O pomoc w znalezieniu bliźniaka genetycznego apeluje Wojtek Andrejczuk, mieszkaniec Kostrzyna nad Odrą, który choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną. Razem z Fundacją DKMS w 3 miejscowościach organizuje festyny, podczas których będzie można zarejestrować się jako dawca szpiku.
Wojtek ma 27 lat, żonę Justynę i półtorarocznego synka Igora, marzenia o wybudowaniu domu, podróżach. Diagnoza – ostra białaczka limfoblastyczna zmieniła wiele w jego życiu. Aby powrócić do zdrowia potrzebuje przeszczepu szpiku od dawcy niespokrewnionego. Prawdopodobieństwo jego znalezienia wynosi 1:20000, a w rzadkim genotypie nawet 1 do kilku milionów.
Dlatego właśnie Wojtek, jego rodzina, wraz z Fundacją DKMS organizują festyny, aby jak najwięcej osób zdecydowało się na wpisanie do bazy potencjalnych dawców. O pomoc w nagłośnieniu akcji zwróciła się do naszej redakcji siotra Wojtka, Marta. I zachęca mieszkańców Słubic i okolic do zarejestrowania się jako dawca szpiku.
Festyn w trzech odsłonach
Najbliższe festyny odbędą się w niedzielę, 10 września, w godz. 10.00 – 16.00, jednocześnie w trzech miejscach: Kostrzynie nad Odrą (pl. Wojska Polskiego), Witnicy (Plac Andrzej Zabłockiego obok Urzędu Miasta) oraz Kamieniu Wielkim (w Szkole Podstawowej przy ul. Kościelnej 1).
W Kostrzynie imprezę promuje specjalny mural. Oprócz namiotów Fundacji DKMS, na placu będą również dodatkowe atrakcje: malowanie twarzy dla dzieci, przejazd motorów, orkiestra, a także mała gastronomia. Jak mówi Justyna Adrejczuk, żona Wojtka, wszystko po to, żeby przyszło jak najwięcej osób. – Dawca dla męża po prostu musi się znaleźć – podkreśla. Rodzinę przy organizacji imprez wspierają Urząd Miasta w Kostrzynie nad Odrą i Urząd Miasta i Gminy Witnica.
W jaki sposób zostaje się dawcą szpiku?
Zarejestrować może się każdy, kto jest zdrowy, ma 18-55 lat, waży min. 50 kg. Zajmuje to 10 minut. Najpierw przeprowadzany jest wstępny medyczny wywiad. Potem należy wypełnić formularz z danymi osobowymi (trzeba mieć ze sobą nr PESEL). Na końcu pobierany jest wymaz z błony śluzowej z wewnętrznej strony policzka. Na podstawie tej próbki w trakcie badań zostaną określone cechy zgodności antygenowej.
Rejestracja jest bezpłatna, jej koszt (180 zł) pokrywa fundacja DKMS. Potencjalni dawcy trafiają do bazy fundacji, aktualnie największej w Polsce – ale bliźniaka genetycznego mogą znaleźć na całym świecie. Jest w niej obecnie zarejestrowanych i przebadanych ponad 1143 potencjalnych dawców szpiku. Jak czytamy na stronie Fundacji DKMS, do lipca 2017 roku 4376 z nich oddało swoje komórki macierzyste lub szpik, dając szansę na życie pacjentom zarówno w Polsce, jak i na świecie.
Droga do przeszczepu
Rejestracja w bazie i badania genetyczne to początek. Jeśli się okaże, że gdzieś na świecie na białaczkę choruje bliźniak genetyczny, potrzebny jest przeszczep. Jak przyznaje Renata Rafa z Fundacji DKMS, to właśnie z pobraniem szpiku związanych jest wiele obaw, które wynikają z niewiedzy. Wyjaśnia, że w 80. proc. pobrań stosuje się metodę pozyskania komórek macierzystych z krwi obwodowej, co jest zabiegiem przypominającym autotransfuzję, trwa około 4 h i nie wymaga pobytu w szpitalu. 20 proc. to pobranie z talerza kości biodrowej. Wiele osób boi się zastrzyku w kręgosłup i w konsekwencji paraliżu – ale takich metod w ogóle się nie stosuje. Dawcy zwracane są koszty dojazdu, nieobecności w pracy, opieki nad dziećmi itp.
Rejestracja w bazie trwa 10 minut, ale sama decyzja jest bardzo poważna. Wyjaśniają to przedstawiciele fundacji. - Kiedyś, za rok, dwa, pięć czy dziesięć lat, dawca może otrzymać telefon z informacją, że jest pacjent, któremu być może, można uratować życie. Jest to moment, w którym możemy zrezygnować. Jednak lepiej nie rejestrować się, jeśli miałoby się okazać, że wśród 29 000 000 dawców na świecie, to właśnie my możemy uratować komuś życie - podkreślają.
Po drugiej stronie tej decyzji są osoby chore, które walczą o życie. - Zwracam się z ogromną prośbą do każdego, kto jest w stanie pomóc, zarejestrować się, jako potencjalny dawca szpiku i oddać cząstkę siebie takim, jak ja, ludziom, którzy chcą i mają dla kogo żyć – apeluje W. Andrejczuk.