Chwilę grozy przeżyli mieszkańcy jednego z budynków przy ul. Kościuszki w Rzepinie. W mieszkaniu, w którym przebywała trojka dzieci doszło do pożaru. W ich ratowaniu pomagali sąsiedzi i policjanci z rzepińskiego komisariatu, którzy także rozpoczęli gaszenie. A potem zadanie to dokończyli strażacy.
17 stycznia w godzinach wieczornych w jednym z budynków przy ul. Kościuszki w Rzepinie wybuchł pożar. Pierwsi na miejsce pożaru przybyli policjanci z rzepińskiego komisariatu. Zobaczyli dym wydobywający się z okna na I piętrze, a w nim trójkę dzieci. Bardzo szybko do działania przystąpili sąsiedzi – podstawili drabinę, po której dzieci zeszły na dół. W mieszkaniu był jeszcze ojciec, który, gdy wybuchł pożar, przebywał akurat w toalecie. Z kolei jego żona w momencie zdarzenia była akurat w pracy.
Dzięki błyskawicznej akcji ratunkowej nikt nie został ranny. A dwaj policjanci równie szybko, jeszcze przed przyjazdem strażaków, zajęli się gaszeniem pożaru. Wodę w wiadrach przynosili im sąsiedzi. Ci dwaj funkcjonariusze to st. sierż. Sebastian Zawadzki, w służbie od 5 lat, i st. post. Dawid Gajda, noszący mundur policjanta od 14 miesięcy. Gdyby nie szybka reakcja tej dwójki, ogień mógłby rozprzestrzenić się jeszcze bardziej i narobić więcej szkód.
Oczywiście na miejsce przyjechali również strażacy - z OSP w Rzepinie oraz z komendy PSP w Słubicach. – Strażacy musieli wchodzić do budynku z maskami ochronnymi, ponieważ było bardzo duże zadymienie pomieszczenia – wyjaśnia Michał Borowy, rzecznik Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Słubicach.
Co dokładnie się paliło? Ogień objął przede wszystkim kuchnię, ale ucierpiały także sąsiednie pomieszczenia. Katarzyna Kasik z rzepińskiego komisariatu wstępnie podała, że prawdopodobną przyczyną pożaru było to, że pod chwilową nieobecność taty, dzieci mogły bawić się podpałką lub zapałkami. Jednak sami poszkodowani twierdzą inaczej. Ich zdaniem mogło być to zwarcie instalacji elektrycznej. Dokładną przyczynę ma wyjaśnić biegły.
M. Borowy wyjaśnia, że w kuchni paliły się meble, a także panele ścienne i sufitowe. Przepaliła się również rura od wody, co spowodowało zalanie sklepu znajdującego się pod mieszkaniem. Strażacy oprócz gaszenia wynosili z mieszkania sprzęt, rozbierali panele ścienne i sufitowe, żeby nie zostawić tlących się przedmiotów. Wezwali elektryka, który miał sprawdzić stan instalacji.
Z pomocą poszkodowanym przyszli także ratownicy medyczni. Najszybciej na miejscu zdarzenia pojawiła się karetka z Rzepina, chwilę później dotarł także drugi zespół ze Słubic. Pogorzelcy zostali dokładnie zbadani, bo istniało podejrzenie zatrucia czadem. Ratownicy zabrali dzieci do szpitala w Słubicach, ale ostatecznie po konsultacji lekarskiej okazalo się, że są całe i zdrowe i nie wymagają hospitalizacji.
Noc po pożarze cała rodzina spędziła u krewnych w Tarnawie, gdzie znalazła tymczasowe schronienie. Na remont mieszkania, które pogorzelcy wynajmowali od innej osoby, burmistrz Rzepina przyznał poszkodowanym pomoc w wysokości 6 tys. zł.
- Szczegóły
- Kategoria: Aktualności