Aleksander Staropoli (z lewej) błysnął świetną formą
Zawody w niemieckim Duisburgu to najbardziej prestiżowa impreza na starym kontynencie w formule K1, czyli odmianie kick-boxingu wzbogaconego o techniki z innych stylów. W tej formule walczą głównie zawodnicy kick-boxingu, boksu tajskiego, karate i boksu.
Swoich sił z najlepszymi zawodnikami z całej Europy postanowił spróbować Aleksander Staropoli ze Słubic. Cel ambitny, bo zainteresowanie mistrzostwami było bardzo duże. Do walk we wszystkich kategoriach zgłosiło się ponad 600 zawodników ze 121 klubów z całej Europy. Polskę reprezentowały tylko Gdańsk, Wrocław i Słubice.
Przygotowania do startu w imprezie pod wodzą trenera Radosława Wiłkojcia rozpoczęły się kilka miesięcy temu. Wylane litry potu i godziny spędzone w ringu zaowocowały świetnym występem Aleksandra Staropoliego, który zakończył się ledwie krok od prestiżowego finału.
Jak przebiegały walki i czego zabrakło do upragnionego awansu? O szczegóły zapytaliśmy szkoleniowca słubickich "walczaków".
- Do Duisburga udaliśmy się z duszą na ramieniu. Olek był dobrze przygotowany i dobrze nastawiony psychicznie. Na miejscu okazało się, że będzie walczyć w kategorii 71 kg razem z grupą około 30 zawodników. W świetnym stylu wygrał swoje dwie pierwsze walki wzbudzając zainteresowanie kibiców i innych trenerów. W półfinale także walczył znakomicie, miał przewagę i punktował rywala, ale decyzją sędziów, niezrozumiałą także dla wielu postronnych obserwatorów, przegrał. Nasza złość i rozczarowanie były ogromne, bo finał mu się należał. Jednak mimo wszystko, jestem dumny z jego postawy i postępu jaki zrobił w ostatnim czasie. Mamy w Słubicach czołowego zawodnika Europy - relacjonuje z dumą trener R. Wiłkojć.
Mocny kick to firmowe zagranie A. Staropoliego
Ostatecznie Aleksander Staropoli uplasował się na 3-4 miejscu Mistrzostw Europy (nie rozgrywa się walki o najniższy stopień podium), co jak na razie jest największym sportowym sukcesem, zarówno jego, jak i klubu Korona Gym Słubice, który istnieje zaledwie dwa lata. Sam zawodnik, mimo pewnego niedosytu, jest zadowolony z występu w Duisburgu.
- Chciałbym podziękować wszystkim, którzy mi kibicowali. Za słowa otuchy i wsparcie. Wierzyłem mocno, że zdobędę puchar, ale niestety zabrakło szczęścia i trzeba pogodzić się z werdyktem. Otarłem się o mistrzostwo, a to już duży sukces. Dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczynili, trenerowi, sponsorom oraz kolegom z klubu, szczególnie Tomkowi i Krzyśkowi, którzy wspierali mnie bezpośrednio na zawodach. To wszystko utwierdza mnie, że jest sens w tym co robimy - napisał do swoich kibiców na Facebooku.
To nie koniec emocji związanych z występami zawodników Korona Gym Słubice. Już 25 marca najmłodsi podopieczni trenera Wiłkojcia udadzą się do Kalisza na Mistrzostwa Polski w Muay Thai. Trzymamy kciuki za udane walki. O ich występach będziemy informować.