do MartaP:
1. człowiek idący na studia już jest ukształtowany, ma podstawy światopoglądowe, mając wychowanie w polskiej tradycji i kulturze moze byc otwarty na inny swiat i poznawac nowe rzeczy, dzieci w podstawowce nie maja zadnego punktu odniesienie ani kregosługa kutlurowego
2. masz dziecko?? wiesz czego i jak mlodzi się uczą w szkole? podstatówka to nie tylko kasztany, owieczki i wiersze o zimie, jak nie wiesz o czym piszesz to nie gadaj bzur, 1 września, 11 listopada, polskie świeta, rocznice, tradycja - to wszystko kultywowane jest już od podstawówki, w formie zabaw, apelów, teatrzyków ITD.
3. otwartosc na inne kultury i swiatopoglad = wysylanie do szkoły za granice??? brawo
A bez wysylania do szkoly w RFN nie mozna byc otwartym, tolerancyjnym i światłym?
4. trzymanie w zamknięciu i izolacji = polska szkoła?? również brawo za myslowe skróty, nauczyciele już spadli z krzesła.
5. w czym ma być gorsze "wlazł kotek na płotek" od "hansel und graetel verliefern sich im Wald" ?
Przeczytaj jeszcze raz dokładnie co napisałem i co ty napisałaś, i pomyśl na spokojnie zanim odpowiesz drugim razem.
PS. A co do roli rodzicow - skoro od 8 rano do 17:30, razem z tą nieszczesną swietlica, dzieci mają przebywać w niemieckiej szkole, to jakim cudem bedzie czas na "lekcje patriotyzmu" w domu? Rodzice zapracowani i zmeczeni, chcą odpocząć, dziecko również kolacja, mycie i do spania. Nie widzę tu czasu na polskie czytanki. I od rana znowu deutsch.
I na koniec takie pytanie retoryczne: czemu my ciągle jako Polacy podniecamy się zagranicznymi szkołami, studiami, językami. Skończmy z mitem lepszej niemieckiej szkoły, dlaczego panuje przekonanie, że tam będzie lepiej naszym dzieciom? Czy polska edukacja jest zła, czy nie można na miejscu wykształcić mądrych, fajnych młodych ludzi? Ja uważam, że można, oczywiście wybór każdy ma, oby tylko dobry dla swojego dziecka.