bohusz napisał: A lekarze składają przysięgę, że nie będzie chorych i będą pracowali jednocześnie we wszystkich szpitalach? Skąd to wziąłeś?
A to już Twoje konfabulacje.
Prawo ma być równe dla wszystkich. Jest też służba na kolei. I nikt nie wymaga od nich tego, żeby pracowali tam gdzie nie chcą. Albo służba celna.
Nie wiem jak kolejarze, bo to już dawno przestała być służba, ale celnicy jak dostaną rozkaz, to jadą do roboty gdzie przełożony karze. Natomiast nie ma obowiązku być kolejarzem, celnikiem czy lekarzem jak się komuś warunki pracy/służby nie podobają.
Chciałbyś, żeby Stalin rozwiązał ten problem. Prosto marudzących pod ścianę
To Ty z tym Stalinem wyskoczyłeś. Po co? Nie wiem.
Jaki lekarz zaryzykuje pracę poza procedurami gdy zaraz jak coś nie pójdzie ktoś go poda do sądu? Kiedyś lekarz jak się starał i coś nie wyszło to było ok. Teraz jest sąd i pytanie: Czy ma Pan doświadczenie? Czemu nie odeslano do specjalisty?
No jak dla kogoś najważniejsze są procedury, no to mamy to co mamy. Nie mówimy o operacjach na otwartym sercu, szwy poza ilością i wielkością nie różnią się u siedmio- jaki siedemdziesięciolatka.
przepisy tworzy minister zdrowia.
A ministrami zdrowia, to u nas kto jest jak nie lekarze? Kto wymyśla w takim razie, te wszystkie debilizmy? Stolarze, górnicy, hutnicy?
I się nie da. Przeczytaj statystyki ilu jest lekarzy, jakich specjalności i w jakim wieku. 5-ciu nie obsadzi 10 miejsc pracy.
Jakoś jak trzeba po dyżurze w powiatowym/wojewódzkim szpitalu przyjmować w prywatnych gabinetach lub odwrotnie, to nagle dają radę.
Masz kartę niebieską NFZ? Wyrób sobie. Darmowo, m ailem, wyślą pocztą. Będąc w DE możesz skorzystać na warunkach niemieckiego ubezpieczenia.
Tak myślałem, że chodzi o kartę EKUZ.
Byłeś na spacerze i syn skoczył z murka i złamał nogę. Masz obawę o zdrowie dziecka i udajesz się do najbliższego szpitala. Masz prawo.
No właśnie nie masz prawa. Zdarzenie musi być poza granicami Polski, żeby móc zgodnie z prawem skorzystać z karty EKUZ.
No to napisz w jaki sposób? Zrób przychodnia w Pławidłach, a najlepiej nowoczesny szpital onkologii. Mieszkamy w Słubicach a to tylko pewne prowincjonalne miasteczko, dość zamożne ale nie za wielkie. Nie zrobimy tu lotniska itp.
Nie wyjeżdżaj z lotniskiem w Pławidłach, napisałem przecież, jasno i wyraźnie, że 15-20 lat temu złamania i proste zabiegi chirurgiczne robiono dzieciom w naszym szpitalu. Czyli dało się.
Wolę jechać ze złamaną nogą do gościa, który składa nogi przez cały dzień zamiast do kogoś kto to robi raz na 3 miesiące
Ale kto składa lub robi szwy raz na trzy miesiące, skoro mamy oddział ortopedyczny i chirurgiczny?
Wiem, że fajnie mieć wszystko na miejscu. I kino i teatr i basen i szpital i uniwersytet i politechnikę. Pewne rzeczy po prostu nie mają sensu.
Ale my nie piszemy o wyimaginowanych rzeczach, tylko o istniejącym szpitalu, który odsyła dzieci, te co mają siedem i siedemnaście lat z każdą pierdołą do miasta odległego o kilkadziesiąt kilometrów. Dodatkowo często i gęsto w naszym(zresztą nie tylko) szpitalu wykorzystują fakt, że rodzice dzieci nie są świadomi swoich praw i zamiast do Gorzowa czy Zielonej wysyłać karetkę z małym pacjentem, skoro nie chcą/nie mogą pomóc, to rodzice muszą się bujać prywatnym samochodem i ponownie odstawać w kolejkach.