Wycięty dąb niedaleko wału

Mam pytanie ale nie bardzo wiem do kogo je skierować. Mieszkam w Słubicach 40 lat i mam znajomych mających działke na ZORZY od strony wału. Ostatnio byłam u nich z wizytą ale zaskoczył mnie widok. Niedaleko jest posesja prywatna obok autokomisu pana Partacza. rósł tam potężny DĄB i ile sięgam pamięcią zawsze tam był daleko od domu a teraz jest pustka. Wiem ile jest problemu z wycięciem mniejszych drzew a tu takie piękne wielkie i stare drzewo zniknęło czy aż tak bardzo przeszkadzało i kto pozwolił na taką wycinkę? Może ktoś wie i może mnie oświecić w tej sprawie.

Hmmm ... Jak bylo takie wielkie to pewnie zaslanialo slonce... Albo inny widok... Znaczy sie - bylo niepotrzebne... A jak niepotrzebne, to sie wycielo... Taka jest moja koncepcja...

To jest bardzo prawdopodobna teza ale niebawem nasze miasto będzie jak wymarłe....bez zieleni

Rosnący tam dąb rósł zbyt blisko domu a jego konary zachodziły nad dach tego domu, w przypadku powalenia przez wichurę mógł zagrażać mieszkańcom tego domu. Dobrze że został wycięty. Prócz tego, wywrócenie się tego drzewa zagrażałoby działkowiczom przechodzącym alejką wzdłuż ogrodzenia.

Każda, najgłupsza nawet wypowiedź, podana w bezczelnie poważny sposób , nosić będzie znamiona poważnej, mimo swej idiotyczności widzialnej od pierwszego rzutu okiem. Wszystkie tłumaczenia usprawiedliwiające wycięcie wielkiego, stabilnego drzewa to próby ukrycia jakiegoś przekrętu, bo takie wycinki to ogromne pieniądze. Ja sam nie jestem zwolennikiem utrzymania takich kosztów wycinek , tym bardziej , jeśli chodzi o drzewa rosnące przy drogach , ale prawo to prawo i tyle w temacie. W Słubicach , jak widać, jest inaczej - wystarczy popatrzeć na zamordowane bezczelnie drzewa przy zalewie - jakoś nie widzę, żeby ktoś się tym przestępstwem zajmował...

W naszym mieście często jest przyzwolenie na łamanie prawa i przepisów i dotyczy to wielu dziedzin życia. Ten dąb był tam zanim wybudowano dom i stał bardzo daleko od budynku ale na pewno przeszkadzały lecące liście.

jeżeli będzie przyzwolenie społeczne na niszczenie starych drzew, to będzie się to powtarzało, znikną piękne stare aleje, bo komuś za dużo liści się sypie, bo grozi powaleniem itd. powodów znajdzie się wiele, tylko wymrzemy ze smogu...z moich obserwacji wynika, że tylko nękanie władz i straszenie mediami przynosi jakiś skutek i to mizerny, ale na pewno zanim ktoś wyda decyzję to zastanowi się kilkakrotnie, ale to wymaga troski całego społeczeństwa o wspólne dobro a nie tylko jednostek. muszę przyznać że mamy głupie społeczeństwo i bardzo mi przykro, ale w wielu miastach przy remontach dróg/chodników giną całe aleje (o zgrozo!!!!) i na miejsce starych drzew nikt nie planuje nowych nasadzeń!