co do tego to niestety nie mogę ci odpowiedzieć bo od lat nie mam kontaktu ze środowiskiem ze Świebodzina...
w każdym razie - jednego Osamę Amerykanie zastrzelili, drugi zaginął, a szkoda, taki z niego miły futrzak:
*słyszał jak mama wracała i on też za nią wracał
*wychodził "razem" z ojcem do pracy, rozpoznawał jego samochód
* "zaznaczył" kiedyś księdza jak był po kolędzie - potraktował go jako swojego więc tak zrobił
*łasił się jak ktoś obcy do nas przyszedł, tytko raz wyczuł złą energię od nowego gościa i uciekł na dach
*to było najlepsze lekarstwo - wyczuwał że ktoś jest chory/smutny i zaraz przybiegał, łasił się... kiedyś jak przyjechało do mnie pogotowie, wolę nie mówić o okolicznościach - przy ekipie z pogotowia wskoczył mi na kolana i zaczął się łasić, mruczeć co wywołało uśmiech na twarzach wszystkich; był przy mamie w atakach zbyt wysokiego ciśnienia, jak ojcu coś nie poszło w pracy, jak brat wrócił zły ze szkoły
*chodził na teren starej komendy policji i zaczepiał psy będące pozamykane w boksach
*lubił spać z nami - to z rodzicami, to z bratem, to ze mną w łóżku
*był przy mnie jak pisałam pracę magisterską a jak pisałam najważniejszy - metodyczny rozdział nie odstępował mnie dniem i nocą
*okazał zazdrość mojemu skarbkowi jak ten przyjechał pierwszy raz - wskoczył mi na brzuch i się najeżył...
*potem spał na bluzie skarbka
*nie lubił dymu tytoniowego i osób w stanie wskazującym
*lubił spać na kaloryferze
*skakał po meblach
*potrafił drapnąć jak miał dosyć głaskania i jak się go wybudziło ze snu
*wylizał się ze złamania pod rząd obu przednich łapek
*czuł że czeka go szczepienie czy zastrzyk i strasznie miauczał przed