W naszym mieście działa nie tylko magazynek Fundacji Grupy Pomagamy. Nie każdy wie, że podobne miejsce od lat prowadzi Stowarzyszenie Miłosierdzia św. Wincentego a'Paulo. Mówi się o nich „weterani pomagania”. Coś w tym jest, bo co miesiąc przekazują potrzebującym ponad tonę żywności. Przyjrzeliśmy się bliżej ich działalności.
Magazynek z tym, co potrzebne
- Może niepotrzebne, może za duże, może się nie podoba? Takie ubrania trafiają do nas. Więcej jest dla pań, ale i panowie znajdą coś dla siebie. Niektórych ubieramy od stóp do głów – mówi Elżbieta Mikołajczyk ze Stowarzyszenia Miłosierdzia św. Wincentego a'Paulo, które działa przy parafii NMP Królowej Polski w Słubicach.
W jednym z pomieszczeń znajduje się punkt, w którym panie ze stowarzyszenia przyjmują i wydają ubrania. To miejsce istnieje od 12 lat i nie potrzebuje reklamy. Bo jedna osoba przekazuje drugiej, jak tu trafić. I rzeczywiście, takich, którzy szukają czegoś dla siebie, jest tu dzisiaj sporo. W tym wielu bezdomnych.
„Ciucharnia” czynna jest we wtorki w godz. 10-12. - Staramy się, by niczego nie brakowało, mamy nawet kilka garniturów. Są ubranka dla dzieci, obecnie stoi i czeka też wózek – spacerówka dla niepełnosprawnego dziecka. I trochę zabawek – wylicza E. Mikołajczyk. Czasami trafiają się również zasłony, obrusy, pościele, ręczniki czy kołdry.
– Jak ktoś mówi, że nie ma na czym spać, to też pomagamy – opowiada wolontariuszka. Obecnie jest duże zapotrzebowanie na czapki, szaliki, ciepłe swetry, bieliznę męska – przychodzi wielu zziębniętych, którzy nie mają się w co ubrać. Jedni ubrania przynoszą, inni z nich korzystają – na tym to polega. – Mam nadzieję, że tym, którzy przychodzą, służy to, co u nas dostają – podsumowuje E. Mikołajczyk.
Pomoc żywnościowa
Ale rozdawanie ubrań jest tylko jedną z form działalności tego niewielkiego stowarzyszenia. Poza tym wydawana jest żywność w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Żywnościowa 2014–2020. Do odbierania paczek upoważnione są osoby skierowane przez Ośrodek Pomocy Społecznej, obecnie jest ich ponad 250, a bywało, że na liście było ponad 300 osób.
Żywność magazynowana jest w pomieszczeniu na dole kościoła. Raz w miesiącu, pożyczonym busem, jest przywożona z Banku Żywności w Gorzowie Wlkp. Na 1 osobę przypada ok. 4,5 kg. Na taką paczkę składa się co miesiąc ok. 10 artykułów, są to np. cukier, olej, makaron, pasztet, ryba czy szynka w puszce.
- Widzimy jak bardzo potrzebna jest ta pomoc, więc nie szczędzimy sił, by ją zorganizować - opowiada Ryszard Potorski, prezes stowarzyszenia. - Wiąże się z tym wyjazd po towar, załadunek, rozładunek, później wydawanie paczek i ogrom pracy biurowej. Ale – warto. W ten sposób mamy swój skromny wkład w dobro, które dzieje się wokół – dodaje prezes.
Pomagają już od ćwierć wieku
Stowarzyszenie istnieje od 25 lat - i ma bogatą historię. Zostało założone przez znaną doskonale słubiczanom siostrę Zofię Góras. W latach 90. zajmowało się głównie prowadzeniem świetlicy dla dzieci. A także organizowało dla nich wyjazdy wakacyjne na kolonie. Od 1993 roku odbyło się aż 20 takich wyjazdów.
Tradycją w parafii jest organizowanie mszy św. dla osób starszych, samotnych, chorych i niepełnosprawnych, połączonych z udzieleniem sakramentu namaszczenia chorych. Po jej zakończeniu uczestnicy zapraszani są na spotkanie i poczęstunek, organizowane przez stowarzyszenie.
Jego członkowie w 2011 roku zainicjowali (i prowadzą co roku) akcję „Serdeczna Paczka”. Dzięki niej do dzieci z ubogich rodzin trafia Mikołaj. Paczki przygotowują parafianie. - Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni, jak również za każdą inną okazaną pomoc: otrzymujemy wsparcie finansowe kwestując do puszek, różne osoby pieką ciasta na organizowane przez nas spotkania dla chorych i niepełnosprawnych oraz na festyn. Dobrzy ludzie podrzucają anonimowo torby z odzieżą – wymienia R. Potorski.
Również księża posługujący w parafii mają serca otwarte na potrzeby ubogich, tak samo siostry zakonne. - Wszyscy tutaj tworzymy Rodzinę Wincentyńską, kontynuując dzieło założyciela - św. Wincentego a Paulo, zgodnie z 400-letnią tradycją – dopowiada prezes. On i jego współpracownicy pomagają również pogorzelcom, osobom starszym… Bo nie potrafią przejść obojętnie obok krzywdy, biedy i nieszczęścia.
Kierowani miłosierdziem
W trakcie naszej rozmowy, R. Potorski wciąż krząta się po magazynie – ktoś przyszedł odebrać paczkę, za chwilę wchodzi grupka bezdomnych. - Panie Rysiu, nie znalazłoby się coś do jedzenia? – pytają. - Nie ma sprawy – odpowiada – i wręcza każdemu skromną porcje żywnościową.
- Staramy się stwarzać taką atmosferę, by nasi ubodzy nie czuli się wykluczeni ani stygmatyzowani. Dlatego przychodzi do nas tak wiele osób – mówi prezes. Podkreśla, że bezdomni, mimo iż często uwikłani w problemy alkoholowe, traktowani są z pełnym szacunkiem i zrozumieniem. - Jest to najtrudniejszy aspekt naszej działalności. Nikt bowiem nie wie, jakie dramaty mogą się kryć w ich losach – mówi prezes.
Dlaczego to robią? - Pomaganie jest elementem naszej wiary, aktem życia religijnego – wyjaśnia R. Potorski i dodaje, że członkowie stowarzyszenia, często starsi i sami schorowani, pomagają potrzebującym, kierując się wypływającym z głębi serca miłosierdziem.
A może ktoś z naszych czytelników chciałby pomóc lub sam potrzebuje pomocy? Członkowie stowarzyszenia zapraszają do siebie w każdy wtorek w godz. 10-12.
Komentarze
Dziękuję i pozdrawiam
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.