Witamy,
Gość |
TEMAT:
Pierwsi słubiczanie 2019/10/17 16:10 #34971
|
Jakiś czas temu obiecałem moim czytelnikom krótki tekst, którego głównym tematem były realia w jakich po wojnie znaleźli się pierwsi słubiccy osadnicy. Dziś -przynajmniej częściowo- postaram spełnić się tę obietnicę. Pierwszymi polskimi mieszkańcami nowo powołanych do życia Słubic (przed wojną Dammvorstadt) były z reguły rodziny zdemobilizowanych żołnierzy. Ludzi tych osiedlano głównie w rejonach przygranicznych, ale dość szybko okazało się, że rozwój osadnictwa wojskowego w tych stronach postępował bardzo powoli. W związku z tym i to już od lipca, bądź sierpnia 1945 roku zezwolono również na osiedlanie się ludności cywilnej. Skąd pierwsi osadnicy pochodzili ? W dużej mierze oczywiście z Kresów Wschodnich, ale pewna ich część również z Wielkopolski, jak i również m.in. z Polski centralnej. Rzecz jasna były to osoby o różnym pochodzeniu- nie tylko polskim, ale również białoruskim, ukraińskim, czy np. łemkowskim. Wiemy również, że w nasze strony przesiedlono w sumie kilka tysięcy osób w ramach akcji ”Wisła” (1947-1950). Ciężko jednak powiedzieć o jakich konkretnie liczbach mówimy, jeśli pod uwagę wziąć wyłącznie obszar dzisiejszej gminy Słubice. Niewykluczone jednak, że w grupie tej mogły znajdować się również jednostki powiązane z ukraińskimi nacjonalistami i UPA. Spora cześć osadników napłynęła w nasze okolice również w ramach tzw. drugiej repatriacji, czyli następnej fali przesiedleń, która prowadzona była w drugiej połowie lat 50-tych. W tym przypadku również mieliśmy do czynienia z napływem pewnej części mniejszości narodowych, ale już jednak na wyraźnie mniejszą skalę niż poprzednio. Kolejny duży napływ ludności do Słubic to już lata 70-te, co naturalnie miało ścisły związek z przebudową miasta i powstaniem nowego „Komesu”. W jakich warunkach przyszło żyć nowym przybyszom ? Mówiąc najogólniej- raczej w ciężkich. Przykładowo w Rzepinie rozebrano znaczną cześć dawnej starówki, ponieważ do końca nie wiedziano, czy obszary te, aby na pewno pozostaną w granicach nowego państwa polskiego. Wśród ludności krążyły zresztą pogłoski mówiące, iż tak się nie stanie, i że dawne granice między Polską, a Niemcami zostaną przywrócone. Szaber w takich warunkach był zatem zjawiskiem powszechnym, zwłaszcza że braki w podstawowych materiałach i asortymencie były czymś na porządku dziennym. W Słubicach podobny los spotkać miał m.in ruiny po wieży Kleista. Według relacji najstarszych mieszkańców krótko po wojnie przy gruzach monumentu funkcjonować miała co prawda jeszcze skromna jadłodajnia, ale oczywiście do czasu, bo materiału budowlanego stale ubywało. Na początku lat 50-tych wyburzono również budynek po słynnej fabryce jedwabiu. Miejskie legendy mówią, że przynajmniej pewna część pozostałości po tamtym gmachu trafiła do Warszawy i była następnie wykorzystana przy odbudowie stolicy. Ciężko jednak powiedzieć ile w tym rzeczywiście prawdy. Nowemu osadnictwu towarzyszyły równocześnie wysiedlenia ludności niemieckiej, które od lata 1945 roku nabrały wyraźnego rozpędu. Nie ma co chyba ukrywać, że relacje między nowymi przybyszami, a dotychczasowymi mieszkańcami tych obszarów były -delikatnie mówiąc- dość napięte. Przytoczmy zatem jedną z żołnierskich relacji z tamtego właśnie okresu- „Tego dnia (24 czerwca) nastąpiło odstawienie Niemców do granicy w Słubicach. Zbiórka na placu przy ulicy Słubickiej trwała do godziny 14. Ewakuowano przede wszystkim osoby starsze, chore i niezdolne do pracy. Dla starców i dzieci przygotowano trzy platformy na kołach. Podczas zbiórki jednak z Niemek splunęła na mnie. Byłem w towarzystwie milicji, która chciała zareagować, lecz opanowałem się i nie pozwoliłem Niemce zrobić krzywdy”. Na sam koniec dzisiejszej publikacji warto wspomnieć jeszcze o kilku najciekawszych postaciach tamtego okresu. Za jedną z nich uchodził niewątpliwie Stefan Chmielewski- lokalny społecznik, honorowy obywatel naszego miasta, a także osoba niezwykle zaangażowana w organizację kościoła pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny. Inną wartą wspomnienia osobistością był pierwszy słubicki lekarz- Zenon Szemis. Zaś za pierwszego słubickiego duszpasterza uchodzi Maximilian Loboda. Ostatnią już postacią, o której chciałbym napisać dosłownie kilka słów jest Józef Mager- z wykształcenia nauczyciel i jeden z pierwszych słubickich burmistrzów. Pełnił on swoją funkcję co prawda tylko przez kilka miesięcy, ale dał się poznać jako bardzo zdolny organizator- zwłaszcza w zakresie życia oświaty. PS- niejako przy okazji zachęcam również do odwiedzin na moim blogu, którego od ponad dwóch lat prowadzę w mediach społecznościowych (link tutaj- www.facebook.com/Slubickiblog/) Pozdrawiam :) Fot.- powojenny plakat propagandowy zachęcający do przyjazdu na tzw. ziemie odzyskane. Słubiczanin, przedstawiciel młodego pokolenia,... |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |
Odp: Pierwsi słubiczanie 2019/10/31 22:03 #35058
|
Moja opowiesc na temat "Pierwsi Slubiczanie" po prostu zniknela. Czary jakies? Moze gdzies sie "zawiesila"? |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |
Odp: Pierwsi słubiczanie 2020/05/29 11:01 #35597
|
Chodzi o Twoją odpowiedź w tym wątku? Czy nowy temat na forum? Nic nie było przez nas usuwane ani moderowane, spróbuj dodać ponownie. |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |