Kliknij przycisk i otwórz MENU >>
The Tudors
Reżyseria:
Colm McCarthy , Jeremy Podeswa
Scenariusz: Michael Hirst
Zdjęcia: Ousama Rawi
Muzyka Trevor Morris
Gatunek: Serial historyczny
Czas trwania:
60


Król kina historycznego, a co z jego królową?
Skoro dzisiaj będzie mowa o filmach historycznych, to pozwólcie, że wam opowiem pewną historię. A więc, kiedy miałem około 12 lat, jako zagorzały fan „Z Archiwum X” kupowałem sobie kasety VHS z filmami tego serialu. I na pierwszych 3 zawsze był jeden konkretny trailer, trailer do filmu „Braveheart”. A po tych trzech taśmach od razu zaczęto reklamować wydanie VHS do tego filmu (całe szczęście czasy VHS minęły). Dodając do tego kampanię telewizyjną i szum, jaki powstał wokół tego filmu, obrzydzono mi go zanim go obejrzałem. Odczekałem, jakiś rok czy dwa, i kiedy szum minął zapodałem sobie przygodę Williama Wallace’a. Muszę przyznać, że ten film to, po dzień dzisiejszy, jedyny film historyczny, jaki szczerze i zawsze podaję jako jeden z moich ulubionych filmów wszechczasów. Sceny bitewne „Braveheart”, jakim nie dorównały ani „Gladiator”, ani „Kingdom of Heaven”, ani tym bardziej „Ogniem i mieczem” (wypowiedzenie tytułu tego filmu w jednym zdaniu wraz z pozycjami poprzednimi to oczywiście złośliwy żart i absolutny sarkazm), były zniewalające, brutalne i wyjątkowo rzeczywiste. Do tego doszła wspaniała muzyka, która wciąż potrafi przysporzyć mi ciarek i jedna z najpiękniejszych historii wszechczasów opowiedzianych w najpiękniejszy z możliwych sposobów. Od kilkunastu lat nie było pozycji, która by strąciła króla filmu historycznego z jego tronu i w sumie wciąż nie ma. Ale rzekłbym, że skoro film „Braveheart” to król filmu historycznego, to w takim wypadku „The Tudors” to królowa, ponieważ jest to „tylko” serial. 

Image
Zdjęcie to jest bardzo wymowne w kontekście serialu ;)


Analiza zdrady 
„The Tudors” opowiada o życiu Henryka VIII, króla Anglii, który żył w XVI wieku. Król ten zapisał się na wieczność w księgach historycznych, jako ciągle zmieniający zdanie polityk, równie namiętnie kochający, jak zdradzający kochanek oraz mąż, a także reformator kościoła. Można by powiedzieć, że jego życie to idealny materiał na film kostiumowy (moim zdaniem, filmy takie to zazwyczaj historie o pustych manekinach w pięknych wdziankach biegający po pałacyku, knujących próżne intrygi typu „kogo z kim zeswatać” - wartość historyczną takich pozycji, jak na przykład niedawna „Elżbieta: Złoty wiek” uznaję za znikomą – w bardzo dużym skrócie są to filmy o niczym). I pomimo wszystkich elementów pozwalających na zrobienie melodramatu absolutnie o niczym (jakim ostatecznie został na przykład film „The other Boleyn Girl”) postanowiono zaryzykować i zrobić coś wartościowego. Nie twierdzę tutaj, że serial jest całkowicie zgodny z faktami. Wprowadzone zmiany, nie miały jednak na celu zrobienie z niego kolejnego płaczliwego melodramatu o wielkiej miłości skazanej na niepowodzenie, lecz wnikliwej analizy zdrady w różnych formach, czy to (między-) narodowej, małżeńskiej, przyjaciela, czy partnerów w interesach. Żeby coś takiego mogło się udać, zarówno zdradzający, jak i zdradzony, w większości wypadków, musieli zostać starannie przedstawieni, a ich poczynania sensownie uargumentowane, co w momencie ujawnienia tej zdrady pozwoliło od strony dramaturgicznej na ukazanie prawdziwych i przejmujących emocji, które w bardzo dużym stopniu udzielają się widzowi. Majstersztykiem w tym przypadku jest, że dzięki owej wnikliwej analizie charakterów obu stron czujemy współczucie i smutek, rozumiemy dramat postaci zranionej oraz postaci raniącej, ponieważ rozumiemy dlaczego dokonała ona tego okropnego czynu (wynikającego ze słabości charakteru, próżności, czy oddania sprawom wyższym). Oczywiście najbardziej udzielają się widzowi emocje związane z konsekwencją zdrady, kiedy to uznany za zbrodniarza płaci ostateczną cenę, czyli traci głowę. 

Image
Henryk - kat...
Image
...to dzięki niemu TAKICH scen nie brakuje


Inne zalety 

Zadziwiający także jest sukces w innej dziedzinie tego serialu. Na tle tych wyjątkowo istotnych wydarzeń historycznych podołano ukazaniu młodości oraz dojrzewania (lub raczej zatracenia się) króla Henryka. W bardzo płynny sposób doświadczamy jego transformacji z naiwnego młodzieńca o dobrych zamiarach, w bezwzględnego oraz okrutnego tyrana. Ale twórcy serialu nie ograniczają się tylko do historii ściśle związanej z życiem prywatnym Henryka, pokazują nam machinacje oraz manipulacje polityczne, jakie funkcjonowały za kulisami, które to (chyba mogę to tu powiedzieć) doprowadziły do rozłamu w kościele rzymskokatolickim, oddzieleniu się kościoła angielskiego, do wiecznego podpisywania i łamania traktatów między Anglią, Francją oraz Hiszpanią, a także, które ostatecznie doprowadziły króla do paranoi i szaleństwa. 

Image
Niełatwo być siostrą króla...
Image
... a jego przyjaźń bywa śmiertelna


Erotyzm 
Jako zwolennik sensownego ukazywania golizny kobiecej oraz wątków intymnych (zakładam, że nie jestem w tym osamotniony), powiem tylko, że firma „Showtime” oraz twórcy także tutaj postanowili się nie „cackać”, dzięki czemu dostajemy całkiem sporo scen łóżkowych, a biorąc pod uwagę życie dworskie, nie wyobrażałbym sobie tej historii opowiedzianej bez odpowiedniej pikanterii oraz napięcia erotycznego. 

Image
Oj tryska od napięcia erotycznego...
Image
...no nawet oni nie wytrzymali



Produkcja telewizyjna 
„The Tudors”, to jednak nie tylko przejmująco opowiedziana historia, lecz także mistrzowsko zrealizowana produkcja telewizyjna. Jak na serial, który może na odcinek przeważnie niewiele pieniędzy poświęcić, postarano się o lokację, kostiumy oraz komputerowe krajobrazy średniowiecznych miast na poziomie co najmniej pierwszych epizodów nowej trylogii „Gwiezdnych Wojen”. Także muzyka jest często zniewalająca, i choć czasem mocno przypomina już wspomnianego „Braveheart’a”, to jednak idealnie pasuje do tego, co się dzieje na ekranie i dodatkowo potęguje emocje odbiorcy – jak już podrabiasz coś, to podrabiaj tylko to, co najlepsze, można by powiedzieć. 

Image
Bij mnie... a reszte możecie sobie dopowiedzieć sami


Kunszt aktorski 

Oczywiście, taki serial, który polega na wywoływaniu emocji oraz „objawów uzależnienia” ukazywaniem relacji międzyludzkich na rozmaitych poziomach, nie mógłby się udać, gdyby nie genialne kreacje aktorskie. Długo by mi zajęło wychwalanie wszystkich genialnych kreacji, po prostu było ich za wiele. Jednak jedna mi szczególnie zapadła w pamięci, a konkretnie Sam Neil (najbardziej znany z roli w „Jurassic Park”) w roli kardynała Wolsey’a. Jest to postać, której charakter jest jakby odbiciem charakteru samego serialu. Pomimo, że ten kleryk faktycznie kochał króla i był jego wiernym poddanym, wiecznie zamieszany był w jakieś machlojki oraz manipulował królem dla prywatnych korzyści. Był skorumpowanym klechą oraz żądnym władzy politykiem. Jednak mimo wszystko, widoczna była prawie ojcowska miłość tego starca do swego duchownie podopiecznego króla, szczególnie wtedy, kiedy już było za późno. Na pochwałę zasługuje także wielu innych wybitnych aktorów i aktorek takich, jak Jonathan Rhys-Meyers (król Henryk VIII), Natalie Dormer (Anne Boleyn), Maria Doyle Kennedy (królowa Katarzyna), Jeremy Northam (Sir Thomas More) czy James Frain (Thomas Cromwell), a nawet sam Peter O’Toole (papież Paweł III). 

Image
Zdrajcy, kłamcy, intryganci, chlejusy oraz zboczeńcy... oto szlachta brytyjska! Oto dwór Tudorsów! YEAH!


Podsumowując 
Podsumowując należy powiedzieć, że najokrutniejszym autorem scenariuszy jest historia, i całe szczęście autorzy konwencjonalni, nie wprowadzili za dużo drastycznych „korekt”, tworząc tym samym prawdziwe arcydzieło, które ze względu na swój rozmach i czas trwania nigdy nie powiodłoby się w kinie. Gorąco polecam tą pozycję każdemu, kto ceni sobie obejrzenie czegoś naprawdę wyjątkowego. Co prawda, wątki polityczne oraz miłosne są raczej na pierwszym planie, jednak bardzo istotnym elementem przez cały serial pozostaje także religia, tak więc chciałbym podsumować ten tekst takim cytatem (niestety za cholerę nie pamiętam czyje to słowa): 

Bez religii, dobrzy ludzie czyniliby dobre czyny, a źli złe. Potrzeba religii, aby dobrzy ludzie czynili zło. 

Moja ocena: 9,5 na 10 (uważam ten serial za absolutne arcydzieło i pomimo tego, że się cieszę z zapowiedzi 3 sezonu, musze powiedzieć, że martwi mnie fakt, że powoli zaczyna w nim brakować sympatycznych postaci i dlatego odejmuje 0,5 punkta).




PS: Obecnie w Polsce dostępny jest pierwszy sezon na DVD (bardzo gorąco polecam), pozostaje tylko czekać na wydanie drugiego sezonu (jest zacny, nie mogę się doczekać) oraz emisję trzeciego (także nie mogę się doczekać)!


[Kondorr]
Spodobał Ci się artykuł? Daj lajka i udostępnij dalej. Dziękujemy :)