Witamy,
Gość |
TEMAT:
W krainie królowej wojny - pociski artyleryjskie z pola bitwy pod Kunowicami 2018/07/02 19:25 #33200
|
W sierpniu 2019 roku minie 260 lat od bitwy pod Kunowicami. Rok bieżący jest z kolei dziesiątym, w którym prowadzone są badania pozostałości po tym wydarzeniu historycznym. Czas więc najwyższy, aby lokalna społeczność zapoznała się ze znaleziskami, których dokonano w ciągu ostatniej dekady. Proponujemy państwu serię tekstów, w których o tym, co się działo przed ponad dwoma i pół wiekami na polach i łąkach między Drzecinem, Nowymi Biskupicami, Świeckiem i obecnymi Słubicami, dowiemy się z perspektywy odnalezionych zabytków. W każdym kolejnym tekście z tej serii zapoznamy się z jedną kategorią znalezisk. Zaczynamy „z grubej rury” – od pocisków artyleryjskich. Pretekstem do takiego wyboru pierwszego tematu jest niedawne odkrycie granatu od 12 funtowego „jednoroga” - dokonane dnia 27 maja 2018 roku przy pomocy wolontariuszy z Sulęcińskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Historii "DENAR" biorących udział w badaniach pola bitwy.
Pocisk armatni, 3 funtowy
Artyleria bywała czasem nazywana „królową pól bitewnych”, to miano stało się powszechne dopiero w trakcie wojen napoleońskich, czyli niemal pół wieku po kunowickiej batalii. Uważna analiza przebiegu bitwy, a także znaleziska dokonane w ciągu ostatniej dekady pokazują jednak, że to właśnie działa „rządziły” dnia 12 sierpnia 1759 roku. Nie powinno to nikogo dziwić, na 130 tysięcy walczących żołnierzy przypadało aż 773 dział w tym 423 rosyjskich, 286 pruskich i 64 austriackich. Działa odegrały kluczową rolę w bitwie. Dzięki półgodzinnej kanonadzie pruskiej artylerii we wstępnej jej fazie pierwszy szturm wojsk pruskich na rosyjskie fortyfikacje zakończył się powodzeniem. W późniejszych etapach bitwy to rosyjskie działa powstrzymywały nieustanne parcie do przodu pruskiej piechoty i to ostatecznie rosyjska przewaga w artylerii odrzuciła pruską piechotę i pozwoliła wygrać bitwę.
Kartacz ołowiany, zdeformowany
XVIII wieczna artyleria składała się z trzech głównych typów – armat, haubic i moździerzy. Tylko dwa pierwsze typy stosowano na polach bitew. Armaty strzelały pociskami nie wybuchającymi – litymi, kulistymi w kształcie. Wystrzelano je albo pojedynczo (duże kule o średnicy identycznej z lufą armatnią) albo jako kartacze. Z dużych dział strzelano do wrogiej artylerii albo do celów położonych daleko. Największe stosowane w polu działa miały kaliber 119 mm i miotały pociski 12 funtowe (ok. 5,6 kg). Mniejsze działa (odpowiednio 6 i 3 funtowe, o kalibrze 94,2 mm i 73,2 mm, i pocisku o wadze 2,8 kg i 1,4 kg) towarzyszyły atakującej piechocie zapewniając jej wsparcie ogniowe. Z tych armat równie często strzelano kartaczami, które były skuteczną, na bliskie odległości, amunicją przeciw piechocie. Ładunek kartaczowy składał się z kilkudziesięciu do kilkuset niewielkich kulek, które pakowano do worka lub drewnianej albo blaszanej tulei a następnie ładowano do lufy armaty. Kulki te po wystrzale opuszczały lufę w postaci chmury pocisków. O ile z pocisków pełnolanych strzelano na dystanse ok 1 km, z kartaczy rażono cele odległe o maksymalnie 600 m, największa skuteczność strzału była jednak na znacznie bliższe dystanse.
Kartacz ołowiany z odciśniętą tkaniną
Haubice strzelały pociskami wybuchającymi (granatami) – miały kształt kulisty, ale były wewnątrz wypełnione prochem, który w odpowiednim momencie eksplodował i raził cel odłamkami. Dzięki temu haubicami można było strzelać na większe dystanse niż armatami – niedużą celność pocisku równoważono znacznym rozrzutem odłamków. Pociski artyleryjskie stanowią znaczną część znalezisk, których dokonano w trakcie badań pola bitwy pod Kunowicami. Do końca sezonu 2017 na 10092 odnalezione zabytki aż 1002 należy do tej właśnie kategorii. Olbrzymia większość to kartacze, których odnaleźliśmy 912 sztuk. Poza tym znaleźliśmy 74 odłamki granatów, 12 pełnolanych kul armatnich (12 i 3 funtowych) oraz 4 całe granaty.
Kartacze żeliwne
Ta masa znalezisk może nam wiele powiedzieć na temat przebiegu bitwy. Przede wszystkim widać, że podczas walk w Kunowicach rosyjska artyleria przeważała nad pruską. Skąd to wiadomo? Zdecydowana większość, bo 891 odnalezionych kartaczy wykonana jest z ołowiu. Takie stosowali w tym okresie jedynie Rosjanie, Prusacy używali wyłącznie żeliwnych. Odkryli bowiem, że kartacze ołowiane miały sporą wadę - ołów jest miękkim metalem, więc zrobione z niego kartacze po wystrzale często się ze sobą sklejały, co negatywnie wpływało tak na zasięg, jak i na ich rozrzut. Ta wada była jednak dla Rosjan mniej istotna względem ich olbrzymiej zalety, jaką była możliwość ich łatwej fabrykacji w warunkach polowych – nie ma nic łatwiejszego jak stopić przy ognisku surowiec ołowiany i odlać z niego pocisk. Rosjanie walcząc z Prusakami na terenie Pomorza, Nowej Marchii czy Śląska mieli daleko do swoich hut, więc chętnie stosowali ołowiane kartacze, których zapas, zużyty w trakcie bitwy, mogli łatwo uzupełnić. Kartacze ołowiane mają też sporo zalet dla badaczy historycznych konfliktów. Po pierwsze po wystrzale część z nich się rozrywała i wylatywała z lufy armaty w postaci niewielkich, poszarpanych fragmentów ołowiu, które lądowały niedaleko wylotu lufy. Odnalezienie takiego fragmentu kartacza jest dla badacza jawnym dowodem, że działa stały niedaleko od miejsca znalezienia tego przedmiotu. Również te kartacze, które wyleciały z lufy całe ulegały deformacji – odbijały się od siebie, przez co uzyskiwały kształt wieloboczny. Na niektórych nawet zachował się odcisk materiału, skąd wiadomo, że Rosjanie pod Kunowicami używali kartaczy wsypanych do konopnych worków. W końcu kartacze czasem się ze sobą sklejały i leciały dalej w tej postaci. W trakcie badań odnaleźliśmy nawet 4 sklejone ze sobą kartacze!
Dwa sklejone ze sobą kartacze ołowiane
Cztery sklejone ze sobą kartacze ołowiane
Równie ciekawe informacje niosły ze sobą pozostałe rodzaje znalezisk artyleryjskich. Stosunkowo najmniej interesujące, pod względem badawczym były pociski pełnolane, żadne z odnalezionych nie odbiegały od standardowych znalezisk bitewnych z tej epoki. Bardziej interesujące są odłamki a także całe granaty, szczególnie te wystrzelone z rosyjskiej broni. Wiele z odnalezionych odłamków zostało wystrzelonych z ówczesnej rosyjskiej nowości, jaką były działa nazywane „jednorogami” łączące cechy haubicy i armaty. Strzelały każdą amunicją, stosowaną w ówczesnej artylerii – kulami pełnolanymi, granatami i kartaczami. Były przez to bardzo uniwersalne, a przy swojej stosunkowo niedużej wadze – bardzo mobilne. To wszystko sprawiło, że te działa tego typu stały się niezwykle popularne w armii rosyjskiej. Wprowadzono je w czasie wojny siedmioletniej, ale używano aż po połowę XIX wieku (co ciekawe, walczyły nimi również polskie wojska, tak w powstaniu kościuszkowskim jak i w czasie powstania listopadowego). Bitwa kunowicka nie była wprawdzie pierwszym przypadkiem ich użycia, wcześniej walczono za ich pomocą w trzech dużych bitwach (Groß-Jägersdorf 1757, Sarbinowo 1758 i pod Kijami, dwa tygodnie przed bitwą kunowicką) jednak to właśnie nasza batalia była ostatecznym dowodem ich skuteczności.
10 funtowy granat od 12 funtowego jednoroga, wraz z zapalnikiem i uszczelniającymi go pakułami
10 funtowy granat od 12 funtowego jednoroga, zbliżenie na inskrypcję ГШУ
Po czym poznać granat wystrzelony z jednoroga? Jest to stosunkowo łatwe, bowiem są…. podpisane! Każdy z nich zaopatrzony był w krótką inskrypcję w cyrylicy ГШУ, oznaczającą prawdopodobnie skrót od гаубица Шувалова, czyli hubica Szuwałowa, od nazwiska hrabiego Szuwałowa, rosyjskiego dowódcy który wprowadził tą broń do użytku. Z tym nazwiskiem wiąże się jeszcze inne rosyjskie działo, które walczyło pod Kunowicami – tzw. tajna haubica Szuwałowa. Była to haubica o nietypowym wyglądzie, z lejkowato rozszerzająca się lufą, która miała ułatwiać rozrzut kartaczy. Taki kształt utrudniał jednak ładowanie normalnych pocisków, stąd też strzelano z niej granatami o nietypowym kształcie – wydłużonymi, owalnymi w przekroju. Według opisów z XVIII wieku granaty te nie były celne ani donośne, stosowano je, podobnie jak same tajne haubice, jedynie w czasie wojny siedmioletniej. Niestety, mimo że pod Kunowicami walczyło aż 46 takich dział, nie odnaleziono do dziś ani jednego odłamka, nie mówiąc już o całym granacie od tajnej haubicy. A szkoda, bo to niezwykle rzadkie a przez to cenne zabytki – znajdują się jedynie w polskich kolekcjach, w zbiorach publicznych przechowywane są cztery takie pociski, wszystkie w muzeach Kołobrzegu. Mam nadzieję, że takie znalezisko z pola bitwy pod Kunowicami jeszcze na nas czeka!
Fragment inskrypcji ГШУ na odłamku granatu
Fragment inskrypcji ГШУ na odłamku granatu Prof. UAM dr hab. Grzegorz Podruczny, historyk,...
Za tę wiadomość podziękował(a): Pirlo, Garbicz |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji.
Ostatnia edycja: przez Redakcja Słubice24.pl. |
W krainie królowej wojny - pociski artyleryjskie z pola bitwy pod Kunowicami 2018/07/03 07:42 #33202
|
Chciałbym bardzo Panu podziękować...Zarówno za ten bardzo profesjonalny tekst, jak i za całą pracę, którą Pan wykonuje. W moim odczuciu jest Pan autorytetem dla wielu badaczy, a także pasjonatów historii- zwłaszcza w ujęciu lokalnym. Pozdrawiam serdecznie oraz niecierpliwie czekam na następne publikacje. |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |
W krainie królowej wojny - pociski artyleryjskie z pola bitwy pod Kunowicami 2024/11/01 22:38 #37349
|
"... na 130 tysięcy walczących żołnierzy przypadało aż 773 dział w tym 423 rosyjskich, 286 pruskich i 64 austriackich." I komu tu wierzyć? Według polskiej wersji Wikipedii: Prusy 48.000 żołnierzy i 200 dział, Rosja + Austria 41.000 + 18.500 = 59.500 żołnierzy i 248 dział, czyli: na 107.500 żołnierzy przypadało 448 dział. Według rosyjskiej wersji Wikipedii: Prusy 50.000 żołnierzy i 230 dział, Rosja + Austria 41.000 + 18.500 = 59.500 żołnierzy i 248 dział, czyli: na 109.500 żołnierzy przypadało 478 dział. Według niemieckiej wersji Wikipedii: Prusy 49.900 żołnierzy i 160 dział, Rosja + Austria 55.000 + 24.000 = 79.000 żołnierzy i 212 dział, czyli: na 128.900 żołnierzy przypadały 372 działa. |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |
W krainie królowej wojny - pociski artyleryjskie z pola bitwy pod Kunowicami 2024/11/05 11:22 #37360
|
Pirlo, dołączam się do Twoich podziękowań. Czekamy na ciąg dalszy. Tematy bardzo ciekawe i to nie tylko w ujęciu lokalnym. Wojna Prus z Rosją i Austrią ma wymiar zdecydowanie ponadlokalny, a nawet ponadnarodowy. Również ponadlokalny wymiar ma pałac w Garbiczu, gdzie pod koniec wojny przewieziono nie tylko notatki i rękopisy dr Hansa Franka z Berlina, ale też Bibliotekę Narodową i Bibliotekę Zamojskich z Warszawy. Książki i cenne rękopisy, również królewskie, przewieziono ciężarówkami z Warszawy do Pruszkowa, następnie koleją 6 wagonów towarowych książek do Boczowa i ze stacji kolejowej w Boczowie furmankami miejscowych rolników do pałacu w Garbiczu. Tam po wkroczeniu Armii Czerwonej polskie książki pisane po rosyjsku, gdyż w rosyjskim zaborze było to obowiązkowe, zostały wywiezione do ZSRR jako rosyjskie i oddane dopiero po 13 latach. Cennym polskimi starymi rękopisami żołnierze Armii Czerwonej w Garbiczu (niem. Görbitsch lub Goerbitsch) podcierali tyłki. Na przykład Teki Górskiego mają adnotacje napisaną ołówkiem: "Wydobyte z ustępu w Goerbitsch 17.V.45". Odzyskanie tych książek opisał dr Bohdan Korzeniewski w raporcie dla rządu, gdzie podał ciekawe fakty. Później w trzecim rozdziale swojej książki noszącym tytuł taki jak książka, tj. "Książki i ludzie", temat ten jeszcze ciekawiej rozwinął. Trzeba przyznać, że bardzo kulturalnie. Przykładowo, wspominając gwałt polskiego milicjanta na Niemce i zarażenie go chorobą weneryczną, zmienił jej nazwisko, aby nie było wiadomo o kogo chodzi. Akurat ja wiem o kogo chodzi i nawet rozmawiałem z jej córką, która też w książce jest pięknie opisana. Mam wspomniany raport dla rządu i wspomnianą książkę. Bardzo ciekawa lektura. garbicz.beepworld.de/korzeniewski.htm |
Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. |