36-letni kierowca wjechał na strzeżony przejazd kolejowy przy otwierających się rogatkach. Policjantom tłumaczył, że się spieszy i nie przyjął od nich mandatu. Sprawę rozstrzygnie sąd.
Do zdarzenia doszło 9 lipca na przejeździe kolejowym w Słubicach. - Policjanci zauważyli tam kierującego, który zlekceważył migający sygnalizator, nie poczekał aż rogatki na przejeździe podniosą się do końca, tylko wjechał na przejazd, pędząc w kierunku miasta – opowiada Ewa Murmyło ze słubickiej komendy.
Mundurowi ruszyli za kierowcą i zatrzymali go do kontroli drogowej. - 36-latek tłumaczył, że się rozejrzał się i nic nie jechało. Ponadto twierdził, że bardzo się spieszy – informuje rzeczniczka.
Mężczyzna nie chciał się przyznać do popełnionego wykroczenia, dlatego sprawa trafi na drogę sądową. Jak podała policja, odpowie również za inne wykroczenia, w tym przekroczenie prędkości.