2400 zł… tyle na stanowisku „pomocnika administracyjnego” zarabia w naszym starostwie radny Szurka.
Czy to dużo ? Moim zdaniem -w tym konkretnym przypadku- jak najbardziej TAK. Dlaczego w ten sposób myślę ? Przede wszystkim dlatego, że starostwo boryka się z olbrzymimi problemami finansowymi, a zwykły rozsądek nakazywałby po prostu oszczędzać. Tymczasem tworzone jest stanowisko, bez którego można byłoby- przynajmniej w mojej ocenie- spokojnie się obejść.
Po drugie- do obowiązków Pana Szurki na piastowanym stanowisku należy m.in. „tworzenie i optymalizacja kampanii w panelu Facebook”. Nie wydaje mi się, aby takie zajęcie wymagało większych kompetencji i wiązało się z przesadnym wysiłkiem. Pamiętajmy przecież o tym, że w tym kraju w pocie czoła pracuje mnóstwo ludzi i to za jeszcze mniejsze pieniądze.
Pamiętajmy również o tym, iż Pan Daniel zatrudniony jest na wspomnianym stanowisku na okres jednego roku. Jeśli Państwo policzycie samą tylko pensję (przy założeniu, że Szurce nie przyznano żadnych nagród i dodatków o co jeszcze zapytamy), to okaże się, że w ciągu roku za świadczoną przez Niego „pomoc” podatnik zapłaci ponad 28 tysięcy złotych !
Cieszy jednak jedno…starostwo po przegranej batalii przed SKO w końcu przyznało, że zarobki radnego miejskiego (a więc osoby publicznej), którego zatrudniono w innej jednostce samorządu terytorialnego są INFORMACJĄ PUBLICZNĄ.