Dobry,
A ja osobiście uważam, że przy obecnej ilości pojazdów poruszających się na drogach, głupotą jest wprowadzanie PONOWNIE egzaminów w takich małych mieścinach.
1. Miasto obciążone eLkami na każdym kroku. Już widzę setki kierowców narzekających na zawalone skrzyżowania
Ale to tylko już od strony normalnych kierowców, którzy oczywiście "wiedzą przecież wszystko najlepiej"
Ale poważnie.
2. Tak naprawdę czego tutaj się można nauczyć? Jest jedna długa prosta, skrętów w lewo bez sygnalizacji z jakimś konkretnym natężeniem ruchu zaledwie kilka, parę jednokierunkowych. Praktycznie każde większe skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną więc problem żaden. A i natężenie ruchu na dobrą sprawę niewielkie. Można poćwiczyć parkowanie, tak, prakingów w Słubicach mamy sporo, co z tego jak do 16 wszędzie full a piątki i weekend to już w ogóle nalot wszelkiej maści osobników z za Odry więc więcej się stoi niż jeździ. No tak. Zapomniałem o okolicach Malinowej i Poziomkowej gdzie można ćwiczyć ruszanie z wykorzystaniem hamulca awaryjnego.
3. Ok ok. Niech już tak będzie i niech kursanci zdadzą ten egzamin w Słubicach. Zawsze uważałem, że kursant zaraz po egzaminie to jeszcze nie kierowca. Jeżeli egzamin będzie się odbywał w naszym mieście, to nauki jazdy nie będą tracić czasu i pieniędzy na trasę słubice-gorzów/zielona. Co wiąże się z tym, że kursanci nie będą umieli się poruszać w większym mieście, na większych skrzyżowaniach i większym natężeniu ruchu (oczywiście są wyjątki). Powinno się jednak jakiś czas na to poświęcić i przede wszystkim zdać egzamin w takiej miejscowości. Zawsze to większe doświadczenie. Znam wiele osób, które zdały egzamin po to, żeby jeździć do pracy. Ok. Ale na pytanie czy zawiozą cię do zielonej czy gorzowa, nie mówiąc już o jakimś Poznaniu pada odpowiedź "Zwariowałeś? Żeby się zabić na pierwszym skrzyżowaniu?". A co dopiero będzie gdy egzamin będzie przeprowadzany w Słubicach.
"- Pojedziemy do Drzecina nad jezioro?
- No co Ty, mam w trasę wyjechać?"
4. Podsumowując jestem bardzo przeciw, a nawet jakby to było kiedyś możliwe, wnioskuję o ustawowe zwiększenie liczby godzin kursu podstawowego/wydłużenie czasu trwania kursu na cały rok (jazda w każdych warunkach, deszcz, śnieg, oślepiające słońce). No ale o tym można jedynie pomarzyć.
Aha. No i na koniec. Nie piszę tego jako osoba z boku, a jako były instruktor, z co prawda niewielkim bo paro letnim stażem pracy w tym zawodzie, no ale jednak.
Pozdrawiam.