![drut na-_wale_2](/images/2018/aktualnosci/drut_na-_wale_2.jpg)
W niedzielny poranek pan Artur wybrał się rowerem na przejażdżkę. Niczego nieświadomy jechał wałem w stronę Nowego Lubusza podziwiając nadodrzański krajobraz. Nagle przed swoją twarzą zobaczył rozciągnięty drut. Ostra zahamował, ale nie uniknął kontaktu z nim. Przez moment na nim zawisł.
Gdy po chwili otrząsnął się z całego zdarzenia, nie wierzył własnym oczom. Drut był rozciągnięty był przez kilkanaście metrów, od słupa granicznego do jednego z drzew już poniżej wału, za drogą.
- Na szczęście dostałem poniżej szyi, bo jechałem na rowerze, więc byłem wyżej, gdybym np. biegł dostałbym w twarz albo w szyję. Przerzuciło mnie przez kierownicę, a drut był na tyle silny, że na chwilę na nim zawisłem. Nie urwał się, tylko odwiązał od słupa. Strach pomyśleć, co by było, gdybym dostał w szyję – opowiedział naszej redakcji.
Poprosił także, aby udostępnić informację o tym zdarzeniu, aby inne osoby korzystające z wału miały się na baczności. Pod naszym postem na Facebooku zawrzało. Internauci byli oburzeni. Dawid zasugerował, że taki czyn organy ścigania powinny rozważyć jako usiłowanie zabójstw.
![drut na-_wale](/images/2018/aktualnosci/drut_na-_wale.jpg)
Okazało się również, że to nie pierwsza taka sytuacja. Justyna napisała, że niedawno w innym miejscu w lesie zauważyła podobną pułapkę. A jeszcze inna internautka, w emailu do naszej redakcji, poinformowała, że przywiązany do słupa drut (ale nie rozciągnięty) widziała kilkanaście dni temu na spacerze.
Informacja trafiła już na policję, a my przestrzegamy osoby korzystające z wału: biegające, spacerujące i jeżdżące na rowerze - miejcie oczy szeroko otwarte!