Fantastyczna wiadomość dla kibiców Rafała Borowiaka. Nasz utytułowany triathlonista nie przestaje zadziwiać. Tym razem udał się na zawody do dalekiej Azji. Podczas Ironman 70.3 Xiamen w Chinach wypadł tak dobrze, że zakwalifikował się na triathlonowe mistrzostwa świata, które w przyszłym roku odbędą się na Hawajach.
Gdy z nieukrywaną przyjemnością informujemy o kolejnych startach Rafała Borowiaka, zawsze wydaje nam się, że nic w jego wykonaniu nas już nie zaskoczy. Tym razem jednak Rafał wyjątkowo się postarał. Przede wszystkim pod względem sportowym.
Start w Chinach był jednym z jego najważniejszych wyzwań tegorocznego sezonu. Wcześniej Rafał z powodzeniem startował na mistrzostwa Polski (16 miejsce) oraz mistrzostwach Europy we Frankfurcie nad Menem (178 miejsce w tym ponad setka zawodników w kategorii PRO). Zaliczył też życiówki na wszelkich możliwych dystansach.
Pierwotnie, jeszcze we wrześniu, miał wziąć udział w zawodach Ironman 70.3 Chongqing, również w Chinach. Te jednak zostały najpierw przełożone, a następnie odwołane. Wybór padł więc na Ironman 70.3 Xiamen, które odbyły się 12 listopada. Miejscowość ta leży na chińskim wybrzeżu w bardzo ciepłym klimacie i aktualnie panuje tam lato. Rafał zdecydował się na start w tzw. połówce, czyli 1.9 km pływania, 90 km jazdy na rowerze oraz 21.1 biegu.
Jak w tych warunkach wypadł słubiczanin? Znakomicie. Na mecie był pierwszym Polakiem i zmierzono mu czas 4:37:20, co jest wynikiem tylko o dwie minuty gorszym od jego rekordu życiowego, ale uzyskanego w nieporównywalnie lepszych warunkach. Tego dnia to nie czas był jednak najważniejszy, lecz informacja o awansie na Mistrzostwa Świata Kona 2018 na Hawajach, i to na dystansie pełnego Ironmana.
A jak start w Chinach wspomina sam zawodnik? Oto jego relacja.
Pływanie odbyło się na wodach otwartych. Spore fale i wiatr, ale trasa ułożona na szybkie pływanie. Dystans 1.9 km płynę w 25'31". Wyjście z wody i długa strefa zmian (ok. 600m) i zaczynam cześć rowerowa. Wypożyczony sprzęt SupraR sprawdził się całkiem dobrze. Malownicza trasa nad samym wybrzeżem miała delikatny posmak goryczy którym był dość silny wiatr. Dwie pętle po 45km w zadowalającym czasie 2h 30min 17 sek. Znowu strefa zmian, gdzie mogłem sie rozgrzać na bieg. Tutaj nie było tak wesoło. Mimo trasy na pięknej promenadzie nie miałem głowy na podziwianie widoków. Słońce i wiatr zrobiły swoje. Dzięki bardzo dobrze wyposażonym bufetom kończę bieg z czasem 1:33:30. Ze względu na zamieszanie z pomiarem czasów nie wiedziałem jak wypadałem. O tyle więc większa była radość, kiedy zostałem wyczytany jako Polak kwalifikujący się na mistrzostwa świata na Hawajach. Przy okazji dziękuję Grzegorzowi Joksiowi i firmie Jokś Budowa Maszyn za bezinteresowne wspieranie tego przedsięwzięcia od samego początku.
Zawody w Chinach to nie ostatni akcentem tegorocznego sezonu. Naszego zawodnika czeka jeszcze jeden start w grudniu, a następnie krótki odpoczynek przed rozpoczęciem przygotowań do mistrzostw świata na Hawajach. Trzymamy kciuki za kolejne wyzwanie i życzymy dużo zdrowia!