Po zainaugurowanej w maju ścieżce edukacyjnej w Słubicach mamy od niedawna kolejny projekt turystyczny. Na terenie Słubic i Kunowic pojawiły się bowiem cztery, a w sąsiednim Frankfurcie - pięć tablic śladami Ewalda Christiana oraz Heinrich von Kleistów. Jak doszło do tej realizacji i czy treść wszystkich tablic odpowiada prawdzie historycznej?
Geneza i podstawowe założenia rowerowej ścieżki Kleista(ów)
Projekt szlaku rowerowego śladami Kleistów to autorski pomysł Rolanda Totzauera, mieszkańca Frankfurtu, społecznika i członek stowarzyszenia rowerowego ADFC Frankfurt (Oder). To on kilka lat temu zaproponował lokalnej społeczności tematyczną ścieżkę rowerową śladami Ewalda Christiana (1715-1759) oraz Heinricha von Kleistów (1777-1811). Wzorem dla przyszłej ścieżki rowerowej „Kleist-Radweg” miał być podobny szlak śladami innego pisarza epoki romantyzmu Friedricha Schillera (1759-1805). „Schiller-Radweg” to trasa 32,4 km prowadząca z rodzinnej miejscowości Schillera - Marbach nad Nekarem (Badenia-Wirtembergia) przez twierdzę Hohenansperg, Ludwigsburg, zamek Solitude pod Stuttgartem i z powrotem do Marbach.
To również Totzauer w styczniu 1999 r. na łamach „Märkische Oderzeitung” zainicjował publiczną dyskusję na temat odbudową wieży Kleista w Słubicach, kierując w tej sprawie list otwarty do nadburmistrza Frankfurtu nad Odrą Wolfganga Pohla i burmistrza Słubic Stanisława Ciecierskiego. Pisał on wówczas m.in.: „Co Państwo sądzicie o moim pomyśle odbudowy wieży na dawnym miejscu? Proszę o wyjaśnienie, czy miasto Słubice udostępniłoby odpowiedniej wielkości teren pod zabudowę. Jeśli ta kwestia zostanie wyjaśniona, ideę tą można byłoby przedstawić w polskiej i niemieckiej prasie i z pomocą mediów poszukać jej zwolenników. Wieża mogłaby, jak niegdyś, stać się z daleka widocznym celem wycieczek. Przyciągałaby mieszkańców Frankfurtu, Słubic i okolic. U podnóża wieży można by było otworzyć restaurację, która przyciągałaby polskich i niemieckich spacerowiczów, zapraszała do odpoczynku (...)”.
Wracając jednak do szlaku Kleistów, jego podstawowym założeniem miało być stworzenie nowej infrastruktury dla rowerzystów, czyli ścieżki rowerowej z prawdziwego zdarzenia jako infrastrukturalnego uzupełnienia istniejącej już ścieżki rowerowej Odra-Nysa.
10 września 2009 r. wniosek w sprawie nowej ścieżki rowerowej pod obrady Rady Miejskiej we Frankfurcie nad Odrą wniósł Jörg Gleisenstein – lider partii Zielonych w tym mieście oraz przewodniczący Wspólnej Europejskiej Komisji Integracyjnej rad miejskich Słubic i Frankfurtu nad Odrą (wiceprzewodniczącym ze strony Słubic jest radny Juliusz Żwirek). Gleisenstein apelował wówczas o podjęcie konkretnych działań na rzecz nowej ścieżki rowerowej na terenie Frankfurtu, Słubic, ale i wiosek Pillgram, Jacobsdorf, Briesen, Alt Madlitz, czy Sieversdorf.
Jak dzisiaj wiemy, z pierwotnych założeń nic niestety nie wyszło. Rowerzyści w dużej mierze dalej muszą jeździć jezdniami i chodnikami. W przypadku kamienia pamiątkowego w Kunowicach nie jest to nawet jezdnia, a piaszczysta ścieżka, w której po większych deszczach nietrudno ugrzęznąć. Wyjściem z twarzą z tej sytuacji było więc zdecydowanie się wyłącznie na tablice a z powodu niezaplanowania nowej infrastruktury - przemianowanie ścieżki rowerowej na ścieżkę pieszo-rowerową.
Pod koniec listopada 2010 r. lokalna prasa Frankfurtu nad Odrą donosiła, że 1 grudnia 2010 r. administracja miejska Frankfurtu nad Odrą zamierza aplikować o dotację unijną na realizację ścieżki pieszo-rowerowej śladami Kleista we Frankfurcie nad Odrą i w Słubicach. Wartość całego projektu wyceniono wówczas na 15.000 euro, z czego 12.750 euro miałaby wyłożyć UE, zaś resztę 2 250 euro miałyby wydać oba miasta, odpowiednio: Frankfurt nad Odrą – 1.500, a Słubice - 750.
Zapowiedź ta wywołała natychmiast falę różnych komentarzy, protestował m.in. sam wnioskodawca Gleisenstein, który zwracał uwagę, że przedstawiony przez niego projekt miał za zadanie zatrzymać na cały dzień w okolicach Słubic i Frankfurtu tych rowerzystów, którzy zazwyczaj przemierzają trasę ścieżki rowerowej Odra-Nysa, od czeskiej Nowej Wsi aż po Zalew Szczeciński.
Jak poinformował niedawno Sebastian Jarantowski - członek zarządu miasta Frankfurt nad Odrą ds. gospodarczych, koszty całkowite projektu wyniosły ostatecznie około 24 tys. euro, czyli o 9 tys. euro więcej niż zakładano jeszcze w listopadzie 2010 r.
Rozważania nad właściwą nazwą: Kleista czy jednak Kleistów?
Zgodnie ze stopką redakcyjną wydanych w tym roku broszur podstawą do zredagowania ich treści a jednocześnie i treści samych tablic była inna broszurka pt. „Śladami Kleistów” autorstwa Hansa-Jürgena Rehfelda. Broszurkę tę dostępną w językach polskim, niemieckim i angielskim wydano w 2009 r. nakładem Muzeum Kleista we Frankfurcie nad Odrą a wznawiano przy okazji Roku Kleista 2011. Cały czas można ją nabyć w Muzeum Kleista w cenie 2 euro za sztukę.
Przy okazji warto sobie zadać pytanie, czy jeśli korzystano ze źródła pt. „Śladami Kleistów” a ścieżka opisuje miejsca związane z obydwoma przedstawicielami tej zasłużonej rodziny, to i czy zainaugurowany w tym roku projekt nie powinien nosić nazwy „szlak/ ścieżka KleistÓW” zamiast „szlak/ ścieżka KleistA”?
Sięgnijmy zatem po broszurki promujące ten projekt... Logo projektu to stylizowany napis w języku niemieckim „Heinrich v. Kleist Route”, a tytuł polskojęzycznej broszurki nosi tytuł „Szlakiem Kleista przez Słubice i Frankfurt nad Odrą”. Poszczególne stacje widoczne na mapie to m.in. Muzeum Kleista, dom narodzin Kleista, Park Kleista i wieża Wydałoby się, że we wszystkich przypadkach chodzi o jedną osobę - tę wskazaną w logo ścieżki, ale nic bardziej mylnego...
Trzeba wszystkim wiedzieć, że Ewald Christian von Kleist nie był znany wyłącznie ze względu na pokrewieństwo z Heinrichem (Heinrich był bratem dziadka Ewalda Christiana). Ewald Christian von Kleist to postać ciekawa sama w sobie, pruski wojskowy i niemiecki poeta, który zyskał sławę jeszcze przed narodzinami Heinricha. Należał do loży masońskiej „Pod szczerym sercem”, przez co przez całe życie owiewała go aura tajemniczości. Zginął śmiertelnie raniony podczas bitwy pod Kunowicami w 1759 r. i to właśnie na jego cześć w latach 1891-1892 wzniesiono tzw. wieżę Kleista (ruiny na wzgórzu za dzisiejszym stadionem SOSiR).
Gerda Heuer, która oprowadza czasem wycieczki po obu miastach, zwraca uwagę, że wiele osób często myli obu przedstawicieli rodziny von Kleist. Wielu turystów błędnie sądzi, że wieża Kleista to upamiętnienie dramaturga Heinricha. W tym sensie używanie nieszczęśliwego określenia „ścieżka Kleista” wyłącznie pogłębia tego typu nieporozumienia. Słubiczanie słyszą nagle, że ruiny wieży Kleista zostały oznaczone w ramach ścieżki Kleista. Kleist jednak Kleistowi nietożsamy i nie ma obiektywnych podstaw, by Ewalda Christiana podporządkowywać w hierarchii jego młodszemu krewnemu. Tablice 1,4 5 i 9 dotyczą bowiem tylko Heinricha, 7 i 8 – tylko Ewalda Christiana, zaś 2, 3 oraz 6 – ich obu jednocześnie.
Niemcy znają i inne słynne osoby, które pozostawały w stosunku pokrewieństwa dziadek stryjeczny – wnuk stryjeczny: Martin Gropius (1824-1880) i Walter Gropius (1883-1969), Hermann Litt (1859-1939) i Theodor Litt (1880-1962), Wilhelm Rüstow (1821-1878) i Alexander Rüstow (1885-1963), czy Gotthold Reinhold Sievers (1811-1866) i Wilhelm Sievers (1860-1921). Każdy z nich miał własne dokonania i na pewno nie byłoby stosowne któregoś z nich podporządkowywać innemu.
Problem ten poddałem pod rozwagę w korespondencji z dr Alexandrą Kankeleit, która we frankfurckim ratuszu odpowiada za rozwój ruchu turystycznego. Przyznała mi ona rację po tym, jak wcześniej uczynił to dyrektor archiwum miejskiego we Frankfurcie nad Odrą Ralf-Rüdiger Targiel. W rezultacie jedyną poprawną nazwą zrealizowanego właśnie projektu wydaje się określenie „szlak KleistÓW”, ewentualnie „ścieżka KleistÓW” (zawsze w liczbie mnogiej).
Montaż tablic mimo świadomości błędów...
Ulotki w obu językach na temat wytyczonego szlaku można było uzyskać już na przełomie maja i czerwca b.r., czyli jeszcze przez lipcowym montażem samych tablic. Zostały one wyłożone m.in. w Muzeum Kleista, na Europejskim Uniwersytecie Viadrina przed Katedrą prof. Ulricha Knefelkampa, czy w Informacji Turystycznej we Frankfurcie nad Odrą.
Na wielką pochwałę zasługuje opracowanie graficzne broszur i tablic, za które odpowiadała profesjonalna agencja reklamowa Giraffe oraz Ralf-Rüdiger Targiel, który na potrzeby projektu udostępnił wiele cennych grafik ze zbiorów prowadzonego przez siebie archiwum.
Odrobinę gorzej należy ocenić samą treść merytoryczną, gdyż już przy pierwszej lekturze można odnaleźć kilkanaście mniejszych lub większych błędów i nieścisłości, zarówno tych redakcyjnych jak i merytorycznych. W tego typu przypadkach zawsze wskazana jest korekta merytoryczna, konsultacja z lokalnymi historykami, a przede wszystkim niebazowanie bezkrytyczne na jednej z wcześniejszych broszur.
W ten sposób można uniknąć powielania wcześniejszych nieścisłości, czy lokalnych mitów a i w błąd nie są wprowadzani sami turyści, którzy w przestrzeni publicznej czytają później tego typu tablice. Nie pozostaje bez znaczenia, że w ten sposób oszczędza się również środki publiczne konieczne na dodruk prawidłowych broszur i wyprodukowanie prawidłowych tablic. Te ostatnie naprawdę nie należą do tanich, zwłaszcza przy produkcji wielkoformatowej w kolorze.
Pamiętam, przez jakie „sito” korektorskie musiały przejść wcześniej tablice ścieżki edukacyjnej, zanim zawisły w 13 miejscach miasta Słubice. Treść była korygowana kolejno przez Eckarda Reißa z Towarzystwa Historycznego we Frankfurcie nad Odrą, przez słubickich urzędników, m.in. Beatę Nowakowską, przez właścicieli budynków, na których miały zawisnąć tablicę, wreszcie swoje sugestie do tekstu zgłosił też dr Grzegorz Podruczny.
Na zdjęciu poniżej: dawna wieża Kleista doczekała się upamiętnienia w ramach obu projektów – tablicą nr 12 na ścieżce edukacyjnej po historycznych miejscach Słubic (przed wejściem do administracji SOSiR) oraz tablicą nr 7 na szlaku Kleistów (wzgórze Kleista w Parku Rozrywki i Rekreacji).
5 lipca b.r. zasygnalizowałem autorom ścieżki Kleistów, że tablice zawierają błędy, ale nie spotkało się to z żadną wymierną reakcją. Zdecydowano się na odsłonięcie tablic mimo świadomości znajdujących na nich błędów... Jeden z pracowników Muzeum Kleista zapowiedział tylko, że ze względu na odnalezione błędy planowane jest dodrukowanie poprawionych ulotek. Co jednak z błędnymi tablicami?
Przykłady nieścisłości
Ktoś może naturalnie spytać, a co konkretnie jest nie tak? Warto przytoczyć kilka przykładów...
Na tablicy nr 3 we frankfurckim parku św. Gertrudy przekręcono nazwisko rzeźbiarza. Napisano „Melchiora Kambley (1718-1783)” zamiast „Melchiora Kambly'ego” oraz podpisano jeden z portretów datą „1751”, gdy data ta nie jest do końca pewna. Portret ten mógł powstać już w roku 1750.
Do tablicy nr 6, która stanęła na wale tuż obok mostu granicznego na Odrze, wkradły się dwa błędy. Można tam przeczytać m.in., że „w miejscu, gdzie obecnie wznoszą się budynki Collegium Polonicum, w XVIII wieku mieściła się wybudowana z polecenia króla Fryderyka II Wielkiego przędzalnia jedwabiu”. W rzeczywistości w miejscu Collegium Polonicum stał budynek nazywany apteką Victorii a wspomniana przędzalnia jedwabiu wznosiła się nieco dalej (dzisiejsze Rondo Solidarności i chodnik przed biblioteką CP).
W polskiej wersji poprawnie przytacza się nazwę Słubickiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, ale już w wersji niemieckiej jest nazwa sprzed przekształcenia, czyli Ośrodek Sportu i Rekreacji w Słubicach...
Najbardziej chyba razi błąd przy tablicy nr 7. Jako datę otwarcia wieży Kleista podano bowiem rok 1862 zamiast 1892. Nie jest to jednak jedyna nieścisłość tej tablicy... Przytoczono bowiem pewien cytat: „Szedłem na Odrą, obok lwa, drogą do Kunersdorfu..., wszyscy ludzie szli do Kunersdorfu na kiermasz; nie wiedziałem o tym wszystkim, podążałem jedynie za Odrą: a wszyscy ludzie wychodzili mi naprzeciw od strony strzelnicy; … Rahel Varnhagen do Karla Augusta Varnhagena”.
Cytat ten przetłumaczono w formie męskiej, a Rahel to przecież popularne imię kobiece pochodzenia hebrajskiego. Rahel Varnhagen (1771-1833) była stałą bywalczynią ówczesnych salonów i pisała w tym liście do Karla Augusta, swojego męża. Obszerną biografię samej Rahel Varnhagen napisała później Hannah Arendt, słynna myślicielka XX wieku, która zajmowała się m.in. zachowaniem dorobku kulturowego Żydów europejskich.
Listę ważniejszych nieścisłości zamyka twierdzenie z tablicy nr 8: „Niewielki głaz, postawiony w 1999 roku, ustawiono w miejscu, w którym odnaleziony został po bitwie pod Kunersdorfem (pod Kunowicami) ranny pruski major Ewald Christian von Kleist”. W rzeczywistości położenie tego kamienia było dość przypadkowe, bo i miejsce znalezienia Ewalda Christiana to tylko domniemanie na podstawie nieścisłych opisów. Ewald Christian von Kleist równie dobrze mógł zostać znaleziony w okolicach dzisiejszej ul. Rzepińskiej w Słubicach. Jeśli więc nie ma niezbitych dowodów na to, że to właśnie tam odnaleziono E.Ch. Kleista, to instynkt naukowy podpowiada, by lepiej unikać jednoznacznych twierdzeń i nie przedstawiać turystom domniemań jako pewnika.
Epilog: Mimo wszystko ciekawa inicjatywa
Na koniec pozostaje mieć tylko nadzieję, że do realizacji kolejnych projektów będą zapraszani również naukowcy czy miejscowe stowarzyszenia regionalne. W ten sposób zawsze będziemy mieć większą gwarancję, że poziom merytoryczny tego typu projektów będzie na poziomie przynajmniej nie niższym od oczekiwanego. W końcu nie każdy urzędnik musi być specem od historii, a i organizacje pozarządowe ze Słubic i Frankfurtu nad Odrą chętnie służą swoją pomocą.
Mimo ewentualnych niedociągnięć projekt ścieżki Kleistów należy ocenić jak najbardziej pozytywnie. Jest szansa, że będzie służył rozwojowi ruchu turystycznego w obu miastach, zarówno w Słubicach jak i we Frankfurcie nad Odrą. Każda forma edukacji obywatelskiej zasługuje na pochwałę i szacunek, a dbałość o lokalną historią zasługuje na ten szacunek w szczególności. Oby więcej takich inicjatyw!