6 grudnia, jak co roku, był bardzo pracowitym dniem dla Mikołaja. Najwyraźniej wielu mieszkańców, i starszych i młodszych, było grzecznych… Święty miał co robić – odwiedził wiele miejsc, gdzie przyniósł radość i prezenty. A my przyglądaliśmy się jego wizytom.
Mniejsze lub większe prezenty Mikołaj podrzucił pewnie do niemal każdego domu (no, czasem pomogli mu rodzice). Nie zapomniał oczywiście o tych wszystkich miejscach, w których są dzieci: był w żłobku, w przedszkolach, pamiętał o słubickim szpitalu, bibliotece… Nie wszędzie przybył na saniach, co najmniej raz skorzystał z wozu strażackiego. A niektórzy widzieli, jak przemykał ulicami miasta na podświetlanym rowerze.
Mikołaj Alik na podświetlanym
No właśnie, to już drugi rok Mikołaj przemierzał ulice na specjalnie skonstruowanym i niezwykle efektowym pojeździe. W tym roku było go nie tylko widać, ale i słychać – z głośników płynęła świąteczna muzyka. To Alik, właściciel warzywniaka, znany słubiczanom również z innych akcji (np. słynnego znaku 2:0 po meczu Polska-Niemcy). Kolejny raz, przebrany za Mikołaja, przemierzał ulice. Towarzyszyła mu pani Mikołajowa. ZOBACZ FILM
Dlaczego to robi? Udało nam się z nim dzisiaj porozmawiać. - Zaczęło się przypadkiem. Kilka lat temu zostałem poproszony o to, żeby w stroju Mikołaja odwiedzić szkołę muzyczną. Potem w tym przebraniu chciałem rozdawać słodycze dzieciom przed moim sklepem. Spotkałem kogoś z bryczką, poprosiłem, żeby mnie przewiózł ulicami miasta, potem sam kupiłem bryczkę… a od dwóch lat jeżdżę rowerem – opowiada Alik.
– To kupa radości, przede wszystkim dla mnie. Ale ludzie fantastycznie reagują, zatrzymują mnie i starsi, i młodsi, robią zdjęcia, a ja bardzo chętnie rozmawiam z dziećmi – opowiada. Dodaje, że chętnie „wkręca” dzieci, zachęcając je, żeby w Wigilię nie kładły się spać, tylko czekały na prezenty, bo on na pewno się pojawi. A maluchy są zachwycone.
Kto widział Mikołaja?
Mikołaj nie zapomniał o tych miejscach, w których są dzieci, jak żłobek i przedszkola, choć nie wszędzie udało mu się dotrzeć bez kłopotów.
6 grudnia z samego rana okazało się, że Mikołaja nie ma… i dzieci z przedszkola Pinokio musiały same go odnaleźć. Zaraz po śniadaniu 7 grup wyszło na poszukiwania. Dotarły aż do Straży Pożarnej, pytając, czy nie było tu Mikołaja. Okazało się, że strażacy potrafią pomóc i w takim nietypowym problemie – święty został odnaleziony i przyjechał do dzieci strażackim wozem, na sygnale! Oczywiście, nie zapomniał prezentów, więc radości było co niemiara.
A przy okazji spotkania, strażacy przypomnieli najmłodszym o najważniejszych zasadach bezpiecznego zachowania - w ramach kampanii społecznej „Kręci mnie bezpieczeństwo” prowadzonej przez Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji. Bo przypominania o tym nigdy za wiele!
Kłopotów świętego ciąg dalszy
Mikołaj miał pewne trudności również w innym słubickim przedszkolu – w Jarzębince. Tutaj w pomoc włączyli się rodzice: przygotowali dla najmłodszych sztukę pt. „Mikołaj w tarapatach”. Święty zaspał, prezenty nie zapakowane, renifery nie zaprzężone…
Dzieci, przebrane w mikołajowe czapki, z zapartym tchem oglądały perypetie Mikołaja i jego pomocników. A i rodzicom występ sprawił wiele frajdy. Pomogły im dzieci z grupy teatralnej „Fantazja”. Pracowali pod kierownictwem nauczycielki Marioli Jasiniak, muzykę przygotowała Magdalena Orczykowska.
Oczywiście Świętemu udało się dojechać, dzieci wypatrywały go przez okno… zamiast śniegu padał deszcz, dlatego nie skorzystał z sań, a przyjechał rowerem. A dokładniej, Mikołajów w Jarzębince było dwóch, żeby sprawnie i szybko rozdać prezenty w każdej grupie. – Mikołajom towarzyszyli rodzice, którzy brali udział w przedstawieniu. Razem rozdawali prezenty. Dzieci były bardzo przejęte, zwłaszcza te mniejsze. Bo jednak dzieci wierzą w Mikołaja, zwłaszcza, jak go widzą – mówi Jadwiga Grabowska, dyrektor Jarzębinki. Nauczyciele, tak jak dzieci, musieli zatańczyć lub zaśpiewać, żeby otrzymać upominek. Co ciekawe, w tym roku do Jarzębinki Mikołaj przybył bez rózg, co oznacza, że pewnie wszyscy byli bardzo grzeczni.
Nie zapomniał także o chorych
A potem Mikołaj pojechał odwiedzić te dzieci, które nie mogły się z nim spotkać w przedszkolu, ani w domu. Odwiedził oddział pediatryczny w słubickim szpitalu. Również i tam zabrzmiał glos dzwoneczka, który wyciągnął z sal zaciekawione maluchy. Niespodzianka, to przyjechał Mikołaj!
- Chociaż mikołajki w szpitalu z pewnością nie są marzeniem żadnego z przebywających tam dzieci, to te chwile spędzone z przyjaznym, brodatym świętym sprawiły wiele radości nie tylko dzieciom i rodzicom, ale także nam – pisali na swoim facebookowym profilu pracownicy lecznicy. W towarzystwie Mikołaja od razu każdy lepiej się czuje!
Grzeczni byli również w bibliotece
Panie bibliotekarki, rodzice i dzieci z Grupy Zabawowej również byli grzeczni przez cały miniony rok – bo i do słubickiej biblioteki zawitał Mikołaj.
- Oczekując na miłego gościa dzieci wykonały kolorowe bombki, bawiły się i słuchały świątecznych utworów – relacjonują opiekunki oddziału dla dzieci. Na Mikołaja czekał wygodny fotel, a obok pięknie przystrojonej choinki.
I wreszcie Mikołaj przyjechał, pojawił się z mnóstwem prezentów dla dzieci i rodziców. Jak nakazuje tradycja, dostał pyszne ciasteczka. A dzieci chętnie wdrapywały się na jego kolana, co rodzice dokumentowali na zdjęciach. Każdy dostał torbę z prezentami, a następnie odbyły się tańce i zabawy. Dzieci niechętnie pożegnały dostojnego gościa.
Do zobaczenia Mikołaju za rok...