Wybieracie się na wał pospacerować lub pobiegać? Uważajcie! Pewien „dowcipniś” rozciąga drut pomiędzy drzewami i słupem granicznym. Jeden z naszych internautów, który jechał na rowerze, nadział się na tę pułapkę. I jak informują internauci, to nie pierwsza taka sytuacja.
W niedzielny poranek pan Artur wybrał się rowerem na przejażdżkę. Niczego nieświadomy jechał wałem w stronę Nowego Lubusza podziwiając nadodrzański krajobraz. Nagle przed swoją twarzą zobaczył rozciągnięty drut. Ostra zahamował, ale nie uniknął kontaktu z nim. Przez moment na nim zawisł.
Gdy po chwili otrząsnął się z całego zdarzenia, nie wierzył własnym oczom. Drut był rozciągnięty był przez kilkanaście metrów, od słupa granicznego do jednego z drzew już poniżej wału, za drogą.
- Na szczęście dostałem poniżej szyi, bo jechałem na rowerze, więc byłem wyżej, gdybym np. biegł dostałbym w twarz albo w szyję. Przerzuciło mnie przez kierownicę, a drut był na tyle silny, że na chwilę na nim zawisłem. Nie urwał się, tylko odwiązał od słupa. Strach pomyśleć, co by było, gdybym dostał w szyję – opowiedział naszej redakcji.
Poprosił także, aby udostępnić informację o tym zdarzeniu, aby inne osoby korzystające z wału miały się na baczności. Pod naszym postem na Facebooku zawrzało. Internauci byli oburzeni. Dawid zasugerował, że taki czyn organy ścigania powinny rozważyć jako usiłowanie zabójstw.
Okazało się również, że to nie pierwsza taka sytuacja. Justyna napisała, że niedawno w innym miejscu w lesie zauważyła podobną pułapkę. A jeszcze inna internautka, w emailu do naszej redakcji, poinformowała, że przywiązany do słupa drut (ale nie rozciągnięty) widziała kilkanaście dni temu na spacerze.
Informacja trafiła już na policję, a my przestrzegamy osoby korzystające z wału: biegające, spacerujące i jeżdżące na rowerze - miejcie oczy szeroko otwarte!