Czy bieganie to wyzwanie? Tak, ale i duża frajda, do tego mnóstwo endorfin, szczególnie jeśli są sukcesy. Przekonali się o tym członkowie grupy "Biegowe Słubice", którzy udanie rozpoczęli wiosenne starty. Najpierw uczestniczyli  w "Maniackiej dziesiątce", w miniony weekend walczyli na dystansach maratońskich w Berlinie i Dębnie.

Otwarcie sezonu dla biegaczy ze Słubic to tradycyjnie "dyszka" w Poznaniu. Maniacka Dziesiątka to w środowisku biegaczy z całej Polski kultowa impreza. Szybka trasa wokół jeziora Malta, świetna atmosfera i dobra organizacja to jedne z wielu atutów podkreślanych od lat przez samych uczestników.


19 marca do stolicy Wielkopolski ruszyła 20-osobowa grupa. Cel wyjazdu był jeden - udanie rozpocząć sezon biegowy, a przy okazji zadbać o swoje zdrowie i kondycję. Poszło bardzo dobrze - były wartościowe rekordy życiowe, udane debiuty i zakończona sukcesem walka ze słabościami na trasie.

W gronie kobiet najlepiej wypadła Ewa Kiedrowicz, która z czasem 43:04 ustanowiła nowy rekord życiowy i była 34 wśród kobiet (w całym biegu startowało ponad 5 tys. osób). Świetnie pobiegła także Małgorzata Konopka. Ambitnie powalczyła na trasie i również pobiła "życiówkę" uzyskując 44:35. Obie trenują na co dzień w Słubickiej Akademii Biegowej pod okiem Piotra Kiedrowicza.

Wśród panów najszybszy był Łukasz Cieślak - mors z Ośna Lubuskiego, ale członek grupy ze Słubic. Kilkanaście lat temu... dyskobol (!), a dziś zapalony biegacz, który czyni bardzo szybkie postępy. Czas 40:55 to także jego nowy rekord życiowy. Świetnie spisali się Piotr Broniewski (43:27), Tomasz Świtalski (44:41) oraz Damian Pysiak - również z nowym rekordem (44:11).

W Poznaniu mieliśmy ciekawe debiuty osób, które niedawno zaczęły przygodę z bieganiem. Pierwszą "dychę" w życiu zaliczyli m.in. byli zawodnicy Lubusza Słubice - Rafał Wojtyński (sprinter) i Barbara Rutkowska (skok w dal) czy szykująca się do triathlonu Magdalena Nowak-Stupienko wraz z mężem Tomaszem (radnym powiatowym).


Kto jeszcze biegał na Maniackiej? Ewelina Kwiatkowska, Maciej Kułaga, Dorota Hubko, Urszula Sukiennik, Dominik Pietruś, weteran "Maniackiej" Maciej Kozłowski (ma na swoim koncie już pięć startów z rzędu) oraz Alina Haściło. Wszyscy w dobrym zdrowiu i radosnych nastrojach zameldowali się na mecie.

- W Poznaniu pobiegłam z marszu, nie wykonałam zbyt wielu treningów - powiedziała A. Haściło po ukończeniu zawodów. - Teraz zaczynam przygotowania do mojego drugiego półmaratonu w Szklarskiej Porębie. Moja przygoda z bieganiem trwa około 2 lat, zaczęła się od chęci zrzucenia balastu po ciążach i... udało się! Teraz to już uzależnienie - dobrze jednak, że zdrowe - dodała.


Kolejne i znacznie większe wyzwanie czekało biegaczy 2 tygodnie później, podczas startów w półmaratonie w Berlinie oraz maratonie w Dębnie.

Na te pierwsze zawody, do naszych zachodnich sąsiadów, wybrała się skromna, dwuosobowa reprezentacja "Biegowych Słubic" - Damian Pysiak i Maciej Kozłowski. Ten pierwszy, podbudowany udaną "dyszką" w Poznaniu, ambitnie pobiegł pierwszą część dystansu w Berlinie, jednak później swoje zrobiła upalna pogoda i ukończył bieg z czasem 1:59.44.

Jego bardziej doświadczony kolega pokazał klasę i prawdziwie szwajcarską precyzję. Przed biegiem zaplanował, że osiągnie metę z rezultatem 1:50.00, a ostatecznie zmierzono mu... 1:49.53, co dało 6609 miejsce w stawce - uwaga - blisko 33 tys. biegaczy!

- Był to mój trzeci berliński półmaraton z rzędu i póki zdrowie pozwoli będę tu przyjeżdżał co roku. Ja kocham tu biegać. Mam nadzieję, że za rok będzie nas więcej. Ja pojadę na pewno. Zachęcam wszystkich do startu tutaj - powiedział po biegu.


Tego samego dnia w niedalekim Dębnie odbyła się kolejna edycja najstarszego maratonu w Polsce. Na tak prestiżowej imprezie nie mogło zabraknąć biegaczy ze Słubic, którzy kilkuosobową grupą uzupełnili stawkę ponad 2 tys. uczestników.

Klasę pokazała debiutująca na tym dystansie Ewa Kiedrowicz. Wspomagana na trasie przez prowadzącego tempo męża uzyskała znakomity rezultat 3:32.04 (średnia 5:01/km), co dało jej 28 miejsce wśród kobiet. Na drugim końcu stawki, ale z wcale nie mniejszą pasją i determinacją, zameldowała się następna biegaczka z naszej gminy - Anna Gasiewicz (Golice), dla której był to drugi ukończony maraton w Dębnie. Tym razem nabiegała 5:23.39.


Wśród panów doskonale spisał się Rafał Borowiak, jedyny słubiczanin w historii, który ukończył tzw. pełnego Ironmena (3,86 km pływania, 180,2 km jazdy na rowerze i 42,195 km biegu). Tym razem Rafał tylko biegał, za to w świetnym tempie i na mecie zameldował się z wynikiem 3:09.59 (112 miejsce wśród mężczyzn).


Niedaleko za jego plecami byli Marek Hoffman, były średniodystansowiec Lubusza Słubice (czas 3:18.55) oraz Łukasz Cieślak (3:22.23), który dzięki systematycznej i wytrwałej pracy robi w bieganiu coraz szybsze postępy. Rekreacyjnie pobiegł najbardziej utytułowany biegacz w historii naszego miasta, Paweł Czapiewski, ciągle aktualny rekordzista Polski w biegu na 800 metrów. Ze Słubic zawody ukończył także Przemysław Ugorski z czasem 4:27.10.


Razem z zawodnikami ze Słubic startowała zaprzyjaźniona ekipa z Rzepina, Jakub i Krzysztof Cieślakowie (odpowiednio 4:00.16 i 3:56.04) oraz Daniel Krawczyński z Kostrzyna, który wspomagał grupę Biegowe Słubice podczas ultramaratonu w Zielonej Górze. Jego czas to 3:34:46 (nowa życiówka).


Zmagania na trasie obserwowała liczna i bardzo aktywna grupa kibiców, także ze Słubic. Wśród nich byli m.in. Małgorzata Konopka, która rok temu udanie debiutowała na maratonie w Dębnie (3:42.09) oraz szef Słubickiej Akademii Biegowej Piotr Kiedrowicz.

---

Jakie dalsze plany mają członkowie grupy "Biegowe Słubice"? Na pewno zobaczymy ich podczas crossowych zawodów, które wkrótce odbędą się w Słubicach (będziemy o tym pisać). Część wybiera się znowu do Poznania, tym razem na nietypową imprezę pt. Wings for Life. To jedyny bieg na świecie, gdzie to meta goni zawodników (!). Niektórzy spróbują też swoich sił podczas triathlonu w Ośnie Lubuskim. O ich występach będziemy informowac.

Chcesz dodać komentarz do artykułu? Zaloguj się lub zarejestruj swoje konto na portalu.