Witam
Od czego by tu zacząć? Bo do powiedzenia mam sporo, tym bardziej, że podwórko mam za oknem…
Po kolei… Zacznę od śmietniska, które tam było, jest i najprawdopodobniej będzie. Skąd u mnie to przekonanie graniczące z pewnością? A no z tego, że część społeczeństwa, mieszkańców wspólnot Sienkiewicza i Kilińskiego nigdy nie zmieni swojej mentalności. Do mentalności ludzi wrócę jeszcze później gdy będę chciał poruszyć temat placu zabaw. Kontynuując wątek śmietniska… Mieszkam tu od 5 lat i wciąż jest to samo. To MY, WY drodzy sąsiedzi odpowiadacie za ten bałagan. Widziałem niejednokrotnie jak wieczorami mieszkańcy, szacowni sąsiedzi wiadrami wynosili pod śmietnik stare płytki. I im to nie przeszkadza, że będą zalegać pod ich oknami… No bo przecież same się stamtąd nie wywiozą. Gabaryty, które raz na jakiś czas PUK czy podobne przedsiębiorstwo wywozi na pewno nie nie zabierze pół tony starych pobitych płytek. Czy to na naiwność ludzi czy głupota granicząca z debilizmem??? Kilka dni temu panowie wywożący śmieci połamali kółka w jednym ze śmietników. Zadzwoniłem gdzie trzeba i okazuje się, że to dlatego, że śmietnik przeładowany był gruzem… Dodam, że wspólnoty zostaną obciążone kosztami naprawy śmietnika bądź wymianą na nowy. Brawo mieszkańcy!!!
Dziś wywieźli gabaryty ale wszystkie mniejsze śmieci wciąż walają się po podwórku. Nie mały w tym udział panów złomiarzy, którzy nie odpuszczą najmniejszego kawałka metalu. Rozwalą wszystko żeby wyciągnąć najmniejszy kawałek złomu. Niestety robią przy tym jeszcze większy burdel.
Znieczulica mieszkańców okolicznych budynków jest porażająca… Taka sytuacja. Podjeżdża bus z przyczepką na wspomniane podwórko. Wysiadają panowie i wyrzucają wilka wielkich worków śmieci. Dwa z dużych czarnych śmietników przeładowane. Czy tylko ja to widziałem? Po mojej interwencji mili panowie wsiedli do busa i resztę śmieci pojechali wyrzucić zapewne całkiem niedaleko. Mój przepis na względny porządek? Zacznijmy od siebie.
Właśnie jestem po rozmowie z zarządcą wspólnot na Sienkiewicza. Powstał pomysł, żeby za pieniądze wspólnot postawić wiatę, wiaty. Dodatkowo wspólnoty poniosły by koszty zamontowania kamery i monitorowania placu. Oczywiście na to muszą wyrazić zgodę wszystkie wspólnoty. Wtedy można wnioskować u burmistrza, żeby miasto postawiło tam chociaż jedna lampę, która oświetlała by teren i na której to można by zamontować kamerę. Tyle w temacie śmieci.
Kolejny niemniej burzliwy to temat „placu zabaw”. Wiem, że same środowisko jest mocno podzielone. Jedni by chcieli żeby zrobić i ogrodzić plac zabaw, inni chcą parkować tam auta. Są i tacy, którzy chcą zabronić parkowania aut i postawić szlaban. Problem jak to zazwyczaj bywa zależy od punktu siedzenia, patrzenia. Parking? Zdecydowanie tak. Plac zabaw zdecydowanie nie. Już śpieszę żeby uzasadnić moje zdanie. Najpierw zaznaczę, że jestem posiadaczem samochodu ale także mam dwójkę dzieci w wieku przedszkolnym. Temat więc z obu powodów leży mi na sercu. Parking tak. Dlaczego? Bo samochodów przybywa a miejsc parkingowych nie. Jeśli ktoś tego nie rozumie tzn że nie nadąża za pędem tego Świata. Oczywiście mam tu na myśli kilkanaście miejsc parkingowych na utwardzonym terenie, wkoło obsadzony krzewami, świeża trawka. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to melodia przeszłości. I tu wracam do wspomnianej wcześniej mentalności ludzi. Czyli tak to już jest, że ludzie starsi, którzy samochodów nie posiadają będą zawsze na nie. Sprawa parkingu więc jeszcze długo będzie dzielić. A samochodów będzie przybywać. Kierowcy dalej będą parkować na dziko tak jak do tej pory. Będą rozjeżdżać jeszcze bardziej teren. Zrobią się większe dziury i większe bagno. Oczywiście jeśli zabroni im się tego to będą parkować pod klatkami, na chodnikach jak to już często teraz ma miejsce. Co lepsze? Sami musicie sobie odpowiedzieć. Jedno wiem na pewno. Wkurza mnie jak cholera jak pod samymi oknami ktoś stawia samochód albo jak to ma od jakiegoś czasu miejsce… przyczepę kempingową. Brawo dla tego Pana. Brawo dla tych, którym to nie przeszkadza. Na szczęście to nie moje okna.
Dlaczego nie plac zabawa ktoś zapyta? Odpowiadam pytaniem… a po co kolejny plac zabaw? Wspomniałem, że mam dwójkę przedszkolaków w domu. I chodzimy po okolicznych placach zabaw… a tam pustki. Dawno minęły czasy gdy dzieciakom do zabawy wystarczył trzepak. Placów zabawa w okolicy nie brakuje. Jest w „parku” przy Kościele. Jeszcze bliżej jest przy Kilińskiego 9. To tylko 100m. Następny jest kolejne 100 metrów dalej na Kochanowskiego. Kolejne dwa przy Wandy. Mało? To jest jeszcze jeden na terenie SP nr 2, tuż za płotem. Akurat na temat tego można by napisać nową historię. Zamykany na klucz, w zasadzie wcale nie wykorzystany. Paranoja. Tak czy inaczej w odległości do 5 min spacerkiem od naszego „placu zabaw” jest 5 innych. A na nich pustki. Trzeba z dziećmi chodzić od placu zabaw do placu zabaw żeby miały z kim się pobawić. Bo bardziej niż kolejnego placu zabaw dzieci potrzebują towarzystwa innych dzieci. A te wolą siedzieć przed telewizorami, komputerami, tabletami. W mojej klatce jest dwójka dzieci, w klatce po lewej i prawej w sumie zero! Placy zabw powinno być mniej ale powinny być większe i z większą ilością atrakcji. Rozdrabnianie się na maleńkie place zabaw z jedną huśtawką i piaskownicą jest nieporozumieniem.
Kończąc życzę wszystkim trochę więcej empatii i chęci do działania. Pewnie mi się zaraz oberwie ale cóż… demokracja
Pozdrawiam