Gmina daje materiał, a panie z Ośna Lubuskiego szyją maseczki! Jest wśród nich 12-letnia Amelka Makarska, która namówiła rodzinę i razem uszyli aż 500 maseczek. Trafią one nieodpłatnie do mieszkańców Ośna Lubuskiego.
Julka, Teresa i Amelka Makarskie
Już od 16 kwietnia będzie obowiązywał nakaz noszenia w przestrzeni publicznej maseczek zakrywających usta i nos. A że jest to towar deficytowy, gmina Ośno Lubuskie poprosiła o pomoc w szyciu maseczek swoje mieszkanki. Zainteresowanym przekazuje materiał niezbędny do uszycia maseczek.
12-letnia krawcowa
Na apel odpowiedziała m.in. 12-letnia Amelka Makarska, która od lat pasjonuje się szyciem. Do akcji zaangażowała całą swoją trzypokoleniową rodzinę. - W sumie pracowało razem aż 6 osób. Młodsza córka Julia odmierzała i przycinała gumki, pomagali też mąż i dziadek – opowiada Aleksandra Makarska, mama Amelki.
Uszyły 500 maseczek
Najbardziej przydało się doświadczenie i wiedza babci Teresy Makarskiej – dzięki temu udało się uszyć aż 500 maseczek. I to w krótkim czasie, bo naprawdę intensywna praca trwała dwa dni. Ale dała wszystkim dużo satysfakcji. – Jak widać, każdy może pomagać, liczą się chęci – podkreśla mama nastolatki.
Rodzina podczas szycia maseczek
Do odbioru w aptekach
Maseczki zostały przekazane do Urzędu Miejskiego w Ośnie Lubuskim, a następnie do aptek, skąd nieodpłatnie mogą odbierać je mieszkańcy. W akcji biorą udział apteka przy ul. Kopernika 23 oraz apteka Przy Ratuszu.
Żeby każdy miał maseczkę
Ale pomagała nie tylko Amelka z rodziną. Maseczki szyły także: Maria Bortniak, Ewa Lisik, Krystyna Sienkiewicz, Margareta Kolczyńska, Lucyna Kolczyńska, Barbara Januszewska, Beata Misiukiewicz oraz pracownia Sławomira Balcerzaka.
Jak informuje urząd w Ośnie Lubuskim, 10 kwietnia do aptek trafiła kolejna porcja maseczek, tym razem 700 sztuk. A to nie koniec. Nadal mogą zgłaszać się chętni do szycia. Potrzebne są tylko ręce do pracy, gmina zapewni materiał.
- Nadal będziemy się starali dostarczać maseczki mieszkańcom nieodpłatnie. Oczywiście, jeżeli ktoś może je zakupić, to jak najbardziej powinien to zrobić. W naszym działaniu chodzi głównie o to, żeby zaopatrzyć tych, którzy ich nie posiadają. Chodzi o uzupełnienie rynku a nie zastąpienie go – wyjaśniają gminni urzędnicy.