Awizo... Tomik opowiadań można napisać.
Kilka lat temu po odstaniu swojego w kolejce z owym papierkiem zapytałem dlaczego listonosz nie doręczył paczki do domu mimo mojej obecności. Odpowiedź - w sumie sensowna: jak wyobrażam sobie, że listonosz taszczy torbę listów i kilka czy kilkanaście paczek różnych rozmiarów i różnej wagi przez pół miasta. No tak. Są tacy, którzy chodzą pieszo i tu się w sumie nie ma co dziwić. A co z tymi, którzy jeżdżą autami? O to nie pytałem. Wiadomo, że uderzenie głową w beton boli. A ja nie lubię jak boli.
Tamta historia zapadła mi jednak mocno w pamięć a jej kontynuacją jest to, co wydarzyło się w lutym. Czekałem na paczkę. Wysłana przez Pocztę Polską więc wiadomo, że będzie awizo. Wyjąłem je ze skrzynki i podreptałem na pocztę. Odstałem swoje mimo popołudniowej pory i w okienku usłyszałem, że niestety, ale paczkę mogę odebrać dopiero kolejnego dnia. W przypadku listów, które są roznoszone - jestem w stanie to pojąć. Muszą wrócić do placówki, trzeba je zdać, posortować itd. Jasne jak słońce.
Ale paczka, która po przyjściu do placówki jest od razu awizowana? Przecież listonosz przynosi nam gotowy, wypełniony już na poczcie druczek. Paczka sobie tam leży i czeka ale nie... Ale nie... Nie może jej pan dziś odebrać, proszę przyjść jutro. Mimo, że od rana jest wprowadzona do systemu, że leży obok uroczej pani w okienku, mimo, że ją widzisz i pokazujesz palcem. Nie. Niedasię.
Więc przychodzisz kolejnego dnia, stajesz w kolejce gdzieś nieopodal drzwi i kwitniesz...
Absolutnie nie mam pretensji do listonoszy ani do pań obsługujących klientów. Wręcz przeciwnie. Szanuję i doceniam ich pracę. Przecież to nie ich wina lecz wewnętrznego systemu firmy. Część z tych reguł pamięta pewnie piękne, radosne czasy Poczty Polskiej jako monopolisty na rynku. Jednak drodzy Państwo na tych wyższych szczebelkach drabiny: czasy się zmieniły. Macie konkurencję i niestety pewne rzeczy trzeba zmienić.
Tylko właśnie: czy w firmie państwowej jest chęć by coś zmieniać? Klient jakiś zawsze się znajdzie, państwo trochę grosza zawsze sypnie i jakoś to będzie...