W czerwcu zapadła decyzja, że nie będzie sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu ul. Konstytucji 3 Maja, Jagiełły i Mieszka I. Zamiast nich ustawiony został znak STOP. Niedawno wydarzyła się tam kolejna, groźnie wyglądająca kolizja – i dyskusja o światłach wróciła.
O sprawie pisaliśmy kilkukrotnie. Grupa okolicznych mieszkańców, której przewodniczył Paweł Mochnacz, złożyła do burmistrza Tomasza Ciszewicza petycję w sprawie wybudowania w tym miejscu sygnalizacji świetlnej. Argumentowali to tym, że skrzyżowanie jest wyjątkowo niebezpieczne, dochodzi tam do wielu zdarzeń drogowych, a niedaleko jest szkoła. O montaż kamery monitoringu w tym miejscu wnioskował Bartosz Lutycz, zarządca okolicznych budynków.
Po jakimś czasie okazało się, że sygnalizacji nie będzie. Zamiast tego miejscy urzędnicy zaproponowali postawienie znaku STOP oraz kamery monitoringu.
Okazuje się jednak, że znak nie powstrzymuje niektórych kierowców. 4 października około godz. 11 rano doszło tam do groźnie wyglądającej kolizji. Jak wyjaśnia Ewa Murmyło ze słubickiej komendy, 60-letni kierowca zignorował nakaz zatrzymania i uderzył w prawidłowo jadący samochód. Kierowca został ukarany mandatem karnym.
A informacje o kolizji znowu pobudziły mieszkańców do dyskusji o bezpieczeństwie w tym miejscu. ZOBACZ
- Ooo...to tutaj, gdzie występuje brak sygnalizacji świetlnej, no cóż w końcu kiedyś musiało do tego dojść – napisał Daniel pod naszym zdjęciem z kolizji. Inni przypominali o tym, że w pobliżu jest szkoła, chodzi dużo dzieci, co sprawia, że kierowcy powinni być jeszcze bardziej ostrożni.
Ale internauci zgodnie podkreślali, że to nie światła decydują o bezpieczeństwie na drodze, a zachowanie kierujących. - Światła nie dają w 100% bezpiecznego skrzyżowania, jeśli kierowcy nie myślą. Mamy bardzo dużo przypadków kolizji, wypadków również na skrzyżowaniach z przejściem dla pieszych, gdzie sygnalizacja występuje – przypomniał Dariusz. - Światła nie rozwiążą problemu. Problemem są kierowcy, którzy jeżdżą jakby znaleźli prawko w Laysach... – poparł go Wojciech.
Grzegorz przypomniał, że najczęściej do wypadków dochodzi, bo kierowcy jadą za szybko. - Wiele razy na tym skrzyżowaniu zwątpiłem z wyjazdem spod stop-u, bo w lustrze czy też z innej perspektywy pojazd niebezpiecznie szybko się zbliżał i ktoś kto nim jechał na pewno nie jechał przepisowo. Światła może i by coś dały albo spowalniacze na głównej – napisał.
A wy jak uważacie? Znak stop i kamera wystarczą? Czy światła w tym miejscu pomogłyby uniknąć takich kolizji?
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.