiątkowej w okolicy kładki a w dalszej perspektywie także odbudowa tego obiektu w nieco „lżejszej” formie.
Na zdjęciu poniżej frankfurcki historyk Eckard Reiß, który podobnie jak ja ubolewa nad doprowadzeniem obiektu do stanu przedkatastrofalnego. Nieco niżej również 2 zdjęcia grupy rowerzystów z ADFC Frankfurt (Oder), którym miałem okazję opowiadać o historii słubickiego stadionu podczas ich wycieczki 28 kwietnia b.r.
ROZMOWA Z RYSZARDEM CHUSTECKIM
Roland Semik: Kwestia wyburzenia tego obiektu jest już właściwie rozstrzygnięta, ale chciałem spytać o działania w poprzednich latach, co czyniono w tej sprawie, aby rozbiórki tej jednak uniknąć? W nakazie rozbiórki są bowiem zawarte różne niepokojące sygnały, np. że nie było rocznej ani 5-letniej analizy technicznej albo, że stan wskazuje na to, że nie były wykonywane żadne roboty konserwacyjne. Jak to wyglądało? Czy sygnalizował Pan w Urzędzie Miejskim potrzebę remontu?
Ryszard Chustecki: Ośrodek Sportu jest zakładem budżetowym gminy Słubice, jest to jednostka organizacyjna, która wszystkie swoje zadania inwestycyjne ma umieszczane w budżecie miasta. Nie będę tu teraz strzelał, nie mam zamiaru, nie chcę oszukiwać, ale my od 5 lub 6 lat prosiliśmy gospodarzy miasta, wtedy Pana burmistrza Bodziackiego, o to, żeby znalazło się tylko 100 tys. zł na to, żeby ten wiadukt w pewien sposób został zabezpieczony przed dewastacją. Zawsze odpowiedź była jedna, była prosta i była krótka: brak środków finansowych w budżecie, zadanie przeniesione na rok następny. Tak co roku, co roku, co roku…
Dzisiaj jest sytuacja taka, jak Pan pewnie zauważył, że w naszym budżecie, budżecie miasta środków finansowych naprawdę brakuje. Brakuje na wszystko. Pan wie, żeby dzisiaj utrzymać oświatę, to jest prawie 60% budżetu miasta i w związku z tym w dalszym ciągu tych środków finansowych nie ma. To jest taka jedna informacja. Próbowaliśmy poszukiwać środki zewnętrzne zarówno z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego... To jest jedno. Takiego wsparcia finansowego żeśmy nie otrzymali. Próbowaliśmy szukać środków u Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, ale to jeśli konserwator nam proponował pieniądze, to były tak „śmieszne”, że nie starczałoby na nic. I praktycznie jest sytuacja taka, że ciągle jesteśmy w kropce…
Kiedyś jeszcze z Panem Chilińskim wspólnie robiliśmy chyba dwa razy remont, ale oczywiście [wyłącznie] w takim zakresie gospodarczym. To starczyło [tylko] na jakiś czas. Widzi Pan, że chyba od 3 lat, czy od 4 lat mamy zamocowany taki znak, taką taką tablicę informującą, jaka jest dopuszczalna wysokość pojazdów. Jak Pan od spodu patrzy, jest bardzo dużo zarysowań. Te zarysowania też mają jakiś wpływ, nie powiem, że wielki, ale mają jakiś wpływ na tę sytuację, jaka ma miejsce. Na te wibracje. No i faktycznie jeżeli, mówiąc wprost, nasz nadzorca budowlany nie interweniowałby, to my zostawilibyśmy ten temat w „świętym spokoju” z myślą, że w którymś momencie znajdą się pieniądze, gdzieś wreszcie ktoś poda rękę i ten wiadukt zostanie wyremontowany.
Zamówiliśmy dwie analizy: jedną analizę szczecińską. według której bez żadnego przesuwania terminów ten wiadukt musi być rozebrany lub też poddany kapitalnemu remontowi, ale ten kapitalny remont kosztuje „tylko” milion złotych. Kiedy zwróciliśmy się do konserwatora z takim zapytaniem, czy my możemy wykonać jakikolwiek ruch, to konserwator nie powiedział nam „nie”. Po prostu gdyby była sytuacja taka, że obiekty te w całości są pod opieką pod konserwatora, a nie pod nadzorem (to są różne rzeczy), to wtedy wystosowałby oficjalne pismo wyrażające zgodę albo i nie. Przy zapisaniu w rejestrze te środki finansowe są łatwiejsze. Można by w bardzo prosty sposób uczynić pewne ruchy, mając tę świadomość, że takie pieniądze będą...
Na dzisiaj jest tak, że gmina ogłosiła konkurs [przetarg nieograniczony – przyp. red.] na niecałkowite rozebranie jak Pan pewnie wie (bo Pan go zna lepiej jak ja, dość mocno się Pan temu tematowi przyjrzał), więc ta część, gdzie jest hydrofornia, ta część pozostanie. Chcemy przy demontażu pozabierać wszystkie rzeczy, które są związane z ogrodzeniem, z cokołami, aby to w jakiś sposób pozostało i z tego na obecną chwilę zrobić taras widokowy. I tak będziemy musieli wyłożyć własne środki finansowe, żeby zmienić elewację, odmalować parkan i wykonać jakieś odwodnienie. Jeśli bowiem nie będzie wykonane odwodnienie na tym etapie, to ta woda wciąż będzie w tym miejscu stała.
Nie ukrywam natomiast, że ja sobie nie wyobrażam... W perspektywie czasu my i tak i tak taką kładkę pieszą powinniśmy zrobić. Niech to będzie kładka, która po pierwsze będzie wyższa od tej, która jest obecnie. Tu jest po prostu komunikacja przez ul. Sportową,. Kiedyś wyglądała ona zupełnie inaczej a dzisiaj jest sytuacja taka, że ani żaden większy pojazd typu TIR, nawet autokar turystyczny tędy nie przejedzie. Od razu musimy wskazywać objazd.
Wracając do tej perspektywy, to żeby zachować normalną komunikację tych wszystkich obiektów i aby ta komunikacja była komunikacją bezpieczną to naprawdę powinniśmy tę kładkę, w ramach imitacji nawet (o konstrukcji lekkiej i wyższej), odbudować. I co jeszcze... Zmieniły się przepisy unijne co do samych stopni schodowych. W perspektywie czasu gdybyśmy tej kładki nie zlikwidowali, gdyby nie było takiego nacisku na nas o kapitalny remont, to i tak musielibyśmy zadbać o komunikację schodową.
No i tak to wygląda. Nie chcemy tego całkowicie zapomnieć i szykujemy taką tablicę informacyjną ze zdjęciami. Jeśli mógłby Pan nam w tym pomóc, to byłbym bardzo wdzięczny, to by nam ułatwiło sprawę. Tyle mogę Panu powiedzieć.
Cieszy mnie fakt, że OSiR jest świadomy walorów historycznych, że ta cała sytuacja nie wynikła z nieświadomości, no i że jest plan odbudowy, przynajmniej imitacji, nawiązania tej budowli, bo kompleks odzyskałby kształt historyczny...
Gdziekolwiek nie jestem, na spotkaniach w całej Polsce, to ja rozpoczynając swoją prezentację zawsze zaczynam od historii. Od historii środowiska piłkarzy itd. Te zdjęcia, które mi Pan przesłał mailem, to również je pokazuję, one są bardzo wymierne, bo przedstawiają akurat widok z płyt bocznych, dokładnie ukazują podcienia. Ja myślę, że to jest taki dobry moment... Ja sobie nie wyobrażam nie informować, co tu kiedyś było.
Ja jestem słubiczaninem napływowym, ale rozmawiałem z Panem Eckardem Reißem, to jest taki historyk z Frankfurtu, który interesuje się historią Słubic. On tutaj fotografował ten wiadukt już w latach 60-tych...
Przepraszam, jak się nazywa ten Pan?
Pan Eckard Reiß...
A z Panem Schneiderem znacie się może Panowie?
Tak, tak, znamy się... I Pan Reiß mówił mi, że od lat 60-tych bywał tu dość regularnie i od tamtego czasu nie pamięta generalnego remontu tego obiektu.
Rzeczywiście, nie było. To jest prawda...
Proszę powiedzieć, ten remont uzgadniany z Panem Chilińskim w którym roku miał miejsce?
To było... Zaraz to Panu powiem... W 1986, w 1987 roku. To był właśnie taki czas.
A prośby do władz miasta o znalezienie środków w budżecie [na konserwację kładki] były nieoficjalnie czy też w oficjalnym obiegu urzędowym i zachowały się pisma w tej sprawie?
Od czasu, gdy tutaj pracuje, a pracuję tu od 30 lat, do 15 sierpnia jest termin na zgłaszania wniosków do budżetu gminy na rok następny. Jedyna dopuszczalna forma to forma pisemna. Nie wyobrażam sobie zgłaszać ustnie wniosków do radnych czy burmistrza. Ustnie to można najwyżej omawiać problem. Zawsze więc była forma pisemna.
Po rozmowie z Panem trochę inaczej naświetliła mi się ta cała sprawa i chętnie to przekażę w moim najbliższym artykule, bo pewne starania OSiRu o te środki jednak były. Czy byłaby możliwość, abym otrzymał kopie tych pism ukazujących starania OSiRu o środki na renowację?
To musiałoby trochę potrwać, bo to trzeba odszukać. Ale dobrze, dobrze, nie ma problemu.
Właśnie widzę, że jest gorący okres związany z Festynem Dobroczynnym, ale czy mógłbym się zgłosić za tydzień lub dwa w sprawie tych dokumentów?
Dobrze, dobrze, nie ma problemu.
To chciałem wiedzieć...
A może Pan ma jakieś pomysły, wiedzę, do kogo można się zgłosić po środki niemieckie. Nie wiem, bo czasem jest tak, że strona niemiecka mogłaby wesprzeć, tylko obawiam się też, że nie będą wspierać tego, co dzisiaj nie jest ich.
No, ja tu widzę tylko szanse na środki Euroregionu. Gdyby wystąpiły dwa podmioty OSiR czy gmina Słubice oraz pewien partner z Niemiec, np. z Frankfurtu nad Odrą, to myślę, że na takie środki byłaby szansa. Na pewno nie pokryłyby 100% kosztów, ale przynajmniej część.
Myślę też, że te kwestie odbudowania kładki, przynajmniej w nawiązaniu do wersji pierwotnej, trochę wyższej ale podobnej kształtem, warto byłoby skonsultować ze środowiskami historycznymi, np. we Frankfurcie nad Odrą. Chodzi o to, by przyszła wizja nie była zbyt nowoczesna, stworzona przez osoby nieznające historii tego miejsca, a tym samym nie pasująca do reszty kompleksu.
Nie wyobrażam sobie wybudować tutaj np. „szklane domy”. To byłoby głupie....
Zakład budżetowy rządzi się trochę innymi prawami. W jednostce budżetowej ma Pan 100% (...). Zakład budżetowy to natomiast taki twór, który zgodnie z ustawą może otrzymać (nie musi) do 50% kosztów, drugie 50% kosztów musi wypracować sam. U nas jest tak, że my otrzymujemy wsparcie finansowe poprzez dotację przedmiotową samorządu gminnego na poziomie 22-23%. Resztę 77-78% musimy wypracować sami. Tym samym bardzo dużo zależy od polityki miasta, od decyzji Burmistrza, na co te pieniądze zostaną przeznaczone.
Jest sytuacja taka, że zarówno Rada Miejska jak i Pan burmistrz są osobami, które są bardzo przyjazne społeczeństwu. W związku z tym nasze usługi są bardzo przyjaznymi jeśli chodzi o środki finansowe. To co więc zarobimy, wydajemy głównie na młodzież szkolną. Tak to wygląda. Pewne środki musimy też przeznaczyć na utrzymanie stanu obiektu.
W skali roku ile jest środków na prace konserwacyjne na terenie OSiRu?
W skali roku jest to ok. 600 tys. zł. Jest to naprawdę dużo. Niech Pan np. zwróci uwagę na tę zabudowę arkadową. Zabiegaliśmy o wyremontowanie tej zabudowy arkadowej, kiedy były jeszcze na to środki. Trwałość tych robót wyceniono na 30 lat. Dzisiaj jest sytuacja taka, że po okresie zimy woda znowu gdzieniegdzie dotarła, swoje zrobił lód. Musimy zrobić od nowa dach. Nie wolno nam więc i o tym zapominać, bo jeszcze gdybyśmy zapomnieli o tym, to byłaby sytuacja taka, że tej historycznej zabudowy (arkady te są przecież przepiękne!) już byśmy nie mieli.
Teraz kupujemy maszynę, która będzie służyć do mycia polbruku, tartanu, ale także do piaskowania. Bardzo często są też sprawy związane z mediami (...) Dokonując remontów odnajdowaliśmy już szereg różnych sieci wodnych i nie wiemy, do czego one służą. Tak to właśnie wygląda.
Tu na pobliskich wzgórzach kiedyś tętniło życie. Wznosiła się wieża Kleista, była restauracja podłączona do sieci wodnej i elektrycznej. To być może pozostałości tych właśnie instalacji... A wracając do tematu tablicy pamiątkowej i odbudowy kładki, to w jakiej perspektywie czasowej można się tego spodziewać? Czy będzie Pan o to zabiegał już w przyszłym budżecie na rok 2012?
Tak, na pewno. Ja teraz widzę, że to trzeba zrobić nie tylko w oparciu o środki nasze własne, tylko szukać środków zewnętrznych. Po prostu gdzie tylko się da. Wie Pan, ja powiem tak... Ta kładka tak utrwaliła się w historii naszego miasta, zwłaszcza komunikacji sportowej, że to naturalne (...).
Dziękuję Panu bardzo za rozmowę.
Dziękuję również.