Nie stać nas na bylejakość
Co jakiś czas słubickie fora i portale społecznościowe obiegają informacje o dzikich wysypiskach śmieci, powstających w naszych lasach i przy drogach. Pisałem o tym wielokrotnie w ciągu ostatnich kilku lat. Miejscowe media nagłaśniają sprawę, urzędnicy obiecują pomoc, śmieci zarasta trawa i zasypuje śnieg. Nikt nie zleca usunięcia bałaganu.
Już od 2016 roku funkcjonuje „ustawa śmieciowa”, na jej podstawie można bezpłatnie oddać meble, opony, gruz i inne niepotrzebne rzeczy w PUK przy ul. Krótkiej. Część osób korzysta z tej możliwości, część wywozi śmieci do lasu. Nie wiem czy takie postępowanie to efekt przyzwyczajenia czy głupoty? A może braku wiedzy jak pozbyć się tych odpadów bezpłatnie i wygodnie? Jeśli jednak ktoś świadomie wyrzuca worki ze śmieciami do lasu, to powinien mieć pewność, że kara go nie ominie.
Kilka lat temu władze naszego miasta zdecydowały się na niemal całkowitą marginalizację straży miejskiej. Powszechne były głosy, że strażnicy miejscy nie powinni „polować” na Niemców przy bazarach, nie powinni czaić się w krzakach z radarami, że straż miejska to nie maszynka do zarabiania pieniędzy. I słusznie, od tego mamy policję i inspekcję transportu drogowego, aby dbały o bezpieczeństwo na naszych drogach a straż miejska jest od zupełnie innych rzeczy.
Nastał więc czas wielkich oszczędności i zaciskania pasa. Po co wytężać umysł szukając zwiększenia dochodów, kiedy można wynik finansowy poprawić poprzez rzeczy najprostsze, przez zwalnianie pracowników, w tym strażników miejskich i obcinaniu wynagrodzeń reszcie. Czy ta droga była słuszna? W mojej ocenie nie do końca.
Wystarczy spojrzeć na nasze lasy zasypane śmieciami, w których znaleźć możemy rachunki, potwierdzenia płatności kartą kredytową, listy przewozowe, naklejki inwentaryzacyjne na meblach i komputerach. Takimi właśnie czynnościami powinna się zająć straż miejska. Należy pojechać na miejsce, przeszukać te śmieci, zidentyfikować sprawców i ukarać wysokim mandatem, zobowiązując ich oczywiście to uprzątnięcia bałaganu. Nie wszystkich złapiemy, jednak nakładane mandaty zrekompensowałyby gminie wydatki ponoszone na usuwanie nielegalnych wysypisk.
Kolejnym gorącym tematem jest zanieczyszczenie powietrza w naszym mieście. Wydawałoby się, że Słubice to niewielka miejscowość i nie ma problemu ze smogiem. Nic bardziej mylnego. Co prawda oficjalne badania nie są przeprowadzane, ale osoby prywatne kupują filtry powietrza i aparaturę pomiarową, która wskazuje wielokrotne przekroczenie norm, jeśli chodzi o zanieczyszczenie powietrza. Z resztą aparatura pomiarowa nie jest do końca potrzebna, wystarczy w mroźne dni przejść się ulicą Nocznickiego, Konstytucji 3 Maja czy Sportową, aby poczuć czym się pali w piecach. I nie chodzi tutaj tylko o palenie węglem niskiej jakości. Plagą jest palenie plastikowych butelek, starych butów i sztucznych opakowań. Nie trafia do mnie tłumaczenie, że kogoś nie stać na węgiel. Słubiczan nie stać na oddychanie takim powietrzem.
Poza oczywistymi kontrolami straży miejskiej, poza badaniami składu dymu z powietrza za pomocą drona, należałoby się zastanowić nad metodą zachęcenia mieszkańców Słubic do wymiany systemu ogrzewania na bardziej ekologiczne np. piece gazowe. Węglem, tym bardziej kiepskiej jakości, nikt nie pali dla przyjemności czy też z wygody. Są to źródła ciepła wymagające dużego nakładu pracy i mało przyjemne dla samych użytkowników. Do ich stosowania zmusza nas najczęściej trudna sytuacja finansowa gospodarstw domowych, dlatego należy wprowadzić system dopłat dla tych osób oraz seniorów, które umożliwią im wymianę pieców węglowych na gazowe.
Jasne jest, że zarówno nakłady na straż miejską, jak i na systemowe rozwiązania dotyczące wymiany pieców węglowych kosztują. Słubice to jednak nie ubogie miasteczko ze wschodniej Polski. To europejskie miasto, którego położenie sprawia, że stać nas na rzeczy podstawowe, takie jak porządek na ulicach i zdrowa jakość powietrza. Nie stać nas na bylejakość, bałagan i hałdy śmieci wokół miasta. Przynajmniej raz w miesiącu obiega nas informacja o nadwyżce finansowej w budżecie gminy, o tym w jakiej wyśmienitej sytuacji finansowej się znajdujemy. Jeśli to jest prawda, a zakładam, że tak, to zainwestujmy nie tylko w infrastrukturę, ale również w jakość naszego codziennego życia.
Stać nas na to!