Rozsądek podpowiadałby taki dalszy ciag - własciciel dostaje od władz miasta nakaz przeprowadzenia właściwych prac naprawczych , zgodnych z prawem i wszelkimi wymogami , dostaje na to czas , np. rok , po roku miasto przejmuje obiekt i opracowuje nowy plan zagospodarowania terenu , rozbiera tę ruinę i robi tam nowy obiekt. A jak wtrąci się końserwator , to przecież zdarzają się zawalenia i inne pożary. No przeciez się zdarzają , co nie?...