Tak jak w temacie. Ogólnie sytuacja wygląda tak. W pracy miałam wypadek, uderzyłam się kolanem o metalowy wózek. Protokół był spisany w pracy i zostałam zwolniona do domu. Od razu po przyjechaniu do domu, kurs do polskiego ortopedy [prywatnie] aby sprawdzić co się stało. Pani Doktor, nie za wesołym głosem oświadczyła mi, po wcześniejszym badaniu USG, iż prawdopodobnie mam uszkodzoną chrząstkę. Bach, zwolnienie na tydzień, w pracy od razu zawiadomione co się stało, na drugi dzień dostarczone zostało owe zwolnienie. Tydzień później wizyta u lekarza, tym razem niemieckiego i kolejne tygodniowe zwolnienie. Lekarz sprawdził co sie tam dzieje, wypisał skierowanie na Rezonans. Niemiecki lekarz stwierdził "Prawdopodobieństwo uszkodzenia łąkotki". Nastepnie pojechałam na rezonans i od razu do lekarza tym razem pracy. Tutaj pozostaje niewiadoma, ponieważ nawet nie wiem czy oglądał zapis z tego badania, stwierdził iż nic tam się nie dzieje, nakleił tape'a na kolano i wypisał receptę na stabilizator. Oznajmił iż da mi do końca tygodnia zwolnienie i mogę od następnego tygodnia iść spokojnie do pracy. Kolano nadal boli, ani klęknąć na kolano ani ukucnąć. Więc raczej nie może być w porządku. Sytuacja dość patowa. Podsumowując, dostałam 3 zwolnienia [ zaznaczam iż były one w ciągłość, czyli łącznie 3 tyg] spisany protokół w pracy i pośrednik rozwiązał ze mną umowę, pytając go dlaczego oświadczył mi " bo mamy takie prawo". Tak więc pytam się was, forumowiczów, czy pośrednicy takowe prawo posiadają? Może ktoś z was miał podobną sytuację? Proszę o pomoc. Nie wiem czy mam się kłócić o cokolwiek, bo wypowiedzenie przysłali mi wczoraj z "zachowaniem tygodniowego okresu wypowiedzenia" [chyba tak to brzmiało] mimo iż cały czas byłam na zwolnieniu?
PS: Dość obszernie, przepraszam, ale wolałam lepiej "naświetlić" sytuację
Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi