Najlepiej z całej stawki spisał się Rafał Borowiak, utalentowany triathlonista, który z roku na rok pokonuje kolejne czasowe bariery. Rok temu uzyskał 3:09.59. Tym razem było jeszcze lepiej. Od początku narzucił sobie mocne, równe tempo w granicach 4 min/km. Co rzadkie w maratonie - utrzymał je aż do samego końca. Na mecie zameldował się z czasem 2:51.04, co jest jego nowym rekordem życiowym. W stawce blisko 2178 biegaczy zajął 32 miejsce.
Swój rekord życiowy, i to o ponad 16 minut, poprawił także Piotr Broniewski. Dobrą formę zgłosił już podczas niedawnych zawodów w Poznaniu, gdzie na 10 km uzyskał 40:45. Na maratońskiej trasie imponował nie tylko dobrym humorem, ale i spokojem, co pozwoliło mu na uzyskanie nowej życiówki - 3.37.08.
Przez większość czasu na trasie towarzyszył mu Bartosz Jasiniak, dla którego było to debiut w maratonie. Wspólnie wspierali się w trudnych momentach i utrzymywali jedno tempo. Na ostatnich kilometrach dopadł go kryzys, ale przełamał go i dotarł do mety ze świetnym, jak na początkującego biegacza, czasem 3:42.20.
Do biegania w Dębnie wrócił po 5 latach Marek Hubko, który w tym sezonie przygotowuje się głównie do udziału w triathlonie. Start w maratonie był dla niego formą mocniejszego treningu i przetarcia przed kolejnymi sportowymi wyzwaniami. Na mecie zmierzono mu czas 3:22.00.
Upragnione 4 godziny w maratonie (3:58.32) złamał Damian Pysiak, dla którego to także był debiut na tym dystansie. Po biegu był bardzo zadowolony i podkreślał, że wszystko dzięki równemu, spokojnemu tempu i biegnięciu w większej grupie. Do mety dotarł usmiechnięty w asyście swojego synka.
Swoich sił w maratonie próbowali także Edward Kulikowski (4:23.36) oraz Artur Margol (4:33.15). Dla tego pierwszego był to również debiut w maratonie, na dodatek w wieku 55 lat! Na trasie pojawili się zaprzyjaźnieni biegacze z Rzepina, ultramaratończycy Jakub Cieślak (4:23.27) oraz Krzysztof Cieślak (4:01.27). Grupę biegaczy z Kostrzyna poprowadził zawsze pozytywnie zakręcony członek "Biegowych Słubic" Daniel Krawczyński (3:21.08), a morsów z Ośna Lubuskiego godnie reprezentowal Robert Kiewra (2.54:02).
Nieco mniej szczęścia miała tym razem Ewa Kiedrowicz. Rok temu w Dębnie uzyskała świetną życiówkę 3:32.04. W swoim drugim starcie na dystansie maratońskim liczyła na poprawienie tego wyniku. Do 28 km biegła zgodnie z założonym planem, jednak dopadła ją kontuzja pleców. Przez kolejne 2 km próbowała ambitnie walczyć i kontynuować rywalizację, jednak po przebiegnięciu 30 km musiała zejść z trasy.
Z powodu kontuzji trasę maratonu musiał opuścić też Szymon Łyżwiński, który w Dębnie planował atak na rekord życiowy, ustanowiony jesienią ubiegłego roku w Warszawie (3:42.16). Zaczął bieg tempem w granicach 3:30. Tym razem sił i zdrowia starczyło do połowy dystansu.
Warto podkreślić, że na trasie nasi zawodnicy mogli liczyć na świetny doping. Nie tylko miejscowych kibiców, ale także swoich przyjaciół, znajomych i bliskich, którzy licznie przyjechali ze Słubic, aby wspierać ich w biegowych zmaganiach. Grupę Biegowe Słubice wspierała także legenda polskiego maratonu, Jerzy Skarżyński.
Zawody w Dębnie były ważne z jeszcze jednego powodu. To w ramach tej imprezy odbyła się 14 edycja akcji "50 maratonów dla Bartka". Niezmordowany Łukasz Cieślak przybiegł do Dębna aż z Ośna Lubuskiego, a wszystkie kilometry przebiegnięte przez każdego z zawodników grupy "Biegowe Słubice" zostały zaliczone w poczet akcji.
Zapraszamy na krótki materiał wideo z imprezy.