Pomysł, aby „wykupić” na jeden dzień dostępność osoby, która na co dzień rządzi naszym powiatem, pojawił się spontanicznie podczas niedawnego „Pikniku dobrych uczynków” organizowanego przez Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Słubicach.
– Wpadliśmy na niego wspólnie podczas rozmowy ze starostą i kilkoma osobami związanymi z ośrodkiem – opowiada Alik. Od słów do czynów droga była szybka i jeszcze tego samego dnia dzień starosty został wylicytowany za 2,5 tys. złotych. To była najbardziej cenna ze wszystkich aukcji podczas pikniku, a cała kwota została przekazana na remont przyszkolnego internatu.
Wspólnie ustalono, że starosta pojawi się na cały dzień w sklepie Alika z warzywami i owocami w charakterze sprzedawcy. 5 czerwca o godz. 11 zameldował się w nowej pracy. Wcześniej został oczywiście przeszkolony i poinstruowany jak obsługiwać klientów i zajmować się towarem. Żeby staroście pracowało się jeszcze przyjemniej, dostał od podopiecznych SOSW specjalny fartuszek. Wręczyli mu go osobiście, podziękowali za pomoc i przy okazji oczywiście zrobili zakupy.
A jak inni klienci reagowali na nietypowego sprzedawcę? Większość słyszała o akcji wcześniej i nie ukrywała, że przyszła zrobić zakupy z ciekawości. Ale znalazły się też osoby, które były zaskoczone obecnością starosty za sklepową ladą, nawet jego znajomi. Zdecydowana większość reagowała pozytywnie i chwaliła pomysł. Duży ubaw wśród klientów wywołała firmowa koszulka z napisem „Marcin – uczę się”.
- Pomysł popieram, jest świetny, ale chciałabym, aby takie akcje były częściej, nie tylko w roku wyborczym – mówiła pani Iwona, która przyszła po truskawki. – Zgadzam się. Również chciałbym, aby takie akcje były cyklicznie – wtórował jej Alik. – Ja wykonałem pierwszy krok. Zachęcam do podobnych działań innych przedsiębiorców oraz samorządowców - zaapelował. Chwalił też swojego nowego pracownika. - Jest zdyscyplinowany, dba o swoje stanowisko pracy i - co najważniejsze - nie podjada – mówił z uśmiechem Alik.
A sam starosta nie krył, że dobrze czuje się w nowej roli. - Praca nie jest lekka, wymaga skupienia. Na początku miałem nieco problemów z odmierzeniem odpowiedniej ilości nakładanego towaru, ale szybko to opanowałem. Mam nadzieję, że klienci, którzy dzisiaj odwiedzili sklep, byli zadowoleni z obsługi – powiedział naszej redakcji M. Jabłoński.
W pracy pomogła mu też znajomość języka niemieckiego, bo wielu klientów Alika to mieszkańcy Frankfurtu i okolic. Starosta bez problemu wyjaśniał co ile kosztuje, doradzał w odpowiednim wyborze i przekonywał, dlaczego warto skosztować polskich warzyw.
My także nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności zrobienia zakupów u starosty i do redakcyjnego koszyka wpadło 2 kg czereśni, 2 kg truskawek, 1 kg jabłek oraz ulubiony przysmak naczelnego, czyli borówki.
A jak za ladą radził sobie starosta? Szczegóły na poniższym nagraniu.