Toczy się od jakiegoś czasu dyskusja o pomnikach z przeszłości. Także w naszym mieście. Wszystko przez wejście w życie ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego.
Chciałbym i ja przedstawić swój pogląd na ten temat.
Do słubickiego magistratu wpłynęło pismo z Muzeum Narodowego, z którego wynika, że z naszego krajobrazu powinien zniknąć pomnik z placu Bohaterów, a także czołg, który stoi przy wjeździe do Kunowic. Póki co, urzędnicy odmawiają komentarza w sprawie, ale według Warszawy obiekty te upamiętniają komunizm i powinny zostać zdemontowane do 21 października tego roku.
Dla mnie to jakiś absurd. I ewidentne szukanie tematów zastępczych. Bo komu przeszkadza pomnik upamiętniający chłopców, którzy zginęli w okopach II wojny światowej? Czemu oni byli winni? Czy propagowali komunistyczny ustrój i szli na śmierć z hasłami wielbiącymi Stalina?
Nie. Walczyli z hitlerowskimi Niemcami, wypierali okupanta z polskich ziem. Nie obchodziła ich polityka, a tym bardziej przyszły ustrój Polski. Nie mogli przecież wiedzieć, że na konferencji w Jałcie przywódcy Zachodu oddadzą nasz kraj pod „opiekę” radziecką. Wykonywali jedynie rozkazy przełożonych, za które zresztą zapłacili cenę najwyższą. Polecam spacer po jednym z cmentarzy radzieckich w gminie Cybinka. Leżą tam głównie młodzi chłopcy, którzy polegli w walce z nazistowskim tyranem. Czy należy dzisiaj odsądzać ich od czci i wiary?
W rocznicę wybuchu i zakończenia II wojny światowej pod pomnikiem na placu Bohaterów mieszkańcy składają kwiaty. Tak było i w tym roku. O trudnej historii pamiętali choćby nauczyciele z ZNP, z Weroniką Bursztynowicz na czele.
Bo ta tragiczna historia jest wśród nas ciągle żywa. I bezsensowna polityka dzisiejszych władz kraju nie odbierze szacunku żołnierzom, którzy zginęli w II wojnie światowej. Bez względu na to, w jakiej armii walczyli z niemieckim okupantem.
I w nawiązaniu do tej irracjonalnej polityki: usuwanie pomników braterstwa borni, czy przymusowa zamiana nazw ulic (np. z Alei Armii Ludowej na Lecha Kaczyńskiego w Warszawie) jest wyraźnym elementem budowania nowej, prawicowej (by nie rzec nacjonalistycznej) tożsamości narodowej, czy szerzej – historiozofii. W nurt ten wpisuje się deprecjonowanie zasług Wałęsy, Geremka, Kuronia i Bartoszewskiego, a w zamian: gloryfikowanie małżeństwa Gwiazdów, Anny Walentynowicz i braci Kaczyńskich. I konsekwentne budowanie mitu żołnierzy wyklętych. Co z tego, że popełniali też zbrodnie? O tym mówić nie wolno.
Przykładów tej szaleńczej narracji jest przecież więcej. Reforma edukacji i nowa podstawa programowa dla nauczania języka polskiego. Ze szkół ponadgimnazjalnych, przynajmniej w zakresie podstawowym, wypadły np. „Podróże z Herodotem” Ryszarda Kapuścińskiego. Jest oczywiście coś nowego: promujemy autorów bliskich prawicy, takich jak, wyróżniony przez Andrzeja Dudę, Wojciech Wencel. „Poeta” ten znany jest głównie z „dzieł” smoleńskich. Wencel – według opinii znawców jego twórczości - uważa, że Polska jest Chrystusem Narodów, los kraju to męczeństwo, a katastrofa smoleńska to nasz główny punkt w historii. Coś trzeba dodać?
I może jeszcze jeden dowód hipokryzji dzisiejszej władzy. Ustawa dezubekizacyjna. Nie mogę o niej nie wspomnieć, bo niemal codziennie rozmawiam z ludźmi, którzy zostali dotknięci jej skutkami. A takich osób w Słubicach i w okolicy jest naprawdę sporo.
Bo PiS wymyślił sobie, że komunistycznych zbrodniarzy trzeba ukarać odebraniem znacznej części emerytury. Tyle tylko, że do tego samego worka wrzucił funkcjonariuszy urzędu bezpieczeństwa, którzy donosili organom władzy na opozycjonistów oraz funkcjonariuszy Wojsk Ochrony Pogranicza. A byłych WOP-istów w Słubicach przecież nie brakuje.
I nich mi ktoś wytłumaczy, bo nie rozumiem. Co złego zrobił w swoim życiu zawodowym funkcjonariusz, który sprawdzał paszporty na słubickim moście granicznym, czy np. kontrolował podróżnych w pociągu na moście w Świecku? Dlaczego dziś zrównuje się ubeków z ludźmi, którzy w mrozie leżeli w głębokim śniegu i kontrolowali granicę PRL-NRD?
Ci słubiczanie służyli Polsce, takiej jaka wtedy była. Dzisiaj powinniśmy im za to tylko dziękować. A nie dotkliwie ich karać.
Bardziej lokalnie.
W imieniu słubickiej organizacji Sojuszu Lewicy Demokratycznej chciałbym stanowczo zaprotestować przeciwko usunięciu pomnika z placu Bohaterów i czołgu ze skweru w Kunowicach.
Szanujmy swoją historię: trudną, skomplikowaną i złożoną. Nie gódźmy się proszę na subiektywną, spłaszczoną i uproszczoną mitologię Kaczyńskiego!
Mam nadzieję, że dzisiejsze władze miasta zachowają się w tej kwestii odpowiedzialnie. Wierzę, że Tomasz Ciszewicz będzie miał cywilną odwagę przeciwstawić się dyktatowi rządu i nie zgodzi się na usunięcie pomnika z placu Bohaterów, ani czołgu z Kunowic.
I coś w rodzaju podsumowania.
Od 2015 roku ministerstwo obrony narodowej inicjuje odczytywanie „apeli smoleńskich” przy okazji różnych świąt państwowych i lokalnych. Narrację tych odczytów powielają cały czas czołowi politycy Prawa i Sprawiedliwości. Jednym z mitów założycielskich obozu zjednoczonej prawicy był przecież zamach smoleński, dowiedziony eksperymentami z puszek po piwie i pękających parówek.
Według liderów rządzącej partii Lech Kaczyński zasługuje na pomnik nie tylko w centrum Warszawy, ale pewnie w każdym miasteczku powiatowym. Bo przecież ten wielki mąż stanu POLEGŁ pod Smoleńskiem.
Votum separatum.
Lech Kaczyński NIE poległ pod Smoleńskiem. Były prezydent zginął w katastrofie lotniczej, w wypadku komunikacyjnym.
A gdzieś między dzisiejszą Cybinką a Krosnem Odrzańskim poległ żołnierz, którego mogiłę widać na zdjęciu powyżej. Miał 22 lata. 19 kwietnia 1945 roku oddał swoje życie walcząc z okupującymi polskie ziemie hitlerowskimi Niemcami.
Nikt nie może odbierać MU prawa do honoru. Nikt nie ma prawa do niszczenia pomników upamiętniających JEGO bohaterstwo.
pozdrawiam serdecznie
Robert Włodek