Gdzie diabeł nie może, tam kobietę pośle... a jak jest ich cała banda, to mogą ruszyć świat z posad. Słubickie Stowarzyszenie na Rzecz Kobiet zarejestrowało się niedawno, ale panie działają już od niemal 20 lat. Podróżują, ćwiczą, dbają o zdrowie, organizują różne akcje. I wciąż mają nowe pomysły!
- Jest nas ponad 60 kobiet w klimakterium i dajemy radę! – śmieje się Aleksandra Orłowska, główna pomysłodawczyni i organizatorka tego, co dzieje się w Słubickim Stowarzyszeniu na Rzecz Kobiet. Organizacja została formalnie zarejestrowana kilka miesięcy temu, ale faktycznie działa już od prawie 20 lat. Zaczęło się od… Klubu Puszystych w latach 90. – Mamy o czym opowiadać! Na samym początku było nas ok. 20, prowadziłam zajęcia aerobowe, różne spotkania, ogniska, z czasem grupa rosła – opowiada A. Orłowska.
Obecnie w stowarzyszeniu jest 68 członkiń. Prezeską jest Maria Bergandy, która pilnuje wszystkich dokumentów.
Żeby wyszły z domów
A. Orłowska trzy razy w tygodniu prowadzi zajęcia aerobowe w Słubicach, dwa razy w Rybocicach. – Nie chodzi o same ćwiczenia, ale o spotkanie, integrację, podzielenie się życiem, tym, co mi doskwiera. Wiele pań jest samotnych, potrzebuje wsparcia, szuka dla siebie grupy – mówi.
Celem stowarzyszenia jest wyciąganie takich pań z domu. – To taki wiek, że jeszcze nie są stare, a już nie takie młode. Część jeszcze pracuje, ale wraca do domu i zastanawia się, co dalej? – dodaje.
- Wiele pań po prostu zamyka się w domu, ogląda seriale… Nie jest w stanie przełamać barier współczesnego świata. Niewiele umie korzystać z Internetu, potrzebują wsparcia, podpowiedzi, trochę wyciagnięcia z domu. A w grupie raźniej – dopowiada Anna Górska, zajmująca się księgowością i szukająca różnych źródeł finansowania działalności stowarzyszenia.
Podróże małe i duże
Panie razem sporo podróżują. Poznają razem Polskę: były w Bieszczadach, Zakopanem, w Karpaczu, ale odwiedziły też Norwegię. Plan do końca tego roku jest napięty: 8 maja na 5 dni wyjeżdżają autokarem do Paryża. Potem czeka je jednodniowy wypad do Poczdamu.
W czerwcu pojadą na weekend do Wrocławia - dojazd pociągiem, nocleg w hostelu. Pod koniec czerwca coroczny spływ kajakowy, z ogniskiem i pierwszymi małosolnymi ogórkami. Na początku lipca spędzą weekend w Dreźnie, a pod koniec wakacji tydzień w Gdańsku, pod opieką przewodnika. We wrześniu czeka je wycieczka do Chorwacji. W planach jest też wspólne sadzenie lasu. Wszystko planowane i organizowane wcześniej – żeby było taniej. I żeby panie zdążyły sobie odłożyć na wycieczkę.
Porządki, profilaktyka i paczki
Niedawno panie spotkały się po to, żeby wspólnie posprzątać park za SOSiR-em. – Mimo fatalnej pogody przyszło 47 osób, nie tylko nasze członkinie. A po porządkach był czas na ognisko i ciepłą herbatę – opowiada A. Orłowska. Panie zajęły się porządkami w tym parku, ponieważ czasami zamiast ćwiczeń, przychodzą tu pobiegać. I widziały, jak było brudno.
– Sprzątanie to chwalebna sprawa, ale fajnie, że skończyło się integracją, która również jest bardzo ważna – podkreśla A. Górska. Był jeszcze jeden efekt: po imprezie kolejnych kilka pań zapisało się do stowarzyszenia.
Panie wspólnie nie tylko się bawią czy zwiedzają, ale także dbają o zdrowie. W porozumieniu ze szpitalem, pomagają członkiniom umówić się na badania kontrolne do ginekologa. – Są takie panie, które mają 1000 wymówek, żeby nie iść do lekarza, a my we współpracy ze szpitalem pomagamy się umówić, przypominamy o wizycie – opowiada A. Górska. Kilka pań już skorzystało z tej możliwości, inne czekają w kolejce.
Co roku panie również wspólnie szykują paczki świąteczne dla kilku potrzebujących rodzin. Zaczęło się spontanicznie kilka lat temu. I teraz jest to już ich tradycja.
- Znam rodziny, w których się nie przelewa, skrzykujemy się i szykujemy paczki. Panie kupują konkretne, nowe rzeczy, ubrania, piżamki. W zeszłym roku paczka była tak duża, że nie zmieściła się do auta – opowiada A. Orłowska. Podkreśla, że panie same nie mają za wiele, ale bardzo chcą się podzielić. A obradowane rodziny nie wiedzą, kto przygotował paczkę. Panie mówią tylko, że Święty Mikołaj.
Nie ma nudy
Panie niedawno spotkały się także z policjantką, która opowiedziała im o niebezpieczeństwach, jakie mogą im grozić. Nie tylko na ulicy czy podczas wyjazdów, ale również w Internecie. – Dowiedziały się, co zrobić w razie odłączenia się od grupy, zgubienia dokumentów, czy gdyby zostały okradzione. To było bardzo cenne spotkanie, a pań przyszło tak dużo, że na sali zabrakło krzeseł – podsumowuje A. Orłowska.
A. Górska dodaje ze śmiechem, że teraz już wiedzą, że najważniejsze, to nie kusić złodzieja. I po Paryżu nie będą chodzić w złotych kolczykach. Ale na pewno będą miały dobrze zorganizowany czas.
- Czasami dziewczyny się śmieją, że je wykańczam, bo na nic nie mają czasu. Trzeba rano wstać, mamy plan dnia i śmigamy. Ale nie wyobrażam sobie, żeby je gdzieś zawieźć i zostawić. Nie ma nudy – mówi ze śmiechem A. Orłowska.
Stowarzyszenie ma wiele planów. – Mam milion pomysłów! Dziewczyny śmieją się ze mnie, że ja nie śpię, tylko wciąż coś wymyślam – mówi A. Orłowska. Od razu opowiada o jednym, zupełnie nowym: żeby otoczyć Słubice niebieską linią z tasiemki. Taka akcja pod hasłem: stop przemocy domowej.
Czekają na swoje miejsce
A. Górska przyznaje, że stowarzyszenie złożyło wniosek do konkursu Narodowego Instytutu Wolności na rozwój organizacji, np. na zatrudnienie kogoś, na kupno programu księgowego. Stowarzyszenie czeka teraz na wyniki.
- Bardzo liczymy też na nową siedzibę, liczymy, że będzie to takie miejsce, gdzie panie będą mogły się spotkać i pogadać. Kobiety będą mogły tu przyjść, kiedy dzieje się coś złego, wyrzucić to z siebie – mówi A. Górska. Siedziba stowarzyszenia ma mieścić się przy ul. Sienkiewicza. Panie zgodnie dodają, że własne miejsce pomoże im rozwinąć skrzydła. I będzie działo się jeszcze więcej.
O działalności stowarzyszenie będziemy informować.