Był naszą nadzieją na walkę o medale kolarskich mistrzostw Europy, ale problemy ze sprzętem pokrzyżowały mu te plany. Mateusz Komar i pięciu jego kolegów z reprezentacji nie ukończyło wyścigu ze startu wspólnego. Jedyny Polak na mecie, Michał Gołaś, uplasował się na 21 miejscu.
O udziale Mateusza w europejskim czempionacie pisaliśmy w ubiegły piątek. Słubiczanin dostał pierwsze w seniorskiej karierze powołanie do polskiej reprezentacji w indywidualnej konkurencji. Razem z sześcioma innymi zawodnikami, w tym pochodzącym z Cybinki Sylwestrem Janiszewskim, mieli zmierzyć się z plejadą najlepszych zawodników kolarskiej elity w wyścigu ze startu wspólnego.
Rywalizacja ruszyła 12 sierpnia w południe, co mogliśmy śledzić na żywo w przekazie telewizyjnym stacji Eurosport i TVP Sport. Jak powiedział nam M. Komar, od samego początku czuł się dobrze predysponowany, tym bardziej, że trasa – trudna technicznie i kręta – była niejako przygotowana pod niego, doskonale czującego się w kryteriach ulicznych. Do pokonania mieli aż 230 km po stolicy Szkocji.
- Od startu byłem aktywny i trzymałem się czołówki. Padający deszcz nie ułatwiał rywalizacji. Zawodnicy z tyłu mieli gorsze warunki na zakrętach. Musieli mocniej hamować i więcej energii poświęcali potem na ponowne nabranie prędkości – opowiada członek kolarskiej grupy Voster ATS Team.
Najgorsze dla Mateusza zaczęło się około 120 km do mety. Na jednym z trudniejszych fragmentów trasy złapał gumę. To go jednak nie złamało. Przez prawie całą kolejną rundę gonił peleton. Gdy to już mu się udało, złapał… następną. Zmienił koło i próbował nadrobić stracony dystans, ale to był moment, w którym dokonywały się kluczowe ataki i peleton się rozerwał. Najlepszy z Polaków, Michał Gołaś, na mecie był 21. Wyścig wygrał Włoch Matteo Trentin.
- Nie mogę powiedzieć, że gdyby nie defekty to byłbym na mecie w czołówce, ale na pewno próbowałbym się zaczepić i walczyć o dobre miejsce. Gdy już wiedziałem, że nie ma na to szans, odpuściłem. Wyścig był bardzo ciężki, nie ukończyło go ponad 2/3 zawodników, selekcja była ogromna – podkreśla.
Co dalej czeka naszego kolarza? Szkoda nieudanego startu na ME, ale sezon się jeszcze nie skończył. Za niespełna 2 tygodnie Mateusz Komar jedzie do Estonii na wyścig Baltic Chain Tour, a później czeka go jeszcze ściganie w Czechach i prawdopodobnie również w…. Chinach!
Trzymamy kciuki i życzymy dużo zdrowia!