SENIORZY
- Marek Szopa
- Maria Lechowicz
- Ewa Bielewicz-Polakowska
- Kamila Wojte
- Natalia Ziółkowska
- Hanna Gawrońska
Tekst dyktanda:
Drodzy Państwo! Szanowna Młodzieży! Drodzy Seniorzy!
Winienem Wam, naprędce chociażby sklecone, wyjaśnienie. Otóż przyjęta przeze mnie quasi-kategoryzacja/kwazikategoryzacja dyktandowiczów, niechybnie nie arcydoskonała, wprawiła niejednego z Was, najzacniejsi Piszący, w osłupienie. Któż to jest bowiem młodzież? Czy ci, którzy od sukien matczynych odrósłszy, harcują po edukacyjnym czyśćcu - gimnazjum, robiąc szpagat między poznaną na wylot podstawówką a tonącym w zhiperbolizowanej niepewności następnym etapie kształcenia? Czy, by rzec zwięźle, dwudziesto- bądź nawet trzydziestoparoletni jegomoście i im równoletnie jejmoście, nie wyłączając jej czy jego wysokości? Koniec końców nie wiadomo, nawet jeżeliby za pewnym VIP-em, już nie prezydentem, ale jeszcze nie ekspolitykiem/nie eks-politykiem, powtórzyć zasłyszaną ongiś w Jedynce opinię: „Młodzież to są ludzie przed trzydziestym drugim rokiem życia”. Z kategorią „seniorzy” rzecz się ma nieco odmiennie. Po pierwsze dlatego, że nie słyszano, jak tuszę, dotąd w uniwersum, iżby ktoś na krzywy ryj dążył do bycia w gronie seniorów; nie emerytów, powtarzam, lecz seniorów. Dwudziestoparowiosenne młódki lub, dajmy na to, mniej więcej trzydziestowiosenni młokosi jak świat długi i szeroki, w Tbilisi czy Delhi, w Skandynawii czy na Lazurowym Wybrzeżu, w Malezji czy poza nią, bronią się rękami i nogami przed seniorstwem. Rzekłbym nawet, abstrahując od religii, którą wyznawaliby ci za wszelką cenę nieseniorzy, a więc Arabowie chrześcijanie i Arabowie muzułmanie, Hindusi buddyści i Hindusi hindusi, europejscy chrześcijanie i czczące Pięcioksiąg/”Pięcioksiąg” Abrahamowe dzieci, że boją się etykietki „senior” jak diabeł święconej wody. Nie rozsadzałoby jednak serce polskiej piersi, kiedy by wiodąca prym wśród biegaczek góralka nie opuściła stanu juniorskiego po to, żeby trzykrotnie z rzędu zatryumfować/zatriumfować w pucharze świata. Per analogiam ma się sprawa z superseniorem z Wisły. Bezadamowe weekendy zimą zionęły pustką. Na koniec ekstrakariery sportsmena, coby nam nie było markotno, rozentuzjazmowani ultrafani, po prawdzie ni to wąsacze, ni to niewąsacze, przeobrazili się w swojego idola. Tego dnia w Zakopanem małyszów było bez liku.
Wiwat, Seniorzy! Juniorzy, chapeau bas!
Drodzy Państwo! Szanowna Młodzieży! Drodzy Seniorzy!
Winienem Wam, naprędce chociażby sklecone, wyjaśnienie. Otóż przyjęta przeze mnie quasi-kategoryzacja/kwazikategoryzacja dyktandowiczów, niechybnie nie arcydoskonała, wprawiła niejednego z Was, najzacniejsi Piszący, w osłupienie. Któż to jest bowiem młodzież? Czy ci, którzy od sukien matczynych odrósłszy, harcują po edukacyjnym czyśćcu - gimnazjum, robiąc szpagat między poznaną na wylot podstawówką a tonącym w zhiperbolizowanej niepewności następnym etapie kształcenia? Czy, by rzec zwięźle, dwudziesto- bądź nawet trzydziestoparoletni jegomoście i im równoletnie jejmoście, nie wyłączając jej czy jego wysokości? Koniec końców nie wiadomo, nawet jeżeliby za pewnym VIP-em, już nie prezydentem, ale jeszcze nie ekspolitykiem/nie eks-politykiem, powtórzyć zasłyszaną ongiś w Jedynce opinię: „Młodzież to są ludzie przed trzydziestym drugim rokiem życia”. Z kategorią „seniorzy” rzecz się ma nieco odmiennie. Po pierwsze dlatego, że nie słyszano, jak tuszę, dotąd w uniwersum, iżby ktoś na krzywy ryj dążył do bycia w gronie seniorów; nie emerytów, powtarzam, lecz seniorów. Dwudziestoparowiosenne młódki lub, dajmy na to, mniej więcej trzydziestowiosenni młokosi jak świat długi i szeroki, w Tbilisi czy Delhi, w Skandynawii czy na Lazurowym Wybrzeżu, w Malezji czy poza nią, bronią się rękami i nogami przed seniorstwem. Rzekłbym nawet, abstrahując od religii, którą wyznawaliby ci za wszelką cenę nieseniorzy, a więc Arabowie chrześcijanie i Arabowie muzułmanie, Hindusi buddyści i Hindusi hindusi, europejscy chrześcijanie i czczące Pięcioksiąg/”Pięcioksiąg” Abrahamowe dzieci, że boją się etykietki „senior” jak diabeł święconej wody. Nie rozsadzałoby jednak serce polskiej piersi, kiedy by wiodąca prym wśród biegaczek góralka nie opuściła stanu juniorskiego po to, żeby trzykrotnie z rzędu zatryumfować/zatriumfować w pucharze świata. Per analogiam ma się sprawa z superseniorem z Wisły. Bezadamowe weekendy zimą zionęły pustką. Na koniec ekstrakariery sportsmena, coby nam nie było markotno, rozentuzjazmowani ultrafani, po prawdzie ni to wąsacze, ni to niewąsacze, przeobrazili się w swojego idola. Tego dnia w Zakopanem małyszów było bez liku.
Wiwat, Seniorzy! Juniorzy, chapeau bas!
Komentarze
W takim razie w Slubicach Slubickie dyktando odbywa się co miesiąc?
Tekst może i jest autentyczny, ale zawiera blędy ortograficzne i interpunkcyjne.:).Dziwnie jest, że przed poprzednim Dyktandem informacja byla póltora miesiąca wcześniej, a przed tym tylko 5.(rzeczywiście poprzednie odbylo się 14 lutego, nie 31 stycznia). Mniejsza z tym. Wygląda to na primaaprilisowy żart i tyle.
A zapowiedź o dyktandzie o którym mowa powyżej była podawana przez nas 24 marca 2011 roku
www.slubice24.pl/wiadomosci/aktualnosci/2301-wez-udzial-w-iii-dyktandzie-slubickim
pozdrawiamy
Podobnie ma sie rzecz ze slowem ultra-fani. Tutaj uparli sie, by to slowo pisac... razem. Na liczne pytania piszacych, dlaczego jest tak, a nie inaczej, padala odpwiedz, ze "po dlugich dyksusjach tak zadecydowalismy". Kosmos! Ostatni raz startowalem w tym dyktandzie
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.