Kolejny z naszych słubickich triathlonistów dołączył do elitarnego grona "facetów z żelaza". Dystans pełnego Ironmana (3,8 km pływania, 180 km rowerem i na koniec maraton) zaliczył Marek Hubko.
Do debiutu na tym dystansie szykował się prawie rok, spędzając na rowerze, biegowych trasach i w pływalni setki godzin. Wcześniej z powodzeniem próbował swoich sił na krótszych dystansach triathlonowych, wreszcie przyszedł czas na zmierzenie się z tzw. pełnym Ironmanem.
Stało się to 19 sierpnia w Wolsztynie, na zawodach z cyklu PolskaMan Triathlon. Marek Hubko cały dystans zaliczył w czasie 10 godzin, 16 minut i 54 sekund, co jest znakomitym osiągnięciem jak na amatora, w dodatku debiutującego na tym dystansie. W poszczególnych konkurencjach osiągnął następujące rezultaty: 1:20:25 (pływanie), 4:59:07 (rower), 3:48:36 (bieg).
Wynik byłby jeszcze lepszy, bo za metą okazało się, że organizatorzy źle wytyczyli trasę pływania i dołożyli zawodnikom aż 500 metrów więcej! Ostatecznie uzyskany czas dał mu 7 miejsce open, a także pozwolił wskoczyć na podium w kategorii M 40-49 (2 miejsce). Sprawdziliśmy dokładnie i wynik Marka plasuje go w amatorskiej czołówce Polski w jego przedziale wiekowym. Brawo!
Jak wspomina sam słubiczanin, podczas ponad 10-godzinnego wyścigu miał chwile słabości. Ale w trudnych momentach na trasie wspierała go swoim dopingiem żona Barbara, która zadbała także o odpowiedni support techniczny - mierzyła czas, podawała napoje, robiła zdjęcia.
- W sobotę stałem się prawdziwym triathlonistą - mówi z uśmiechem M. Hubko. - Jednak nie odbyłoby się to bez pomocy wiele osób, a w sumie to dwóch najważniejszych. Szczególne podziękowania należą się Pawłowi Różańskiemu, który zrobił ze mnie maszynę do ścigania oraz mojej żonie Barbarze, która przeszła samą siebie i która stresowała się nie mniej ode mnie - relacjonuje.
Kim jest Marek Hubko? Jak sam mówi, sport ma we krwi. Kiedyś z powodzeniem uprawiał chód sportowy w barwach Lubusza Słubice pod okiem trenera Piotra Kiedrowicza. Po latach młodości porzucił aktywność fizyczną i jak twierdzi to był duży błąd. Gdy nadwaga zaczęła przeszkadzać mu w codziennym życiu wrócił do sportu ze zdwojoną siłą. Zaczął biegać, jeździć na rowerze, pływać. Z czasem pokochał triathlon bez którego teraz nie wyobraża sobie życia. Na co dzień prowadzi własną firmę z branży informatycznej. Jeśli nie trenuje, to każdą wolną chwilę poświęca rodzinie.