Kiedy w lipcu 2017 roku zadebiutowałem na łamach portalu Slubice24.pl, pisząc o miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego, starając się przybliżyć mieszkańcom Słubic problematykę konieczności dbania o ład architektoniczny, nie miałem pojęcia, że początek 2019 roku przyniesie nam ogólnopolskie rozsławienie słowa „wuzetka”.
A więc po kolei. WZ, czyli decyzja o warunkach zabudowy zastępuje zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, w przypadku jego braku i jest co do zasady jednoosobową, autonomiczną decyzją burmistrza. Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego natomiast uchwala rada miejska, jest on na długi czas wykładany do wglądu publicznego, każdy ma prawo wnieść do niego uwagi i zastrzeżenia. Generalnie zasada jest taka, aby prace nad planem trwały długo, aby był on wynikiem uzgodnień i kompromisów, aby nikt nie mógł zaskoczyć właścicieli sąsiednich nieruchomości pomysłem budowy dwóch wież lub bazy logistycznej dla samochodów ciężarowych, utrudniając życie sąsiadom. Tyle jeśli chodzi o krótką definicję i wyjaśnienia dla niewtajemniczonych.
Z nagrań jakie mieliśmy okazję ostatnio poznać wynika, że prezes Kaczyński chciałby przejąć władzę w Warszawie, aby wydać słynną „wuzetkę” na budowę dwóch wież dla spółki Srebrna, powiązanej z PiSem firmy, której pracownikami byli wcześniej obecni prominentni funkcjonariusze publiczni, w tym ci związani ze służbami specjalnymi. Jaki wybory przegrał, Austriak Kaczyńskiego nagrał, Kaczyński faktur zapłacić nie chciał, generalnie okazało się, że ta warszawska polityka to jedno wielkie szambo.
W programie Fakty po faktach TVN24, 29 stycznia br., Jan Śpiewak, były kandydat na prezydenta Warszawy, nazwał pomysł budowy wież przy ul. Srebrnej „funduszem wieczystym”, który będzie utrzymywał ludzi władzy, kiedy tę władzę utracą. Zdaniem Śpiewaka (moim również) „wuzetkę” da się załatwić poprzez znajomości polityczne. W tym samym programie Pani redaktor Kolenda-Zaleska szydziła z prezesa Kaczyńskiego, nazywając go wizjonerem, w kontekście spółki Srebrna i budowy dwóch wież.
Od zawsze stoję na stanowisku, że brak miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego prowadzi do nadużyć, że w skrajnych przypadkach brak planu może być również korupcjogenny. Możemy sobie bowiem wyobrazić sytuację, że deweloper kupuje grunt, który obecnie przeznaczony jest pod uprawę pietruszki, że na tym terenie nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, więc cena tego gruntu jest relatywnie niska. Sprytny deweloper z układami udaje się do wójta, burmistrza, prezydenta miasta, załatwia sobie „wuzetkę” i buduje wymarzoną inwestycję. Tylko rolnik, który sprzedał ziemię pod uprawę pietruszki zastanawia się, dlaczego cena jego gruntu wzrosła z dnia na dzień stukrotnie.
Wywołując tematykę miejscowych planów w roku 2017 nie chciałem być złym prorokiem. Wszyscy pamiętamy z kampanii wyborczej w Słubicach sprawę zamiany działek na nieruchomość gminną po byłym przedszkolu przy ul. 1 Maja. Pamiętamy oburzenie społeczne, kiedy światło dzienne ujrzały plany budowy w tym miejscu stacji paliw. Niestety w tym przypadku gmina mogła się okazać wspomnianym wcześniej przeze mnie rolnikiem. Zbyła grunt za 2 mln złotych, a jeśli wyda „wuzetkę” na stację paliw, cena tego gruntu może wzrosnąć o 100%. Przykład ten pokazuje dobitnie, że tylko uchwalanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego zabezpieczy nasz wspólny, wszystkich mieszkańców interes i zlikwiduje kolejki kombinatorów przed urzędem miejskim.
Trzymam mocno kciuki, i piszę to zupełnie szczerze, za nowo wybraną Radę Miejską i burmistrza Olejniczaka. Mam nadzieję, że dołożą wszelkich starań, aby objąć całe Słubice planem zagospodarowania przestrzennego, że w tej dziedzinie nie będziemy mogli mówić o kontynuacji polityki poprzedniego burmistrza. Burmistrza, który postanowił odejść z polityki do biznesu. Nie on pierwszy obrał sobie taką drogę. Przed nim byli lepsi i sławniejsi, np. Kanclerz Gerhard Schröder, porzucając urząd dla kariery w Gazpromie, firmie, która jest tak przyjazna Polsce, jak TIRy Słubicom i Kunowicom. Kunowice to zupełnie inny temat. Wizjoner Ciszewicz i logistycy upatrzyli sobie tę uroczą wieś jako centrum lokalizacji baz logistycznych. Najpierw zrodził się pomysł budowy bazy dla samochodów ciężarowych przy ul. Dworcowej, na terenie której nie obowiązuje miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Notabene baza ta miała być niewielka, kilkanaście samochodów ciężarowych dziennie. Relatywnie mało uciążliwa w mojej ocenie, przynajmniej biorąc pod uwagę rozmach kolejnych pomysłów inwestycyjnych w Kunowicach. Mieszkańcom pomysł ten się jednak nie spodobał i do dzisiaj skutecznie blokują tę inwestycję.
Wizjoner Ciszewicz przed swoją ewakuacją z Akademickiej wydał inną „wuzetkę” na bazę logistyczną. Tym razem temat również dotyczy Kunowic. Tak. Wielka budowa, którą Państwo obserwujecie jadąc z Biskupic do Kunowic to baza dla TIR-ów, które kierując się na autostradę w obu kierunkach pojadą przez… Kunowice. Co tam kilkanaście ciężarówek dziennie na ul. Dworcowej. Pod oknami mieszkańców ul. Słubickiej w Kunowicach przejedzie nawet kilkaset dodatkowych TIR-ów dziennie. Co jest dla mnie zastanawiające „wuzetkę” wydano w mojej ocenie w ekspresowym tempie. Postępowanie administracyjne wszczęto w dniu 27 marca 2018 roku a decyzję wydano 29 maja tego samego roku. Czym inwestor zasłużył sobie na taki ekspres? Nadmienię jedynie, że jeden z miejscowych deweloperów na „wuzetkę” w sprawie budowy kilku bloków mieszkalnych (tak przecież potrzebnych naszemu miastu) musiał czekać półtora roku! W sprawie inwestycji pod Kunowicami to nie pierwszy pośpiech. Wyobraźcie sobie Państwo, że decyzję środowiskową wydano jeszcze szybciej. Nieco w ponad półtora miesiąca. Na wydanie „wuzetki” na budowę bloków mieszkalnych wizjoner potrzebował półtora roku, a decyzję środowiskową dla lokalizacji tak potężnej inwestycji wydaje się w okresie od 25 października 2017- wszczęcie postępowania do 19 grudnia 2017- wydanie decyzji środowiskowej? Z ciekawostek to nie wszystko. W decyzji środowiskowej czytamy między innymi, że „brak jest potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko przedsięwzięcia polegającego na budowie zespołu budynków centrum logistyczno-magazynowego stacji paliw płynnych oraz infrastruktury technicznej i technologicznej”. Ja mam publiczne pytanie do Pana wizjonera! Co jak nie TIRy, co jak nie stacja paliw ma wpływ na środowisko? Czym był spowodowany ten pośpiech, że nawet nie przeprowadzono rzetelnej oceny oddziaływania inwestycji na środowisko? Może ktoś ze słubickich notabli miałby tam pracować? Nie, chyba nie… Byłoby to zbyt grubymi nićmi szyte. Te pytania pozostawiam otwarte. Mam nadzieję, że słubickie niezależne media, posiadamy takie przecież, pomogą na nie odpowiedzieć.
Możemy różnie oceniać byłych włodarzy naszego miasta, ale pokuśmy się o wymienienie namacalnych rzeczy, które po sobie pozostawili.
Ryszard Bodziacki, burmistrz, z którym toczyłem wiele sporów, alez którym dzisiaj lubię rozmawiać o przyszłości naszego miasta. Człowiek, któremu Słubice powinny być wdzięczne, że przy moście granicznym zamiast obskurnego Baru Rondo mamy piękny gmach Collegium Polonicum.
Nieodżałowany
Stanisław Ciecierski, człowiek, od którego uczyłem się pracy w samorządzie. Dzięki jego pracy mamy odrestaurowany stadion, (mieliśmy) park wokół SOSiR, mamy piękny deptak na ul. Jedności Robotniczej oraz park z fontanną. Burmistrz, który przerażony postępowaniem geodety miejskiego Ciszewicza wyrzucił go z pracy, aby swoje wizje realizował w biznesie z daleka od słubickiego samorządu.
Tomasz Ciszewicz… Przepraszam, ale nic namacalnego nie przychodzi mi do głowy. Wycięty park i smród. Smród nie tylko spalin TIR-ów w Kunowicach.