Taka niespodzianka czekała na uczestników ostatniej wycieczki rowerowej, które organizuje słubicki oddział Towarzystwa Walki z Kalectwem. Dojechali do wału przy Odrze na wysokości Lebus, a tam zastali… pożar. I szybko przystąpili do akcji ratunkowej!
Członkowie słubickiego oddziału Towarzystwa Walki z Kalectwem co tydzień w czwartki organizują wyprawy rowerowe (na które zapraszają wszystkich chętnych). Jak mówi Adam Poholski, są one krótkie, tak ok. 15 km, żeby „nie wypaść z formy”. Pisaliśmy o nich niedawno.
Ostatnia wyprawa miała – niestety – dodatkowe atrakcje nie przewidziane w programie. – Po dojechaniu w rejon Lebus weszliśmy do znajdującej się tam wiaty turystycznej i zastaliśmy to, co zastaliśmy – opowiada A. Poholski. A był to płonący jednorazowy grill, od którego zapalił się drewniany stół. Ogień ogarniał go powoli, ale pewnie z czasem spłonęłaby cała wiata…
- Jak musiało być gorąco, że grill sam się zapalił i zostawił na stole? – pyta ironicznie A. Poholski pokazując film. Zresztą, zobaczcie sami.
Oczywiście ekipa z TWK szybko ugasiła pożar i nie dopuściła do rozprzestrzenienia ognia. Płonący grill nie był jedną pozostałością po imprezie (lub kilku). Obok pamiątkowego słupa leżała spora góra śmieci. Zajęły się nimi dzielne dwie uczestniczki wycieczki: Krystyna Boberska i Teresa Andrzejczak – zakasały rękawy i doprowadziły to miejsce do porządku. Śmieci trafiły do worków. I oby porządek był tam jak najdłużej…