Witamy,
Gość |
TEMAT:
"Sen wariata" 2018/04/13 16:45 #32623
|
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |
Odp: "Sen wariata" 2018/04/16 11:21 #32633
|
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |
WAŻNE: Zmiana opłat na cmentarzu w Słubicach
POLECAMY: Nasz nowy profil na Instagramie
NASZ PATRONAT: Kolarski weekend w Słubicac
KONCERT: Grupa MoCarta podczas Musica Autumna 2024
Witamy,
Gość |
|
"Sen wariata" Cechami charakterystycznymi naszego wspaniałego narodu są zawiść i marudzenie. Temat oklepany, prawda? Polak drugiemu Polakowi nawet nieszczęścia zazdrości. Z każdym chce się pokłócić i na wszystko ponarzekać. Bo deszcz pada, bo za gorąco, bo wiatr wieje. Pan nie ma racji, moja racja jest najmojsza. Na ulicy próżno szukać uśmiechniętych twarzy. Mijają nas zaciśnięte usta, twarde spojrzenia. Cholera, udziela mi się smęcenie? Nie... Widzę ludzi pozytywnie nastawionych. Jest w Słubicach kwiaciarnia, gdzie zawsze jestem witany uśmiechem i dobrym słowem. Jest sklep, gdzie spotykam sympatyczną starszą Panią. Niemkę. Zagada, dziecko po głowie pogłaszcze. A w polityce? Czy musi być tak, że jeden drugiemu tylko nogę poda? Albo w plecy nóż wbije? Et tu Brute contra me? Wyobraźmy sobie weekend radości i miłości. Taki Peace & Love Festival ( ta nasza swojska angielszczyzna wszechobecna... ). Na początek w sobotę spotkanie przy piwie dwóch starostów. Obecnego i byłego. Wyjaśniają sobie spokojnie kwestie sporne. Dyskusja żywa, ale na poziomie i z argumentami. Po drugim piwie partyjka bilarda. Do trzech zwycięstw. Przegrany stawia piwo. Wygrany odwdzięcza się tym samym. Na pożegnanie klepią się po plecach. Nie ma porozumienia, ale szacunek dla rywala zostaje. Za mało fantastyczne? Ok... To lećmy dalej. Niedziela. Mecz przyjaźni. Wspomniani wyżej bohaterowie tym razem w roli trenerów. A inni politycy w roli graczy. Losowanie drużyn tuż przed meczem- nie będzie posądzeń o targi i układy. Mecz zacięty, ale zasady fair play przestrzegane. Po faulach podają sobie rączki, przepraszają. Miód i cukier... Ostatnia minuta. Pan Dudzis zgrabnym dryblingiem mija pana Olejniczaka i po rajdzie przez pół boiska podaje piłkę panu Bocheńskiemu. Ten przeskakuje nad panem Kołoszą, który ofiarnym wślizgiem próbował przerwać akcję. Leci petarda tuż pod poprzeczkę, trybuny zamierają. Ale pan Ciszewicz nadludzkim wysiłkiem wyciąga piłkę po pięknym wyskoku. Podbiega do niego pani Palichleb, rzuca się na szyję, dziękuje za uratowanie drużyny. Panowie Łuczyński i Jabłoński ściskają się i dziękują za grę. Wynik? A czy to istotne? Sen wariata, co? Naiwność głupiego. Niekoniecznie. Może takie cuda czasem się zdarzają? Tak na potwierdzenie, że jeszcze nie zdziczeliśmy, że jeszcze ludźmi jesteśmy? Przemysław Komarski. Rzepinianin od urodzenia.... |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |
|
Niestety , mogę tylko powiedzieć , że tytuł bardzo trafny (( |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |