45 edycja i blisko 45 tysięcy ludzi ze 133 krajów– tak wyglądał tegoroczny maraton w Berlinie. Wyjątkowy także z jeszcze jednego względu – rekordu świata autorstwa Eliuda Kipchoge z Kenii. W tym historycznym wydarzeniu wzięli udział także biegacze ze Słubic.
Na najbardziej prestiżowy maraton w Europie wybrali się Maciej Kozłowski, Marek Hubko oraz Szymon Łyżwiński. Dostać nie było się łatwo nie było, bo miejsca na ten bieg rozchodzą się jak świeże bułeczki, do tego trezba mieć szczęście w losowaniu. Nic dziwnego, Berlin co roku urzeka niepowtarzalną atmosferą, a przede wszystkim szybką trasą, która pozwala na ustanawianie wartościowych wyników.
Nie inaczej było i w tym roku. Nowy rekord świata w maratonie ustanowił 33-letni Eliuda Kipchoge z Kenii. Jego wynik to 2:01:39. W blisko 45-tysięczym tłumie, który „gonił” biegacza z Afryki była trójka słubiczan. Marek Hubko i Szymon Łyżwiński - doskonale znani kibicom sportu w naszym mieście z udanych startów w triathlonie - oraz Maciej Kozłowski - od kilku lat zapalony maratończyk, organizator duathlonu w Kunowicach.
- To była prawdziwa przyjemność wziąć udział w takim biegu – opowiada nam M. Kozłowski, który zajął 18221 miejsce, a jego wynik to 4:23:18, nieco wolniej od rekordu życiowego. – Nie miałem ambicji, żeby walczyć o życiówkę, bo nie jestem w odpowiednim treningu. Chciałem po prostu zaliczyć kolejną edycję tej wyjątkowej imprezy, bo byłem tu już 4 razy – dodaje.
Czy udało mu się zobaczyć rekordzistę świata? – Niestety, ja akurat startowałem z tzw. trzeciej fali, 45 minut po najlepszych zawodnikach, więc nie było możliwości bezpośredniego kontaktu, ale mieliśmy podgląd na telebimach. To fajne uczucie wziąć udział w rekordowym biegu – zaznacza M. Kozłowski
Nieco szybciej pobiegła dwójka naszych triathlonistów. Obaj wpadli na metę z tym samym czasem – 3:31:32, co dało im odpowiednio 6321 i 6323 miejsce. – Jesteśmy po mocnym sezonie, więc ten start potraktowaliśmy treningowo – mówi Szymon Łyżwiński, który debiutował w berlińskim maratonie. Jego starszy kolega M. Hubko, który niedawno zaliczył pełnego Ironmana w duńskiej Kopenhadze, wystartował w Berlinie po raz szósty!
Co ciekawe, obaj postanowili przebiec cały dystans… razem. Cel jaki sobie założyli to 3:15. – Do 28. km trzymaliśmy to tempo. Potem jednak zwolniliśmy, bo nie chcieliśmy się zajechać i spokojnie dobiegliśmy do mety – dodaje S. Łyżwiński. I zdradza plany na przyszłoroczny sezon.
- Niebawem rozpoczynamy przygotowania do Ironmana, także będzie bolało. Marek startuje w Zurichu w przyszłym roku, a ja w Tallinie, obaj spróbujemy walczyć o miejsca na mistrzostwa świata, które odbędą się na Hawajach – mówi S. Łyżwiński.
Naszym biegaczom gratulujemy i trzymamy kciuki za kolejne starty!