No i wyjaśniła się zagadka. Dowództwo Operacyjne Rodzaju Sił Zbrojnych oficjalnie potwierdziło nasze wcześniejsze doniesienia. Ogromny huk, który w poniedziałek zatrząsł budynkami w całej okolicy, wywołały przelatujące myśliwce wojskowe F-16.
Więcej o cały zdarzeniu pisaliśmy TUTAJ. O wyjaśnienie w pierwszej kolejności poprosiliśmy wszystkie możliwe służby działające na naszym terenie - policję, straż pożarną, lokalny sztab zarządzania kryzysowego, a nawet meteorologów.
Zapytaliśmy również wojsko, bo nasi rozmówcy sugerowali, że charakterystyczny huk, od którego aż zadrżały szyby w budynkach i był słyszany na przestrzeni dziesiątek kilometrów, mogły wytworzyć lecące z prędkością ponaddźwiękową myśliwce F-16.
Najpierw rozmawialiśmy z oficerem prasowym Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który następnie odesłał nas do... Dowództwa Operacyjnego Rodzaju Sił Zbrojnych. I tu otrzymaliśmy odpowiedź.
- Informuję, że źródłem dźwięków, które można było usłyszeć we wskazanych przez państwa miejscowościach, były przelatujące samoloty wojskowe - powiedział naszej redakcji płk Paweł Lewandowski, szef Oddziału Komunikacji Społecznej DORSZ.
Jeden z ekspertów lotniczych, z którym wcześniej rozmawialiśmy (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), sugerował, że tak ogromny huk był spowodowany tym, że samoloty przeleciały zbyt nisko ziemi. P. Lewandowski zapewnił jednak, że lot był wykonany zgodnie z obowiązującymi przepisami.
W niemieckich mediach pojawiły się informacje, że obecność polskich myśliwców była spowodowana koniecznością eskortowania samolotu pasażerskiego, który leciał z Rosji do Niemiec (nie było z nim łączności radiowej). Na granicy polsko-niemieckiej miał zostać przejęty przez myśliwce niemieckie, a polskie wróciły do bazy.
Pytany przez nas o taki scenariusz płk Lewandowski nie potwierdził tych informacji, ale też im nie zaprzeczył. - Mogę jedynie powiedzieć, że myśliwce wykonywały rutynowe zadania lotnicze w tym regionie - podsumował.